Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2019, 17:39   #115
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Ledwo pasażerowie wsiedli do środka, a Bury już żałował, że w ogóle ich zabrał. Cholerni amatorzy... Panikowali, kopali w fotele, wyrywali skrzynie biegów.
"To tylko przerażeni cywile" - powtórzył w myślach były żołnierz, zmieniając biegi i nie zważając na wąsacza, który romantycznie trzymał go za dłoń. Całe jego wszkolenie oraz opanowanie wydawało mu się bezwartościowe, jeśli nie mogło się nikomu przysłużyć. Nie wstąpił do wojska dlatego, że liczył na przedwczesną emeryturę ani dlatego, że "za mundurem panny sznurem". Nie pojechał do Iraku po to, aby zgarniać dolary i bezpiecznie siedzieć w bazie na kurwidołku. Tak, momentami był to kurwidołek. W armii służą też kobiety. Niektórzy wyjeżdżali do Iraku wręcz jako para, choć w kraju czekali na nich mężowie i żony.

Witold chciał służyć, bo czuł do tego powołanie. Chciał zwalczać zło, bronić słabszych i ogólnie rzecz biorąc...
- Bede rzygoł! - usłyszał za plecami, kiedy byli już poza zasięgiem niezidentyfikowanego obiektu latającego.
- Wszyscy wypad z wozu - mruknął Bury.
- Szefie, ale jak to tak...? - dopytywał wąsacz.
Witold nie lubił tracić czasu na dyskusje. Wyciągnął pistolet z kabury. Nie wymierzył w nikogo, ale tylko pokazał że ma.
- Wypad - powtórzył głośniej. Tyle wystarczyło, żeby znerwicowane towarzystwo czym prędzej opuściło pojazd.

Bury został sam w kradzionym wozie. Po raz kolejny dzisiaj zaczął rozmyślać nad kierownicą. Starał się po prostu zaakceptować fakt, iż napotkał prawdziwe UFO. Bardziej nurtowało go co innego: czy naprawdę ten statek kosmiczny gonił jego oraz uciekających z nim ludzi? Czy też był to raczej czysty przypadek? Nie widział uzasadnienia dlaczego kosmitom miałoby zależeć na nim czy jakichś wąsatych Januszach. Powtarzał sobie, że ich tor lotu musiał być przypadkowy. Odpalił furę i ruszył dalej.

Wykorzystując zamieszanie, z łatwością ukradł tablicę rejestracyjną do swojego kradzionego wozu, by zrobić podmiankę. Całe miasto się waliło, ale Bury jak zwykle dbał o detale.
- Czekam aż ktoś mnie uszczypnie - mruknął pod nosem, kierując się w stronę zamieszkiwanej kawalerki. Wiedział, że najrozsądniejsze byłoby jak najszybsze opuszczenie Bielska.
Nic go nie obchodziły rozsądne rozwiązania.
 
Bardiel jest offline