Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2019, 02:57   #125
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Wydawało się, że z usług Lamii pozostała dwójka jest bardzo zadowolona. Chociaż rozłożony na blacie blond deser jęknęła boleśnie gdy palce jej partnerki mocno złapały ją za te wrażliwe miejsce. Ale gdy siadała jej na twarzy zdążyła wyłapać wesoły uśmiech na twarzy gospodyni i te jej charakterystyczne, szelmowskie mrugnięcie okiem. Potem już tej blond twarzy o pełnych i jakże utalentowanych ustach już nie widziała. Ale za to czuła te jej talenty ustne i językowe na sobie. A bardzo szybko i w sobie. Eve jak zwykle zabrała się do pracy bardzo profesjonalnie i pieczołowicie dbając aby zadbać o każdy, nawet najmniejszy kawałek tej wrażliwej kobiecej anatomii. Właściwie to buszowała tam na całego.

W tym czasie Steve który wreszcie pokonał bezpańskie przedpole stóp i łydek, przebrnął przez ozdobione bitą śmietaną i syropem kolana gospodyni i zaczął się zbliżać przez pozycję obydwu kompletnie nie bronionych ud Eve do jej pozycji głównej gdzie umówił się przecież na spotkanie z sierżant w stanie spoczynku.

Do tej pory zwykle gdy ściągał ubranie w okolicy było ciemno, a oni mieli inne zajęcia i sprawy na głowach, niż szukanie źródła światła. Teraz zaś Mazzi mogła w pełni podziwiać zwalistą sylwetkę komandosa, na razie tylko wzrokowo, ale wieczór był przecież jeszcze młody. Zlizując z podbrzusza blondyny słodkości, zezowała do góry żeby z miną dziecka w sklepie z zabawkami, obmacywać wzrokiem blizny i detale tej największej z ich trójki sylwetki.

- Wow… - wyrwało się jej, gdy dostrzegła na jego ramieniu tatuaż. Do tej pory nie widziała go tak dokładnie, zresztą była pijana. Gdzieś tam na krańcach świadomości zarejestrowała jeszcze w basenie Honolulu, że coś tam niby ma wydziarane, lecz teraz widziała dzieło wyraźniej - przedstawiało burzową chmurę, ukształtowaną w podobiznę czaszki, z której ku ziemi strzelały błyskawice… pasowało do nazwy jednostki jak diabli. Tak samo jak pasowało do Steva. Ktoś jego pokroju, na poważnym stanowisku, do tego oficer służb specjalnych nie mógł tatuować sobie królików… kolejny plus bycia zwykłą sierżanciną bez perspektyw.

Otworzyła usta aby rzucić komentarzem, już nawet wiedziała co powiedzieć… gdy z dolnych partii ciała rozszedł się saper pierwszy mocniejszy skurcz, wywołany przez podstepne działania blondyny. Jęknęła więc cicho, przymykając oczy i odruchowo zatapiając noc między uda żywego materaca. Powtarzała stosowane na niej zagrywki, sapiąc coraz cięzej i błądząc po okolicy coraz mniej przytomnym spojrzeniem.

Wydawało się, że wszystko dzieje się naraz i z każdej strony i kierunku. Młode, przyjemnie jędnre ciało po sobą. Te cudowne palce, usta i język Eve które z takim talentem dostarczały swojej dziewczynie przyjemności które falami potrafiły przysłonić na chwilę wszystko inne. A tuż przed sobą druga twarz. Tym razem męska i nie tak szorstka. Ale też z zachłannymi ustami i popędzania niecierpliwością. I jeszcze ta klejąca, słodka masa gdzieś między jednym zestawem coraz szybciej oddychających brzuchów i piersi a drugim. I to z każej strony.

- To co teraz? - Steve był uprzejmy poczekać aż fala przyjemności uspokoi się na tyle aby Lamia znów przytomnie ogniskowała na nim swoje spojrzenie. No właściwie to tak. Byli tu gdzie się umówili, dokładnie pośrodku słodkiego deseru. Gdzieś za podbrzuszem z jednej strony i zapraszająco rozchylonymi udami z drugiej. Eve gdzieś tam daleko, na dole Lamii też chyba musiała zlapać odech bo na razie ograniczyła zabawy do samych pocałunków najwrażliwszych elementów anatomii Lamii. Steve za to chyba miał niezłą frajdę z samej obserwacji tych kobiecych zabaw co dało się poznać po wesołym i roziskrzonym spojrzeniu i głosie który zrobił mu się dziwnie chrapliwy. Sam zaś wodził palcami od twarzy i ust Lamii po otwarte, mokre i klejące się wnętrze Eve.

- To teraz albo dokładka bo jeszcze zostało. Albo teraz przechodzimy do tej części co mi Lamia obiecała w czwartek zanim do ciebie pojechaliśmy. - Eve wyrzuciła z siebie szybką odpowiedź delikatnie przy tym głaszcząc i całując pośladki swojej dziewczyny. Steve nieco uniósł głowę aby dojrzeć jej twarz ale ta uwięziona gdzieś między udami a biodrami Mazzi była trudna do zlokalizowania więc sobie darował. Za to brew uniosła mu się nieco do góry gdy popatrzył z zaciekawieniem na tą bliższą sobie twarz.

Napotkał równie podniecone spojrzenie i zębaty uśmiech z którym sierżant otworzyła usta żeby wsunąć w nie słodko-słony palec, czyszcząc go z mieszaniny soków i słodyczy powolnym, drażniącym ruchem.

- Jesteś jeszcze głodny, tygrysku? - spytała mężczyzny, pocierajac policzkiem o jego dłoń, w międzyczasie zatapiajac własne palce po kolei w gorącej wilgoci między udami fotograf. - Chcesz dokładkę czy wolisz przejść do dalszej części? Eve ma być naszą dziwką… spójrz na nią - poprawiła się, przenosząc ciężar ciała na łokcie i rozsunęła szerzej kobiece nogi. Spoglądając Krótkiemu w oczy przejechała językiem wzdłuż delikatnych, różowych warg sromowych, kończąc ruch wbiciem owego języka prosto w blondynę.
- Jest cała mokra… zobacz… - mruczała zachęcająco, wyciągając ku niemu rękę - Spróbuj, sam się przekonasz. Chyba że wolisz alternatywny deser - nacisnęła palcem na dolny otworek blondi.

Reakja na wyjaśnienia Lamii była obópólna. Eve nieco potakująco mruczała potwierdzając słowa leżącej na niej kobiety a Krótki patrzył i słuchał z mieszaniną fascynacji i niedowiedzania. Rzeczywiście przesunął palcami po różowych płatkach gospodyni zapoznając się z nimi znowu ale zaciekawiła go też reakcja na to tylne wejście. Bo na nacisk w tym miejscu ta zareagowała rozkosznym jękiem, że aż żal było nie skorzystać.

- Naprawdę? Będziesz naszą dziwką Eve? - bolt sam zaczął badać palcem tylne wejście blondyny jakby mimo wszystko nie mógł w to wszystko uwierzyć w to co widzi i słyszy.

- O tak, pewnie! Od czwartku na to czekałam! Wiesz jak mnie ściskało jak poszliście wtedy do samochodu sami? No ale chciałam byście mieli czas dla siebie no i taki zrobiłam deal, że umówiłam się z Lamią na dzisiaj bo wcześniej ten film składałam i nie mogłam! - Eve wyrzuciła z siebie szybko jak karabin kolejne słowa jakby rzeczywiście ją to wszystko od paru dni i nocy cisnęło i wreszcie była okazja aby dać temu upust.

- Aha. I zrobiłaś deal z Lamią… - Steve wskazał na leżącą tuż przed sobą partnerkę palcem chociaż tego leżąca na dole i z drugiej strony stołu blondynka widzieć nie mogła. - … że będziesz dzisiaj naszą dziwką? - nieco zmrużył oczy gdy drążył ten temat na chwilę przerywając drążenie otworków i skarbów gospodyni.

- Nie! No coś ty! Przecież zaraz będzie północ i się dzisiaj skończy! No to tak myślałam, że tak będzie a jeszcze wtedy nie wiedziałam o której przyjedziecie i czy w ogóle. No to umówiłam się do rana. - Eve nie czekała tylko szybko doprecyzowała jak to w czwartek umawiała się z tamtą śnieżną noc ze swoją kumpelą, przyjaciółką i dziewczyną. W odpowiedzi Krótki powoli skinął głową, że usłyszał ale sądząc po minie chyba coś miał kłopot z przyswojeniem tej informacji.

- Aha. Czyli będziesz naszą dziwką. Do rana. - powtórzył jakby upewniał się czy dobrze zrozumiał to co usłyszał.

- Tak, dokładnie! Jej, z Lamią to zawsze jest fajnie jak się w to bawimy no i mam nadzieję, że tobie się też spodoba to będziemy mogli się w to bawić razem! - blondynka z głosem uwięzionym gdzieś między udami swojej kumpeli zawołała radośnie ucieszona, że jej gość wreszcie załapał detale tego dealu. I przy okazji pocałowała czule oba otworki swojej dziewczyny.

- A Lamia co musi zrobić za swoją część deala? - Steve widocznie chyba chciał wyłapać wszystkie wątki tej historyjki bo znów popatrzył gdzieś wzdłuż sylwetki obu nagich kobiet jakby chciał dojrzeć twarz gospodyni.

- Noo… Znaczy… Eee… - w płynną dotąd mowie Eve wkradło się zwątpienie jakby Steve wyłapał jakąś nieścisłość. - Znaczy to było tak, że ja zawiozę Lamię no i nas do ciebie a w zamian w sobotę do rana będę waszą dziwką. No jeszcze nie wiedziałam, że Di się zmyje. - po chwili zakłopotania fotograf jakoś wybrnęła z tej matni i do głosu znów jej wróciła pewność siebie.

- Czyli ty zawiozłaś dziewczyny do mnie a w zamian my mamy z ciebie prywatną dziwkę do rana. - facet leżący wygodnie między udami jednej a przed twarzą drugiej kobiety w końcu połączył sobie w głowie wszystkie wątki opowieści które oprowadziły ich trójkę na ten kuchenny, solidny stół.

- Tak! Dokładnie tak! - Eve zawołała radośnie i z uciechy gdzieś spod nóg i bioder Lamii. Krótki też spojrzał na ciemnowłosą twarz i wzruszył ramionami na znak, że nic tu więcej nie poradzi.

- No to Lamia, mamy naszą dziwkę do rozdysponowania. - tym razem półnagi mężczyzna zwrócił się znów do swojej dziewczyny wskazując dłonią na zapraszająco wyeksponowane wdzięki Eve.

- Wiem… niestety to bardzo… bardzo leniwa dziwka - saper westchnęła teatralnie, gramoląc się z blondi na ziemię. Stanęła obok Bolta i chwilę szeptałą mu na ucho, wskazując na Eve, to na drugą część mieszkania gdzie było wygodne łóżko. Nadawała z przejęciem, obejmując go, to głaszcząc po piersi mokrymi palcami, albo całując okolice ucha.

- Myślę, że możemy tak zrobić. - Steve pocałował Lamię gdy też usiadł na stole. Wodził palcami a potem i palcami po jej mokrych i słokich piersiach. Eve zaś podparła się na łokciach aby z zaciekwieniem obserwować co takiego wymyślili.

Potem wstał i przyzwał ruchem palca gospodynię do siebie. Ta zaczęła się zbierać i usiadła na krawędzi stołu odruchowo próbując się otrzepać z tego wszystkiego co jeszcze na niej zostało ale Steve nie chciał dłużej czekać. Złapał ją za nadgarstek tak nagle, że blondyna jęknęła cicho z zaskoczenia a ruch trwał dalej. Komandos wpakował ją sobie na siebie i poczłapał w samych szortach i klapkach w stronę jej sypialni.

- Gdzie idziemy? Do łóżka? - zapytała gospodyni próbując rozeznać się dokąd ją gość prowadzi. No i pewnie omyśliła się, że do sypialni. Parę kroków byli już wewnątrz i tam mężczyzna zatrzymał się przez materacem który robił Eve za łóżko.

- To jesteś naszą dziwką do rana? - zapytał jakby chciał się jeszcze ostatni raz upewnić. Popatrzył na twarz blondyny ale zobaczył tylko promienny uśmiech i energicznie potwierdzenie blond główki. - Dobra. - Steve skinął głową jakby ostatnie wątpliwości mu się rozwiały i bez ceregieli rzucił gospodynię na jej materac. Ta sapnęła cicho gdy wylądowała we własnej pościeli ale zanim zdążyła coś zrobić stopa w klapku przyszpiliła jej bark do materacu.

- Potrzebny nam jakiś sznur. - rzekł do niej Mayer pochylając się na rozłożoną na materacu kobietą.

- Ooo… sznur? W tamtej szafie, na dole albo w paskach coś powinno być. - oczy gospodyni otwarły się z wrażenia ale tylko na chwilę. Szybko oblizała swoje pełne usta i wskazała na jedną z większych szaf na ubrania. - Będziecie mnie wiązać? - zapytała wyraźnie podekscytowaną taką perspektywą.

- Zasłużyłaś sobie - Lamia odpowiedziała poważnym tonem, szybko drepcząc pod wskazany adres. Otworzyła szafę i zaczęła przerzucanie bambetli w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Znalazłą wreszcie motek nylonowej linki, pewnie do wieszania prania. Zadowolona zabrala go i odrzuciła Boltowi.

- To jak? Pokażesz czego tam uczą was w tej twojej jednostce, tajnej przez poufne? - spytała wesoło, podchodząc obok łóżka. Kucnęła przy komandosie i zabrała się za rozwiązywanie sznurka szortów, spuszczając je w dół razem z bokserkami żeby wyrównać i ujednolicić ekwipunek u całej trójki na najbliższą misję.

- Zobaczymy. - Steve też robił się coraz bardziej rozgorączkowany co było widać zwłaszcza po tym gdy został pozbawiony ubrania do końca. Sprawnie złapał za podaną linkę i chwilę przyglądał się leżącej na wznak kobiecie z resztkami syropu i czekolady na sobie. Ona zaś spoglądała to na niego, to na trzymaną linkę, sterczącą męskość abo stojącą obok Lamię. W końcu chyba Mayers się namyślił bo wszedł na materac i bez ceregieli obrócił Eve na brzuch i zaczął krępować jej ręcę w nadgarstkach. Przykląkł przy tym przygniatając blondynę kolanem i swoim ciężarem aż zajęczała cicho. Pracował sprawnie używając linki zupełnie jakby krępował jakiegoś zatrzymanego. Więc po chwili nadgarstki Eve zostały ozdobione niebieską, nylonową linką i skrępowane za jej plecami a zakończenie roboty zostało oznajmione zdrowym trzepnięciem w nagi pośladek i głośniejszym jękiem uderzonej kobiety.

- Gotowe. Teraz sobie ciebie poużywamy. - Steve chwilę przyglądał się tyłowi leżącej na wznak kobiety a ona odwracała głowę aby popatrzyć na tą parę. Po chwili komandos znów się namyślił bo szarpnął związaną aby unieść jej biodra do góry ale zostawiając całą resztę w dole. - To mówiłaś, że który adres jest do polecenia? - zapytał bez pośpiechu przesuwając palcami po obu wejściach skrępowanej Eve. Ale nie pytał jej tylko zerkał ciekawie na Lamię wracając do tego co rozmawiali wcześniej jeszcze na stole.

- Cholera… aż jej zazdroszczę - saper westchnęła widząc jak sprawnie i profesjonalnie blondi zmieniła się w pakunek, obwiązany sznurkiem jakby była ich prezentem… znaczy dziwką. Kurde, tak właśnie było!

- Sprawnie ci poszło - wymruczała, pakując się na łóżko obok Eve i ułożyła się na boku aby mieć wolne ręce. Palcami rozsunęła na bok pośladki paczki, prezentując jej wdzięki w pełni do wglądu. - Świetnie bierze w dupkę - zarekomendowała kolejny plus swojej dziewczyny, nachylając twarz nad jej tyłem. Splunęła na odkryte wejście, rozcierając ślinę czubkiem kciuka. Gapiła się przy tym na sterczące dumnie przyrodzenie jakoś odrobinę wyżej niż miała głowę.

- Ale na sucho nie ma co jeździć, szkoda zatrzeć sprzęt. - dodała fachowym tonem - Jak z silnikiem, albo… tłokiem - dorzucila, oblizując powoli usta i uniosła się na łokciu - Chodź, trzeba i ciebie przygotować… coś pamiętam że lubisz lody.

- No chyba rzeczywiście. - Mayers uśmiechnął się pod nosem po tym gdy z fascynacją obserwował te wspólne przygotowania do penetracji zapakowanej paczki. Paczka zaś jak na grzeczną paczkę przystało cierpliwie znosiła te manewry. Nawet trochę zakręciła bioderkami aby dokładniej zaprezentować swoje wypięte wdzięki. I jeszcze odwróciła głowę obserwując jak to jej dziewczyna serwuje domowe lody swojemu chłopakowi.

- Jej, teraz to ja ci zazdroszczę… - szepnęła cicho rzeczywiście z zazdrością w głosie. - A jakby coś było potrzeba to tam jest taka skrzyneczka. - gospodyni wskazała spojrzeniem na niewielką skrzyneczkę stojącą na niskiej szafce niedaleko wezgłowia materaca. A w tym czasie Steve prastarym, męskim zwyczajem złapał lodziarę za włosy i pomógł jej nawilżyć się przed czekającym go zadaniem. Złapał i trzymał całkiem mocno nie pozwalając jej ani na chwilę luzu i odpuszczał dopiero jak zaczynała się krztusić.

- O tak…, o taakk… - mruczał z zadowolenia podczas tego zabiegu a także gdy już było po. Wtedy klęknął za wypiętym tyłkiem gospodyni i chwilę oboje się ze sobą mocowali gdy mężczyzna wpychał się do tylnego wejścia gospodyni. Oboje sapali i stękali aż po chwili obojgu ulżyło i wszystko zamarło na moment.

- No to zaczynamy! - mruknął zawzięcie Steve i zaczął właściwą część zabawy. Zaraz rozległy się wzmożone jęki pompowanej blondyni i klaskanie bioder zderzających się z drugimi biodrami.

Od samego patrzenia robiło się gorąco, a w podbrzuszu rosła sierżant nieznośnie gniotąca kula. Ocierając usta ramieniem z nadmiaru śliny wstała na klęczki, przez długi moment podziwiając jak jej mężczyzna zapina bezlitośnie jej kobietę.

- Jacy wy uroczy - powiedziała rozmarzonym głosem, wstając z łóżka i chwilę grzebała w szafce obok wezgłowia, by powrócić na materac. Tym razem z drugiej strony. Ułożyła się wygodnie na poduszkach, opierając plecy o ścianę i stertę skopanej pościeli.

- To co szmato? - spytała blondyny łapiąc ją za włosy i szarpnięciem zmuszając aby podniosła łebek. Skorzystała z wolnej przestrzeni, zsuwając się odrobinę tak, aby twarz fotograf znalazła się idealnie między jej rozłożonymi bezwstydnie udami. Dopiero wtedy poluzowała uścisk, dla odmiany przyciskając dziewczynę do siebie.

- Bierz się do roboty - westchnęła, kładąc się wygodnie. Mogła podziwiać jak komandos z pocie czoła pracuje od zaplecza. Uśmiechnęła się do niego - Mną też się tak zajmiesz, prawda? Nie chcesz chyba żeby zrobiło mi się smutno… ale na razie nie przerywaj. Świetnie ci idzie… z tej perspektywy wyglądasz jeszcze lepiej… przy pracy - sięgnęła ku wyjętemu z szafeczki srebrnemu prostokątowi i włączyła go, nakierowując oko kamery na pracujące usta blonydyny. Wolną dłoń położyła na lewej piersi, ugniatając ją i bawiąc się sobą, dla lepszego efektu i wrażeń pozostałej dwójki, oraz swoich oczywiście.

- A chcesz? Dobra… - Steve nieco podniósł głowę aby spojrzeć na układającą się na poduszkach dziewczynę i zgodził się bez oporów. Ale też i nie był w nastroju do dyskusji bo pompowanie blondyny w tylne wejście absorbowało go dość mocno. Za to Eve okazała się mieć podzielniejszą uwagę. Chociaż sapała i jęczała gdy Steve bez wytchnienia szturmował jej tyły to znosiła to naprawdę dzielnie i bez słowa skargi. A właściwie sądząc po jej grymasie jej twarzy, przyspieszonych oddechach to kręciło ją to na całego.

- Ooo! - blondyna uśmiechnęła się gdy zobaczyła, że w wolnej dłoni Lamii wylądowała odpalona kamera. I odpalona kamera podziałała na nią tak jak zawsze. W ekranie kamery ze swojej perspektywy Lamia widziała jak jej pełne usta błądzą po jej głównym wejściu. Jak pracowicie pracuje języczkiem i ustami aby sprawić kamerzystce przyjemność. A wystarczyło trochę unieść kamerkę aby złapać w kadr jej wypięty tyłek i pochylonego nad nią i za nią faceta który zapinał ją na 100%. Właśnie powstawał kolejny filmik kręcony z ręki.

- Jesteście cudowni! Kocham tą robotę! - wyznała blondyna wprost do kamery na chwilę przerywając swoją pracę ale nie tracąc kontaktu z kamerą znów zanurkowała językiem w główne wejście Lamii zachaczając od czasu do czasu o mniej standandardowy otworek.

Ciężko szło ukryć radość i ciepło, które ogarnęło serce Mazzi gdy usłyszała i zobaczyła radość blondynki. Powstrzymała uśmiech nie chcąc wychodząc z roli, co było tym cięższe, żę czuła jak dziewczyna poczyna sobie coraz śmielej i powoli zaczyna robić z sierżant co tylko chce, przejmując nad nią kontrolę serią szybkich, celnych pieszczot.

- Zamknij się i do roboty, dziwko - ofukała partnerkę, przyciskając jej głowę do swojego krocza. Trzymała przy tym kamerę najbardziej stabilnie jak się dało w sytuacji, gdy zręczne usta powoli windowały ją na kolejny szczyt. W pewnej chwili przestała sapać, zamiast tego zaczęła pojękiwać wymownie, wijąc się na łóżku jak piskorz. Mogła zachować ciszę, ale leżąc jak kłoda nie podgrzewałaby atmosfery, poza tym miała ochotę być głośna, skoro nie trzeba było się przejmować niczyimi skargami, ani zachowywać dyskrecji.

Steve robił swoje i Eve robiła swoje tak samo jak Lamia. Każde z tej trójki wydawało się w idealnej dla siebie roli i pozycji. Krótko ostrzyżony mężczyzna z wytatuowanym ramieniem na przemian łapał Eve gdzie się dało dla lepszego kontaktu. Najczęściej za boki lub za biodra. Zaś Eve jęczała głośniej ale z całej trójki była chyba najcichsza bo miała usta pełne roboty. Gdy jej dziewczyna nieco zmieniła pozycję i uniosła swoje biora sprytna fotograf szybko to wykorzystała.

- To jak jesteś następna… to cię nawilżę… - wysapała spocona blondyna i mimo stękania znalazła w sobie na tyle samozaparcia, że zanurkowała trochę niżej. I teraz zaczęła przygotowywać tyłek Lamii na wejście Steve’a. Najpierw całując ustami ale zaraz buszując tam językiem stopniowo wdzierając się tam coraz głębiej i głębiej.

- Zobaczymy… czy pan kapitan da radę… nam obu - Mazzi wysapała, unosząc biodra jeszcze wyżej, aby ułatwić Eve robotę. Nagrywanie szło przez to ciężko, więc odłożyła smartfon na szafkę, ustawiając go tak aby nagrywał co dzieje się na łóżku. W pewnej chwili przekręciła się wreszcie na brzuch, rozkładając nogi i unosząc biodra ku twarzy blondi. Pomagała jej w pracy, nakierowując za włosy prosto na cel.

- Wam obu? Dobra. - Steve który wydawał się, że poza tyłem wypiętej Eve niewiele wyłapuje jednak coś wyłapał. Bez ostrzeżenia wyszedł z blondyny i pchnął ją na bok więc skrepowana dziewczyna walnęła bokiem w materac przy okazji przerywając swoją nawilżającą terapię jaką właśnie tak uczynnie praktykowała na klęczącej nad nią Lamii. A za to ta została złapana przez męską, silną dłoń i bez ceregieli pociągnięta do siebie.

- No cześć. - Steve przywitał się całując ją mocno, zdecydowanie i pośpiesznie w usta. Czuła, że jest nabuzowany w każdym calu i oddechu. nawet w tym jak władczo i zachłannie złapał i miętolił ją za pośladki. - Sama chciałaś nie? - zapytał gdy trzepnął ją w nagi pośladek. A potem odwrócił bez większych kłopotów i przewalił ją tak, że opadła przed nim na czworaka zajmując maejsce właśnie zwolnione przez Eve.

- A ty co tak leżysz? Chodź tu, robota na ciebie czeka. - ponaglenie w głosie mężczyzny było wyraźne. Więc zasapana gospodyni sapnęła jeszcze bardziej gdy ze skrępowanymi z tyłu nadgarstkami udało jej się powstać na kolana i przyczłapać do klęczącej pary.

- Co mam robić? - zapytała podnosząc głowę na mężczyznę który nawet w tej, podobnej do niej pozycji i tak był od niej wyższy.

- Słyszałem, że zazrościłaś Lamii tej fuchy. - facet złapał ją za krótkie włosy aż zajęczała zle zaraz ucichła bo teraz przyrodzenie Mayersa dała jej zajęcie. Zaś Lamia usłyszała za sobą te siorbiąco - mlaszczące odgłosy gdy blondyna pracowała nad odpowiednim nawilżeniem penetratora. Tylko miała trochę trudniej bo nie mogła użyć rąk. Ale za to tak samo jak wcześniej Lamii tak teraz Steve pomógł jej nakierować i utrzymać odpowiedni poziom wykonywanego zadania.

Dało się od razy poznać, że Krótki zarządzal ludźmi. Szybko odnalazł się w roli, dyrygując wspólną dziwką jakby była jego podkomendną od zawsze… tylko chyba w robocie podkomendni zwykle nie obciągali mu aż po same kule, dławiąc się i z trudem łapiąc oddech jeśli akurat przełożony na to pozwolił. Szkoda tylko że trafiła mu się saper co nie do końca umiała w hierarchię, bo śmiejąc się okręciła ciało na materacu, kładąc się plecami na pościeli, a następnie podniosła się do siadu i dalej do klęczek. Z rozmachem klepnęła wypięty tyłek Eve, podziwiając z jaką wprawą zajmuje się powierzonym zadaniem.

- Dobra, jest świetnie… idealnie - wysapała ciężko, odciągajac jasnowłosą głowę od sprzętu kapitana i nie marnując czasu wskoczyła na niego, obejmując ramionami za bark aby złapać równowagę. Stopy za to wbiła w materac, opierając ciężar na palcach, a w pionie utrzymywała się dzięki chwytowi ramion i większemu ciału, o jakie się opierała i które ściskała udami.

- To co, masz ochotę na mały offroad? - sapnęła mu w twarz, kąsajac zaczepnie dolną wargę. Ocierała się biodrami o sztywnego członka czując że zaraz albo podejma zabawę, albo zejdzie na zawał. Robiło się sierżant duszno, widziała jak przez mgłę, w amoku i na oślep szukając ust kochanka. Wpiła się w nie, nie przestajac całować ani na chwilę, czym łagodziła oczekiwanie na start wyścigu.

Gdy dłoń Lamii trzepnęła w nagi, zgrabny i tak uroczo wypięty tyłek jego właścicielka zajęczała coś. Ale dość niewyraźnie bo w końcu w tym momencie miała usta pełne roboty. Odetchnęła dopiero gdy jej dziewczyna zarządziła roszadę jakiej chyba i sam kapitan się nie spodziewał. Ale jak przystało na zawodowca szybko dostosował się do sytuacji. Złapał kobietę za biodra i przez chwilę czuła jak wodzi czubkiem swojego przyrodzenia bo samym złączeniu jej ud.

- To mówisz, że taka zamiana? - uniósł mokrą od potu brew i zapytał ze zdyszaną ironią. - Może być. - skinął głową i wpakował się po całości w sam środek Lamii. I prawie od razu zaczął ją pompować szybkim tempem. Wciąż przy tym klęczał więc trzymał ją to za biodra, boki albo za plecy mocniej przyciskając ją do siebie. Mogli przy tym patrzeć na siebie z bliska lub całować się dla odmiany. Jako, że oboje już byli nieźle rozgrzani wcześniejszymi zabawami to i moment kulminacyjny nadszedł nie wiadomo kiedy. Wydawało się, że bardzo szybko. Lamia czuła każdy ruch mężczyzny wokół którego była zapleciona. I ten na zewnątrz i ten wewnątrz. Czuła jego moc i eksplozję jaką zostawił jej w sobie. I jak stopniowo obydwa ciała uspokajają się jak uścisk rozluźnia się i oboje opadają na pościel.

- Woow… Ale to było świetne… Nagrałabym no ale… - Eve uklękła obok nich, trochę z boku patrząc na nich z fascynacją jak na występ jakichś wybitnych artystów w swoim fachu. No ale z powodu skrępowanych nadgarstków nic chwycić nie mogła. Steve machnął ręką i pozwolił sobie oprzeć się na rękach i wyciągnąć nogi gdzieś w stronę poduszek.

- Chodź… daj ręce - Mazzi wymamrotała półprzytomnie, wyciągając ku blondynie drżącą łapę. Drugiej nie odklejała od Krotkiego, wciskając się w jego bok z całej siły. Opierała pok twarzy o szybko unoszącą się pierś, czując się dziwnie. Do tej pory gdy dochodziło co do czego, zwykle dookoła nich panowała ciemność, ukrywając mimikę, a teraz? Teraz dojechali się oboje, krzyżując spojrzenia w kulminacyjnym momencie, gdy wspólnie i jednoczesnie dotarli na metę. Co prawda nie tą drogą którą brali pod uwagę na początku, jednak żadne z nich nie zamierzało narzekać. Mazzi widziała wyraźnie zaciskającą się szczękę i drgające pod skórą twarzy mięśnie, a także ciepły obłęd w oczach. Wolała nie myśłeć co w tej sekundzie Bolt ujrzał w jej ślepiach… ale czy to ważne? Równie niemrawo co mówiła, zabrała się za pomoc Eve w zdjęciu więzów. Nie od razu złapała się na tym, że uśmiecha się głupkowato, jakby właśnie wygrała milion na loterii. Albo znowu wylądowała pod drzewem przy sztucznym jeziorze Honolulu.

- Jeejaa… ale było zarypiaście! Wy też byliście zarypiaści! Wiecie co? Jak to tak ma być bycie waszą dziwką to mogłabym wziąć tą robotę na stałe! A właśnie. A wam jak się podobało? Macie jeszcze na coś ochotę? - Eve też przeżywała i widać było, że tryska szczęściem tak samo jak potem podobnie jak pozostała dwójka. Odwróciła się tyłem do Lamii aby ta mogła zdjąć jej pęta i gdy to się udało znów stanęła do nich przodem i znienacka objęła ich oboje przy okazji przewalając na materac. To zaś wywołało śmiech u przewalonego mężczyzny. Teraz zaś gospodyni właściwie leżała pospołu na nich obojgu wpatrując się w nich z ciepłym, rozpromienionym spojrzeniem.

- Czego tak rechoczesz trepie? - była sierżant prychnęła na partnera, głaszcząc partnerkę po plecach wzdłuż kręgosłupa od karku po pośladki i z powrotem. - Moja dziewczyna pyta się o coś… więc jak? Masz na coś ochotę? - spytała i zmarszczyła czoło, spoglądając to na jedno, to na drugie - Zaraz moment… skoro jesteśmy tutaj wszyscy swoi w pewnym sensie, znaczy że Eve rzeczywiście może wziąć etatową rolę dziwki. Nie ukrywam, że przyda mi się pomoc - zwróciła się do blondynki konfidencjonalnym tonem, całując ją krótko i znów opierając głowę na piersi komandosa - Widziałaś co tam chowa w spodniach, werwy mu nie brakuje. Dobrze mieć wsparcie… inaczej istnieje niebezpieczeństwo, że by mnie zajeździł - zrobiła smutną minę i przekręciła kark, patrząc teraz na mężczyznę - Kochanie… jak się podobało? Nie masz nic przeciwko temu żebyśmy częściej spotykali się w trójkę? Albo… wychodzili gdzieś razem. Zwykłe ciecie mają po jednej lasce… a ty? No zobacz - wskazała na łóżko z podwójnym foczym zestawem - Po jednej pod każde ramię… umiemy też siedzieć we dwie na jednym fotelu w bryce. Chyba że będziemy robiły zapasy która najpierw zaprosi cię na lody. Albo loda.

- O tak, na lody to ja zawsze bardzo chętnie. Na bycie dziwką też. Tylko tak wiecie, dla nas a nie, żeby całe miasto wiedziało. - blondyna zamachała rączką jakby chciała się szybko zgłosić do odpowiedzi mimo, że właściwie leżała na pozostałej dwójce. Ale widać było, że propozycje Lamii bardzo jej odpowiadają bo energicznie kiwała głową jeszcze gdy ciemnowłosa kobieta mówiła.

- To czekajcie… bo chyba mój prosty umysł trepa ma kłopot to ogarnąć… - Mayer sapnął ocierając dłonią spoconą twarz i chwilę się zastanawiał. - To tak… - zaczął gdy dłoń przejechała po twarzy i sam przez chwilę spoglądał na dwie kobiece twarze tuż obok. Jedną obok siebie i drugą na swojej piersi. - Ty i ja chodzimy od sobą. Tak gdzieś chyba od dzisiaj. - zaczął na zmianę wskazywać siebie i Lamię aby podkreślić o kogo mu chodzi. Na chwilę urwał gdy usta wskazanej kobiety pochwyciły mu ten palec. No i Eve dorzuciła jeszcze swoje trzy grosze.

- O! To zaczęliście chodzić ze sobą!? Tak oficjalnie?! Jej, Lamia, czemu mi nic nie powiedziałaś! - Eve wyraźnie zelektryzowała ta nowina i nawet trzepnęła Lamię w ramię na ta wiadomość. - No to super! Ja też chodzę z Lamią! Jestem jej dziewczyną a ona moją! Ahh… - fotograf tokowała radośnie i tokowła póki chyba nie usłyszała samej siebie na głos. I w końcu połapała się do czego zmierza Steve bo miejsce radości zastąpiła konsternacją.

- No właśnie. O tym mówię. Więc oprócz tego, że my chodzimy ze sobą to jeszcze wy chodzicie ze sobą. - Krótki odetchnął głębiej widząc nić porozumienia z blondyną leżącą mu na torsie i teraz wskazywał na drugą parę w tych trzech osobach jakie leżały na tym materacu gospodyni. Po chwili wahania Eve popatrzyła na twarz Lamii i pokiwała głową zgadzając się, że chyba słabo się wpisują w standardowy związek z ulicy.

- No właśnie. To jak ja chodzę z Lamią i ty chodzisz z Lamią to jak z tego wybrniemy? Aha a ty jeszcze mówisz, że chcesz być naszą dziwką tak? - Steve spokojnie wyliczał kolejne wątki tych nitek losu jakie splątały i oplątały całą trójkę.

- No chciałabym. Fajnie było. Ty fajnie zapinasz w dupkę i fajnie ci się obciąga no i tak ładnie się zapinacie z Lamią, że tylko nagrywać. I chyba się lubimy nie? Znaczy wszyscy ze sobą. No ja cię lubię Steve w każdym razie. - fotograf trochę stonowała i zaczęła łagodnie tłumaczyć zerkając często na Lamię aby sprawdzić jak ta reaguje na ich słowa.

- No ale ja oficjalnie mogę przedstawić tylko jedną partnerkę. Zresztą sam lubię jasne sytuacje. Nie chcę jakiś fochów, że tam ktoś chodzi z kimś albo jakieś takie cyrki. Chodzę z kimś albo nie. Chyba, że samo dymanie. Ale podobno nie o tym mówimy. - mężczyzna leżący na prześcieradle popatrzył na obie kobiety. Tą obok i tą na sobie.

- Aaaa! To luz! To tym się nie martw! - twarz gospodyni znów się rozpromieniła jakby Steve martwił się jakąś błahostką. - No to jakbyś musiał mieć jakąś jedną na pokaz tam u siebie a nie można było zabrać nas obu to pewnie, że weźmiesz Lamię. No chyba, że będziecie chcieli mnie na zastępstwo to nie na sprawy. A poza tym przecież możemy się spotykać tak jak dzisiaj i bawić jak nam się podoba. A mnie się podoba ustne zaliczanie i bycie waszą dziwką. To co? Robimy deal? - Eve radośnie uniosła się nieco do góry a właściwie to usiadła na torsie nagiego oficera i wyciągnęła dłoń do przypieczętowania tej umowy. Znów udało jej się rozbawić Mayersa bo się roześmiał widząc ją i słysząc.

- Hmm… - saper mruknęła, po tym jak wyjęła z ust palec Mayersa. Przekrzywiła głowę trochę jak psiak, przyglądając się pozostałej dwójce na łóżku i kiwała karkiem do wtóru słów Eve - Ja bym dołożyła, że to co nagrywamy we trójkę jest tylko dla nas i nigdzie dalej nie wychodzi. Tak pro forma… żeby była jasna sytuacja. - pogłaskała Krótkiego po ramieniu, przechodząc dotykiem na obojczyki, szyję i skończyła rucha na policzku, przykładając do niego wnętrze dłoni - Steve wie o naszym biznesie. Jest kochany… i wyrozumiały. - dodała rozczulona, całując go dla podkreślenia tego faktu - No dalej tygrysku, nie daj się prosić. Eve dobrze mówi, będziemy się razem świetnie bawić. Zróbmy ten deal, proooszę - końcówkę dodała z miną przemarzniętego na granicy śmierci basseta, widzącego jak ktoś otwiera przed nim drzwi prosto do ciepłego, przytulnego domu.

- Jasne! Żadnych publikacji z filmików. Zresztą ja te na których ja jestem to i tak bym nie puściła dalej. No chyba, że tak jak u Betty ale to sami swoi i większość i tak jest na jakimś filmiku. - blondyna pokiwała szybko głową i równie szybko zgodziła się na warunek podany przez wspólną dziewczynę. Teraz zaś znów umilkła i widząc, że Lamia ją popiera skoncentrowała wzrok na jedynym facecie w ich skomplikowanym związku. Ten zaś roześmiał się w końcu i podał dłoń Eve. Ta złapała ją mocno, pisnęła z radości a potem opadła na niego obejmując go za szyję i całując mocno w usta.

- Zgodził się! - odwróciła się do leżącej tuż obok Lamii i ją też i objęła i pocałowała. - To teraz wszyscy jesteśmy parą! Znaczy ten… chyba trójkątem… - roześmiała się ale na końcu na twarzy wyszło jej zastanowienie gdy standardowe regułki i terminy słabo tutaj przystawały.

- Naprawdę chcesz być naszą dziwką? - Steve nieco podniósł głowę aby spojrzeć jeszcze raz z bliska na gospodynię. Ta zwróciła się na niego a w końcu ześlizgnęła się z jego torsu zajmując przeciwną do Lamii pozycję przy jego drugim boku.

- No pewnie. Kręci mnie to. Zwłaszcza z Lamią. Fajna jest. I ma do tego talent. No i czuję, że nadajemy na tych samych falach. No i jesteśmy wspólniczkami w tym interesie co go otwieramy. Z tobą też jest fajnie. No tylko inaczej bo jesteś facetem. Ale też fajnie. No i co? Nie chciałbyś tak jak dzisiaj było? Bo mi się bardzo podobało. Mogłabym co tydzień mieć taką sobotę. No ale pewnie się nie uda. - Eve potraktowała pytanie całkiem poważnie i zaczęła bawić się obklejonym torsem mężczyzny zajeżdzając dłonią w okolicę swojej dziewczyny po jego drugim boku.

- Zawsze jest opcja, że tam raz w tygodniu zawleczemy się pod taką jedną jednostkę - Mazzi uśmiechnęła się tajemniczo, podnosząc się do siadu i ciągnąc Mayersa za rękę żeby razem z nią wstał z łóżka. - Po nocy, żeby nie trzeba było się tłumaczyć… ani nic takiego. W odwiedziny oczywiście… ze świeżymi, miękkimi i ciepłymi bułeczkami - dodała ze śmiechem, stając na palcach aby go pocałować, bo w pionie bił ją o głowę gabarytowo pod każdą kategorią. Wreszcie machnęła ręką.

- Ale to rozkminy na potem, jeszcze jest sobota. Dzisiejsza… myślę, że filmy to nie jedyny nasz wspólny interes, E - popatrzyła na blondynę, puszczając jej oko - Taki którym trzeba się porządnie zająć i należycie obrobić - mruknęła niskim głosem, opadając przed Boltem na kolana. Wyciągnęła rękę do Eve, przywołując ją do siebie. Tak idealnie po drugiej stronie… ich wspólnego interesu. Spojrzała do góry, uśmiechając się nieśmiało i równie ostrożnie skubnęła wargami skórę ponad prąciem.

- No tak, chyba tak, rzeczywiście jest tu coś do obrobienia. - Eve chyba z początku tak samo jak Mayers nie wiedziała o co jej chodzi ale tak samo jak on postanowiła jej zaufać. Ale gdy Lamia padła przed nim na kolana i zaczęła swoje ustne zaliczenie gospodyni uśmiechnęła się niemniej promiennie niż nadal stojący właściciel tego interesu. Też kucnęła z wolnego boku i jak przystało na wspólniczkę zaczęła współdzielić tą własność prywatną. Więc co chwila usta albo język Lamii natykały się na tej znów pobudzonej do działania męskości na usta i język swojej dziewczyny. Bawili się tak we trójkę aż po nie wiadomo jakim czasie ale właściwie wyszło jakoś dziwnie tak, że znów są wszyscy zdrowi, weseli i skorzy do wspólnej zabawy.

Kobiece dłonie coraz częściej błądziły po piersiach, twarzach i udach tej naprzeciwko, głowy pracowały w rytmie nadawanym przez męskie ręce zaciśnięte na włosach wielkopańskim gestem.

- Wracamy na wyro? - saper ni to spytała, ni stwierdziła. Pchnęła blondynę mocno w pierś, ze śmiechem przewracając się na materac. Ledwo upadły, już zaczęła ją poganiać aby się przekręciła, kładąc na plecach w lustrzanej pozycji co Mazzi. Tym razem bez więzów, było więc im wygodniej obu, umościć się między rozłożonymi udami i znów zacząć zabawy w ustne zaliczanie.

- Co tak stoisz? Masz chyba jeszcze jedną dupkę w kolejce! - szybko w powietrzu padło pytanie do oficera, wyciągnięto ku niemu łapki, przywołując głosem, gestem, spojrzeniem i śmiechem.

No śmiechu było całkiem sporo. I partner i partnerka Lamii cieszyli się niemiłosiernie. Blondynka bardzo ochoczo zajęła wyznaczoną pozycję i niecierpliwie czekała kiedy Mazzi zajmie swoją. A ledwo to zrobiła i już poczuła na sobie a chwilę później i w sobie talenty blondynki. Tak z prac ręcznych jak i ustnych.

- O tak, uwielbiam tą robotę! - zachichotała wesoło gdy znów zaczęła się dobierać ustami i paluszkami do rozgrzanego wnętrza swojej najlepszej kumpeli. A ta kumpela mogła zrewanżować się tym samym wciąż smakując te wszystkie czekolady i syropy jakimi najbardziej wciąż była obklejona właśnie gospodyni co wcześniej robiła za główny deser wieczoru. A Eve okazała się tak utalentowana, że zdołała tak się nakierować aby znów wrócić do tylnego wejścia Lamii. Znów z lubością zaczęła go nawilżać, podrażniać, całować i lizać tak głęboko jak tylko zdołała.

- Dobra wystarczy… - mruknął zniecierpliwiony Steve więc dziewczyna zrobiła mu miejsce. I zaraz potem Mazzi poczuła jak miejsce delikatnych ust i języka jej dziewczyny zajmuje męskość jej chłopaka. Jak się tam przeciska i wciska ostrożnie póki się nie zadomowił na dobre. A gdy to zrobił zaczął się ten sam schemat jaki wcześniej oboje przerabiali z Eve. Tylko teraz Lamia zajmowała jej miejsce.

- Tu cię jeszcze nie było, co? - zaśmiała się krótko, nim nie wbił się w nią do końca, na moment wypychajac powietrze z płuc. Saper jęknęła krótko, wypinając pośladki ku górze i rozluźniajac mięśnie aby ułatwić penetrację, póki oboje nie znaleźli wspólnego rytmu, a gdy tak sie stało, tłok w jej ciele przyspieszył, zamieniając urywany oddech w jęki przyjemności i westchnienia za każdym razem kiedy mężczyzna za nią dobijał się do niej, a potem równie szybko wychodził prawie do końca. Gdzieś od dołu czuła też Eve, pracującą raz na Stevie, raz na niej, dodając nowe bodźce do i tak rosnącej w szalonym tempie fali ukropu zbierającego w biodrach.
- M… mocniej… m… mocniej. S… Steve… - jęczała jak zdarta płyta, odchylając kark do tyłu.

Facet który ją posiadł dla lepszej kontroli złapał ją za włosy i mocno szarpnął do tyłu. Zmusiło ją to do oderwania się od podbrzusza swojej kochanki. A zaraz potem dla odmiany szarpnął ją za kark prawie wbijając jej twarz w te podbrzusze. Czuła jak dyszy i ciężko pracuje nad kolejną dawką pompowania. Było mocniej. I szybciej. Czuła też jak Eve gdzieś tam pod nią i za nią podobnie ciężko dyszy i jęczy. A nawet skorzystała z okazji aby na chwilę zacisnąć uda niejako więżąc tam głowę swojej dziewczyny.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline