Karl, który bacznym spojrzeniem omiótł karczmę i jej okolicę, skrzywił się nieco widząc dość lekkomyślne zachowanie Saxy. Ale doszedł do wniosku, że skoro dziewczyna nie została napadnięta przez jakiegoś upiora ani nie uciekła z krzykiem, to i dalej nic (zapewne) jej nie grozi.
- Zaprowadzę konie do stajni - powiedział, a Sardar chwycił za wodze wierzchowców Ghalyii i swego.
Saxę natomiast przywitały cisza i pusta sala, w której ciemność rozjaśniała tylko pojedyncza, stojąca na kontuarze świeca.
Najwyraźniej "Złoty drozd" nie cieszył się zbyt wielką popularnością, a właściciel karczmy zapewne nie spodziewał się gości, bowiem nawet dość głośne skrzypnięcie drzwi nie sprowadziło nikogo do sali.
- Halo! Jest tu kto? - Głos Eliony zdecydowanie nie pasował do wszechobecnej ciszy. Ale... przyniósł efekty.
- Już idę! - usłyszeli dość smętną odpowiedź i po chwili w sali pojawił się dość smętnie wyglądający jegomość, który z pewnym zaskoczeniem spojrzał na trzy stojące w sali niewiasty. - Szukacie panie noclegu? - spytał.