Kiedy Axel ruszył z frontalnym atakiem, na dalsze myślenie nie było czasu. Pozostawienie go bez wsparcia skończyłoby się dla niego fatalnie, dlatego też Lothar poprowadził resztę. Tarcz było mniej niż atakujących, ale i na to znalazła się rada. Co prawda szlachcic nie był inżynierem oblężniczym a, zresztą i tak nie było zbyt dużo czasu na montowanie osłon, ale stół niesiony blatem do okien powinien przynajmniej utrudnić celowanie, a kilka osób mogłoby się za nim schować.
~Byle tylko przetrwać pierwszą salwę - myślał, pamiętając o wadzie kuszy - powolnym przeładowywaniu.
- Ruchy, ruchy, jeszcze jeden, ostatni wysiłek i zamek jest nasz - zachęcał. Gdyby zamkowi mieli z dziesięciu ludzi użyliby ich wcześniej. Mostu musiały bronić niedobitki albo osobista straż, inaczej albo by zainterweniowali już wcześniej albo przynajmniej podnieśli most. Więc i z dowodzeniem było u wroga kiepsko.