Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2019, 11:49   #354
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Legionista przyjrzał się dwójce awanturników, których przywiódł Saadi. Relhad wzbudzał raczej dobre odczucia prostego wojownika, który mieczem wspomaganym przez odrobinę pomyślunku wyrąbał sobie drogę do swojego wieku. Okaryjka z kolei od razu przywiodła mu na myśl młodego Khankhaaru, którego spotkali w Torillo. Kuta na cztery łapy, na które do tej pory zawsze udało się jej spaść.
Potem zerknął na Zahiję. Spodziewał się, że Saadi raczej wynajmie typów o większej lojalności i mniejszym rozumie. Wyglądało jednak na to, że czarownik zasmakował o dziwo w towarzystwie awanturników. Pytaniem pozostawało, czy na swoją, czy na ich wszystkich zgubę.
- Ianvs Accipiter - przedstawił się. Leżąc wyciągnięty na ziemi i żując siemię lniane prezentował się raczej marnie. Bo choć muskulaturę chłop miał wojaka, a bary pozwalające na obycie się bez broni, to chałat i tunika, w które był odziany były okrwawione, podarte i niemożebnie brudne. Zresztą równie jak on sam. - A co do twojego pytania Kibrio to i tak się nie dowiemy przecież ile w istocie zapłaciłaś.
Uśmiechnął się znacząco i ponownie zamknął oczy ciesząc ciało bezruchem i zachodzącym już rusamanamskim słońcem.
- Dla mnie miecz. Prosty i niezakrzywiony w jakich się tu lubują. Jakby oszczep jaki się znalazł to też nie zaszkodzi. I odzież. Koniecznie - Dodał już nie otwierając oczu. Nieopodal była studnia. A on marzył by spłukać z siebie kurz, krew, bród i resztki Saadiego. I przebrać się.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline