10-09-2019, 08:03
|
#60 |
| Pani wydawała się już tym wszystkim zmęczona. Podpisywanie różnych rzeczy pachniało już jak dla niej zbyt poważnie. Przypomniała też sobie te przepychanki sprzed wielu lat gdzie cudoki biegały po mieście z zamiarem jego całkowitej, przypadkowej anihilacji. (Lubiła to słowo od czasu jak jej były mąż użył go w jakiejś rozmowie o politykach. Miało „h” w zupełnie zaskakującym miejscu i nie pasowało do niczego.)
Podpisała jednak i znużona wróciła do domu. Kazała mistrzowi Boniemu grać jakieś dobre pieśni na trawienie. Potem, gdy już przestała mieć mdłości uznała, że mistrz harfy może przydać się w jeszcze inny sposób, a po wszystkim niesiona jakimś uniesieniem kazała Wincentemu wygrzebać z piwnicznych zasobów włócznię i tarczę, po jej szlachetnie zmarłym mężu. Całość zamocować w holu przy wejściu stawiając włócznię pionowo, ostrzem do góry, a tarczę mocując mniej więcej w jej środku. Z materiałem do zrobienia stelażu Wincenty powinien dać sobie radę. Nie czekając na efekt jego wysiłków zasnęła.
Następnego dnia planowała zebrać informacje od swoich informatorów i krążące po mieście plotki, a potem dokończyć rozpoczęte negocjacje z Jackiem. Miała niepokojące wrażenie, że była to ostatnia noc, w której przynajmniej zasnąć mogła spokojnie.
__________________ by dru' |
| |