Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2019, 07:51   #75
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Bal w Anielskiej Bramie
Na Bal z Silverem przyszedł Jack w roli ochroniarza. Holmes nie był fanem imprez, a Corvo nikt nigdzie nie widział od ostatnich kilku godzin.
Goście schodzili się do ogromnej, okrągłej sali balowej z balkonem pod północną ścianą służącym za scenę. To tam za godzinę pojawi się Tsar, aby przeprowadzić apel, po czym dojdzie do podpisania umów. Zaraz po tym, Silver może wrócić do swoich przygód.

Silver znał niewiele osób na stacji. Spośród tłumów wyróżnił Corvusa, którego gruby towarzysz stał przy jednym ze stołów, testując wszystkie przystawki. Wiecznie agresywnej kobiety nie było widać. Tsar przygotowywał się do przemówienia gdzieś za ścianą, a Opus rozmawiał z przypadkowymi ludźmi na sali. Cifer czekał przy schodach na balkon aż wezwą go na górę, delektując się winem.

Demonowi wiele można było zarzucić, jeśli chodziło o nastawienie do świata biznesowo-politycznego, jednakże z pewnością wiedział jak robić wrażenie. Jego strój galowy składał się z uszytego na miarę garnituru trzyczęściowego, krawata z brylantową spinką, odświętnej koszuli, długiego klasycznego płaszcza, butów typu Oxford i krótkich, arystokratycznych rękawiczek. Korciło go, by założyć również cylinder, ale oparł się pokusie z racji niepraktyczności tego dodatku. Wszystkie elementy harmonizowały ze sobą różnymi odcieniami srebra oraz bieli i lśniły pięknie dzięki użyciu nici z dodatkiem srebra, platyny i tytanu. Przy pasie miał paradny model swojego wiernego Excalibura w ozdobnej pochwie, równie zabójczy co oryginał, ale zdecydowanie bardziej zdobny, dopasowany rzecz jasna kolorystycznie do stroju.
Rozejrzawszy się po sali wyłapał te nieliczne osoby które znał lub kojarzył. Jednakże jego uwagę przyciągnął jeden konkretny punkt na sali, był to bufet. Przez absorbujące eksperymenty z dnia poprzedniego i dzisiejszego, praktycznie nic nie jadł od obiadu w czasie minionego przetargu i zobaczywszy bogactwo dań w końcu zorientował się jak bardzo jest głodny. Ruszył więc niezwłocznie w tamtym kierunku, by dołączyć do testującego catering mechanika.
Na stole znajdowała się wystawa szeregu niewielkich dań, które można było jeść na stojąco. Różnorodność przysmaków pozwalała zapomnieć, że stacja pozyskiwała wszystko lokalnie. Znajdowały się tu dania z kuchni zarówno Europejskich, jak i Azjatyckich.

- Przepiękna, prawda? - zapytał tłuścioch, wkładając do ust kanapkę z krakersa, kawioru, krewetki i czekolady, jak gdyby nie było w tym nic dziwnego. - Mam na myśli stację. - dodał, wycierając rękę o garnitur. - Klejnot Cesarstwa. Nieprzebijalna obrona, niepowstrzymywalne działo, samowystarczalność. - uśmiechał się od ucha do ucha. - Szkoda, że wymyślone przez Toborów. Mieli inspirację, ale nie posiadali zasobów, więc zawarli kontrakt z Cesarstwem. Nikt jednak o tym nie mówi. Nikt nawet nie pamięta, kto zawarł umowę, nikt nie może jej znaleźć. Więc gdyby ktoś pytał, to xeno propaganda.
-Skoro nikt o tym nie mówi, nie pamięta, a oficjalnie również nie wie, to skąd pan czerpie informacje, panie…? - Zapytał Silver, wybierając z bogactwa przekąsek apetycznie wyglądający, wielowarstwowy verrine. Zignorował fakt że mechanik zachowywał się jak ostatnia fleja, jednego wroga w gronie zaproszonych przez Tsara gości już sobie zrobił. W oczekiwaniu na odpowiedź rozpoczął konsumpcję.
- Miałem swoje podejrzenia, ale teraz jak tu jestem, to mam pewność. Jestem w stanie rozpoznać technologię. Ludzie tak nie budują. Tym bardziej za czasów powstania tej stacji. - wyjaśnił. - Myślisz, że działo byłoby nieaktywne, gdyby Cesarstwo wiedziało, jak ma działać? - spytał. - Cały jego interfejs jest przystosowany pod Toborów.
-Potrafią obsłużyć czy nie, to bez znaczenia. - Mruknął Demon, między kolejnymi łyżeczkami swojej przekąski. - Jeśli interesuje Pana moje zdanie, to działo nigdy nie powinno zostać użyte, więc może nawet lepiej jeśli obsługa stacji nie wie jak to zrobić. - Odstawił pustą szklankę i sięgnął po talerzyk z sushi. - Ja też znam się na technologii i nie uważam by generator grawitonowy był poza zasięgiem nawet pośledniejszej firmy zbrojeniowej. Aczkolwiek przyznaję, nie spotkałem się jeszcze z wykorzystaniem go na taką skalę. - Wziął kęs i tym razem spojrzał na swojego rozmówcę. - Ale abstrahując od tematu, skoro postanowił Pan przejść ze mną na Ty, myślę że wypadałoby się najpierw przedstawić.
- Jan Twadrowski. - odpowiedział bez większej troski. - Gdyby tego typu działo było tak proste do zrobienia, wszyscy by je mieli. Jak z bombami atomowymi, musisz mieć argument, żeby wziąć udział w dyskusji. Tak wszyscy są zdani na łaskę Cesarstwa. A przynajmniej byliby, gdyby stacja mogła się poruszać. - zauważył.
-Silver Armstrong, miło mi. - Młody Recollector przełożył talerz do lewej ręki i wyciągnął prawą na przywitanie. - Nie uważam tego działa za zbyt skomplikowane, panie Twardowski. Jednakże za zbyt niebezpieczne, również dla użytkownika, jak najbardziej. Jego użycie mogłoby wywołać komplikacje, których konsekwencji nie dałoby się w żaden sposób zmitygować. - Dodał po chwili. - Niemniej, wydaje się Pan dobrze znać na tej robocie, jak to możliwe że wcześniej o Panu nie słyszałem? - Silver miał świetne obeznanie ze światem zarówno korporacyjnym, jak i inżynierskim, jednakże nazwisko Twardowski jeszcze nigdy nie obiło mu się o uszy.
Tłuścioch uścisnął rękę na przywitanie. - Inżynierowie zajmujący się technologią xeno rzadko chcą być znani. - wyjaśnił. - Pan jest od energii tachionowej? Jak plany z ostatnimi zmianami? To w końcu prawda, czy plotka? - spytał.
-Przyznam, nie jestem do końca na bieżąco. O jakich zmianach Pan mówi? - Spojrzał pytająco na Twardowskiego. - I tak, jestem z tych Armstrongów. A technologia xeno bardzo mnie interesuje, skoro mowa o pańskiej specjalizacji.
- Cesarstwo zdelegalizowało wojska prywatne. Chcą zostawić tylko armię Cesarską, są nawet dyskusje o usunięciu policji. - przypomniał Twardowski. O tym Silver wiedział. - W efekcie firmy niepaństwowe zajmujące się produkcją zbrojeniową mają zostać przejęte przez Cesarstwo. Były plotki, że wasza firma zostanie przekazana pod nadzór i kontrolę...jak oni się zwą? Cośtam industries. - pod koniec zdania Jan z ledwością powstrzymał się przed beknięciem. Jego rewelacje były czymś, o czym Silver jeszcze nie słyszał.
-Firma prywatna miałaby w związku z tym przejąć firmę prywatną? Ktoś musiałby zapłacić naprawdę kosmiczną łapówkę, albo to plotka by podkopać naszą pozycję. - Silver autentycznie nie dowierzał temu co słyszał, choć Twardowski raczej nie miał powodu by kłamać i pokrywało się to z urywkami, którymi posługiwali się Tsar i Cifer. - W każdym razie legalnie się tego zrobić nie da, zwłaszcza że Auger Industries też zajmują się produkcją broni.
Układy bywały różne, ale jeśli Auger nie dogadywało się na lewo z rządem, co byłoby nielegalne, to choć byli porównywalnym kolosem, nie mieli szans by zająć Futuristics. Choć na pewno mieli na nich chrapkę już od dawna, konkurowali ze wszystkimi, w każdej dziedzinie i lubili przejmować inne firmy, o czym choćby przekonał się rodzinny biznes Cifera.
- Auger ma zostać przejęte przez Cesarstwo, ale bez restrukturyzacji. Byliby rządową organizacją tylko z nazwy. Następnie Armstrong Industries byłoby im przypisane przez merger. - wyjaśnił. - Nie jestem specem od prawa, ale zgadzam się, że to jakiś kosmiczny przekręt. W ten czy inny sposób z niego wyjdziecie. - komentarz zabrzmiał jak stwierdzenie.
-Jak na kogoś kto woli trzymać się na uboczu, to bardzo dobrze wyznaje się Pan w sytuacji. - Przyznał Silver. Gdyby Armstrongowie postanowili przestać produkować broń, by nie wpaść w łapy tych ścierw, raczej wiele by na tym nie stracili w długoterminowej perspektywie. Oczywiście, na początku aukcje poleciałyby dość znacząco w dół, ale po przeniesieniu nakładu sił ze zbrojeniówki na energetykę i transport szybko by się odbili, a może nawet zaczęli myśleć o jakimś nowym polu rozwoju. Demon zjadł ostatnie kawałki sushi z talerzyka i odłożył go. Wyciągnął z kieszeni garnituru staromodnie wyglądający wizytownik, a z jego wnętrza pojedynczy arkusik i podał go między dwoma palcami w stronę Twardowskiego. - Gdyby był Pan kiedyś zainteresowany nawiązaniem współpracy, zapraszam do kontaktu. - Xeno wprawdzie pogardzano w Cesarstwie, oficjalnie byli wręcz wrogami. Jednakże zaawansowane technologicznie rasy mogły stanowić dobre źródło nowych pomysłów.
- Mhm. - Twardowski odebrał kartę bez patrzenia i włożył ją pod płaszcz. Moment później Cifer zaczął machać do Silvera ze schodów. Czas na apel.

Silver, Cifer i Victor stali na tyłach balkonu, a Tsar zadowolony wyszedł na mównicę. Miał szeroki uśmiech na twarzy, światło sali odbijało się na jego niemalże białej cerze. - Moi drodzy, zgromadziliśmy się tutaj, aby świętować dwa ważne wydarzenia: zawarcie umowy z firmami pana Armstronga i Cifera w celach modernizacji sali, co rozpocznie nową erę jej losów. - ogłoszenie spotkało się z oklaskami. - Oraz moje zaręczyny z Johanną Corvus. - wiwaty podwoiły się. - Niestety z uwagi na jej chorobę, Johanna nie mogła się tu dzisiaj z nami spotkać. Udało mi się jednak zaprosić jej ojca, którego poproszę o kilka słów w imieniu córki. - otwartą dłonią Tsar wskazał na Victora, po czym zszedł z mównicy.

Wysoki, ponury, długowłosy Victor Corvus wyglądał jak wszystko, tylko nie ojciec. Mężczyzna podszedł do mównicy wolnym, pełnym premedytacji tempem. Położył dłonie na krańcach mównicy, nachylając się nad nią, po czym zacisnął ręce z siłą, która spękała drewno. - Nazywam się Victor Corvus. Szósty Admirał Floty Cesarskiej oraz Recollector. - Źle. Szóstym był Tsar Raz. - Zostałem wysłany tu z polecenia Cesarzowej, aby rozwikłać problem infiltracji sił cesarskich przez nieludzkie ścierwo, jakim jest Tsar Raz. Humanoidalny xenomorph z niemalże wymarłej rasy Serafinów. - Wyjaśnił. Wyprostował się. - Zarówno osoby cywilne, jak i wojskowe proszę o nieopuszczanie stanowisk i niewchodzenie w drogę procesowi aresztu. Zostaniecie poproszeni o pomoc, jeżeli ta będzie niezbędna.

Victor Corvus odwrócił się powoli, prosto w stronę Tsara. Zasuwając czapkę na oczy, białoskóry mężczyzna unikał wzroku nowego szóstego Admirała floty.
Rewelacje Corvusa nie do końca przemawiały do Silvera. Obecnie na wysokich szczeblach kręciły się poważne szwindle i to mógł być kolejny. Usunięcie lojalnego admirała by posadzić na stołku kogoś bardziej skorego do współpracy wydawało się całkiem sensownym motywem. Zwłaszcza że jako ex-żołnierz, niedoszły teść Tsara nie za bardzo miał jak zostać awansowany na admirała, przynajmniej legalnymi kanałami. Znów ta szara strefa...
-Czy są na to dowody? - Odezwał się po chwili zastanowienia. Nie musiał przemawiać głośno, nowy “admirał” stał ledwo kilka kroków od niego. Zbytnie nagłośnienie jego wątpliwości, mogłoby wywołać prawdziwą lawinę, to był jakby nie patrzeć niebezpieczny człowiek. - Testy DNA, niepodważalne zeznania, cokolwiek? Ostatnie zmiany nastrojów na wysokich szczeblach Cesarstwa poddają w uzasadnioną wątpliwość rzeczone oskarżenie, jeśli nie ma niezbitych dowodów na jego poparcie. - Dodał, cały czas spokojnym i lekko wręcz przyciszonym głosem. Nie znał Tsara i szczerze to wciąż nie do końca mu ufał, ale takie coś? To już była “lekka” przesada, nie wspominając o fakcie podejrzanej nominacji oskarżyciela.
- DNA. - odparł jednym słowem Corvus, wyciągając z kieszeni rozetę admiralską i zawieszając ją na płaszczu. - Pójdziesz po dobroci? - spytał Tsara, podchodząc do niego.
Nawet Silver nie był w stanie zauważyć momentu, gdy noga Raza znalazła się na twarzy Corvusa. Kopnięcie było na tyle potężne, że Demon o mało się nie przewrócił od fali uderzeniowej. Corvus nie drgnął z miejsca, choć miał teraz złamany nos. Victor uśmiechnął się, podniósł rękę, która zaczęła się świecić. Zaraz potem Tsara nie było w pomieszczeniu.
Victor powolnym krokiem podszedł do mównicy. - Ostrzegam, że pomaganie Tsarowi będzie równoznaczne z dezercją. - ostrzegł.
Coraz bardziej wyglądało mu to na jakieś osobiste porachunki. Corvus zdecydowanie nie zachowywał się jak ktoś dokonujący aresztowania, bardziej jak ktoś wbijający nóż w plecy.
-Oczywiście nie będzie problemu by ten dowód zobaczył i porównał niezależny ekspert? - Zapytał retorycznie Silver, odmowa jasno by oznaczała że rzeczone badanie DNA było spreparowane. Jemu zaś nie można było w tym konflikcie zarzucić stronniczości. Gdyby okazało się że oskarżenia Victora są prawdziwe, Tsar straciłby w oczach Demona całą wiarygodność. Ex-komandor też nie był tu na pewno bez winy, udawał admirała marynarki cesarskiej, bądź otrzymał awans na lewo. Niezależnie od tego który wariant był prawdziwy, miał obciążone sumienie (metaforycznie rzecz jasna, gdyż Silver nie spodziewał się by to indywiduum posiadało sumienie).
- Pytania proszę kierować do dowództwa, panie...? - Victor zmrużył oczy, po czym wzruszył ramionami. - Nie zawracaj mi dupy. - stwierdził w końcu, nie mogąc rozpoznać Silvera, po czym zaczął schodzić z balkonu po schodach.
BOOM, wszystko wskoczyło na swoje miejsce. To całe aresztowanie było przekrętem. Łącznie z faktami o wojsku które Silver skojarzył, sytuacja była właśnie jasna, ale i tak nieprzyjemna.
~Corvo, Tsar jest ścigany. Zgarnij go i ukryj. Zmobilizować zbrojnych, wygląda na to że właśnie zaczął się przewrót.
-Chyba nie ma innego wyjścia… - Westchnął i podszedł do mównicy. - Victorze Corvus! Na mocy prawa nadanego mi przez licencję Recollectora aresztuję Cię pod zarzutami podszywania się pod Admirała Floty Cesarskiej, bezprawnej próby zatrzymania oficera i nadużycia władzy! Wszelkich praworządnych obywateli Cesarstwa Ludzkości wzywa się do pomocy w dokonaniu zatrzymania uzurpatora i jego ludzi! - Nadał donośnym, dźwięcznym głosem. Błyskawicznym ruchem dobył Excalibura, był gotów na to że zaraz rozpęta się piekło.
Victor zatrzymał się w połowie schodów i wybuchł śmiechem. - Recollector Admirała aresztuje. - powtórzył. - Zgłoś się do mnie, jak już dorwę Tsara, aresztuję cię za utrudnianie działalności wojskowej. - obiecał i machnął ręką na salę. - Proszę aresztować tego pana. - rzucił na odchodnym, żołnierze stanęli na baczność. Ochroniarze spod ścian dobyli pistoletów. Victor szedł w stronę wyjścia z pomieszczenia, strażnicy stali, czekając, co zrobi Silver.
- Wybacz, ale nie jestem teraz na statku. Muszę coś potwierdzić. Odezwę się za dwie minuty.
Zaraz będzie mógł dorzucić stawianie oporu. Sięgnął po moc swojej Iskry by ogłuszyć Corvusa, nie udało mu się jednak zgromadzić jej dość dużo i efekt się rozproszył. Silver nie miał czasu, musiał działać, zanim żołnierze go dopadną. Bardzo szybko zmienili front… Demon postanowił wykorzystać fakt, że ex-komandor widocznie go lekceważy i wpaść w niego z impetem. Nie chciał go zabić, o ile nie będzie miał wyboru, obrócił więc miecz tak by koniec rękojeści wbił się Victorowi w plecy, skupiając siłę uderzenia.
Silver rzucił się na Corvusa ile sił w nogach, chcą przyłożyć w mężczyznę z impetem. Ten jednak wyślizgnął się mu przez drzwi sali balowej. Żołnierze z rogów sali zaczęli rozglądać się jedne na drugiego, w chwili, gdy cywile zgromadzili się w niewielkie grupy pod ścianami sali. Na razie nie reagowali. Silver wyczuwał z ich strony niepewność. Wtedy Corvo się odezwał
- Na stacji jest pełno bomb. - usłyszał w słuchawce Silver. - Skanując komunikatory stacji, rano znaleźliśmy nietypowy sygnał. Nie mogliśmy go zidentyfikować, więc poszedłem go sprawdzić osobiście. Nie znam tego modelu. Wydają się dość słabe, przy czym znajdują się w miejscach, w których eksplozja nie zagroziłaby funkcjonalności stacji. Są to przejścia, łączniki, wąskie korytarze. - wyjaśnił Attano. - Dla bezpieczeństwa sugerowałbym opuszczenie stacji...ale to twoja decyzja.
~Musimy najpierw dopaść Corvusa, inaczej będziemy poszukiwani. Długa historia, w każdym razie nie może opuścić tej stacji żywy… - Nadał przez interfejs. Udawany admirał czy nie, Victor na pewno miał dość kontaktów by wystawić na niego list gończy. Wówczas jego życie nadmiernie by się skomplikowało, nie mówiąc już o kłopotach w jakie wpędził by resztę rodziny. Ścigał go więc, świadom że o wiele łatwiejszym rozwiązaniem było siedzieć cicho gdy ogłaszał aresztowanie Tsara. Jednak czy było by to właściwie? Raczej nie...
Po wyjściu z sali balowej Silver nie widział nigdzie Victora. Na ziemi były ślady spalenizny, wyglądające jak po uderzeniu pioruna.
- Wiesz, gdzie może się znajdować? - spytał Corvo. - Masz jakieś pomysły co zrobić z bombami?
Słuchając Corvo, Silver usłyszał też hałas ze strony hangarów. Nie mając lepszych wskazówek, ruszył w jego stronę. Chwilę później wyglądał z korytarza na dużą, pustą salę, gdzie trzymająca dwa miecze niekoleżeńska znajoma Silvera stała naprzeciw doktora Opusa, który w pełnym pancerzu wspomaganym szykował się do ataku ogromnym młotem.
~Zapewne zmierza byle dalej od Victora, pierwsze walki zaczęły już wybuchać. - Nadał zbliżając się powoli do profesora i suki. - Skoro nasze czujniki wyłapują bomby, można spróbować zakłócić ich sygnał. Może uda mi się jakoś skomunikować z Tsarem, wtedy dam Ci znać. - Spróbował ogłuszyć to babsko, ale coś jego moc ostatnio nie chciała zbytnio go słuchać i znowu nie wypaliła. Przynajmniej suka się nie połapała i dalej go ignorowała.
Kobieta skoczyła na Opusa, który zamachnął się i celnie wyprowadził uderzenie w jej tors, odrzucając nią w sufit. Kobieta uderzyła z impetem, który wyrwał sporą część tynku, wraz z którym spadła na ziemię. Wyglądała na martwą. Niewiele ras w galaktyce potrafi przeżyć takie uderzenie. Opus wyglądał jednak niespokojnie. Po zaledwie kilku sekundach kobieta podniosła się z ziemi, zacisnęła ręce na broni, wypluła trochę krwi i rzuciła się do ataku jeszcze bardziej wściekła niż poprzednio.
-O nie suko, tym razem jesteś moja… - Mruknął Silver czując przypływ mocy, szarpnął nią i mieczniczka legła jak długa. Ruszył w te pędy by skrócić dystans do minimum.
Widząc, że jego przeciwnik się nie rusza, Opus uniósł młot i włączył rakietowy napęd głowicy. Broń uderzyła prosto w głowę kobiety, wywołując wstrząs, który poruszył całe pomieszczenie. Profesor oderwał swój młot od ciała kobiety i zrobił krok w tył, wtedy Silver do niego zrównał.
Ich przeciwniczka powoli podniosła się z ziemi.
- Myślisz, że coś takiego jak żywiołak gniewu może istnieć. - spytał Opus, ponownie zaciskając dłonie na swoim młocie.
-Jeśli to żywioł, poradzę sobie. - Powiedział sięgając swoją Iskrą w stronę szarowłosej. Skoro moc gniewu trzymała ją przy życiu, on ją jej pozbawi.
Kobieta wyskoczyła w górę, celując nogami w Opusa. Ten zablokował uderzenie młotem, od którego czarownica odskoczyła, lecąc ze swoimi mieczami na Silvera. Skupiony Demon wyczuwał coś w kobiecie, nie miał jednak dość czasu, aby do tego dotrzeć. Spróbował odskoczyć w tył, jednak nie zdążył. Zasłonił się więc dłońmi, a uderzenie mieczy odbiło się od jego nanopancerza.
Czas uciekał, z każdą chwilą Victor był coraz bliżej Tsara, a oni jakoś nie mogli sobie z nią poradzić. Chyba zamiast wymyślnych strategii trzeba było uciec się do prostszych rozwiązań. Silver dobył Excalibura i ruszył do natarcia, pora się przekonać które z nich jest szybsze.
Silver wyprowadził czyste, płynne cięcie w stronę kobiety, podrzynając jej gardło czubkiem miecza. Niesamowicie rozwścieczona kobieta wykonała paniczne cięcie, zrzucając obie uzbrojone dłonie na Silvera, który wystawił swój miecz nad głowę, przyjmując oba ciosy i odpychając kobietę w tył, przewracając ją. Gdy ta wykrwawiała się na ziemi, Opus zrzucił na nią młot na wszelki wypadek. Kaszlnęła krwią i zemdlała.

Dwójka ledwo mogła złapać oddech, nim, w ciągu kilku sekund, rana na gardle zagoiła się, a kobieta otworzyła oczy i zaczęła siłować się z przygniatającym ją młotem.
Na początku Silver wcale nie chciał jej zabijać, a jedynie zatrzymać i może potem przesłuchać. Wyglądało jednak na to, że sucz nie odpuści, dopóki nie padnie trupem. Demon opadł więc szybko do przyklęku, spuszczając jednocześnie ostrze znad głowy, chcąc ją zdekapitować, póki była względnie unieruchomiona.
W momencie, w którym głowa kobiety odłączyła się od jej torsu, jej cała forma zmieniła się w coś przypominającego ogień. Rozproszył się on po sali, zebrał w jednym punkcie i ponownie przybrał formę kobiety. Była teraz tak rozwścieczona, że w jej oczach widać było sam biel.
Opus zarzucił młot na ramię, kręcąc głową.
- Jeszcze raz, czy masz lepsze pomysły?
Czym ona była? Czy to Iskra, a może była magicznym konstruktem? Musieli coś wymyślić i to szybko…
-Znajdź słaby punkt, ja spróbuję utrzymać ją na dystans. - Zdecydował. W Iskrze Opusa była chyba ich jedyna nadzieja. On w tym czasie sięgnął do swojej nowo odkrytej mocy i zaczął z całej siły odpychać. Sucz była przepełniona energią, albo się z niej wręcz składała, miał więc nadzieję że to kupi im dość czasu.
~Jack! Rusz tu swój cyber zadek, albo przynajmniej zgarnij Twardowskiego! - Nadał do Raidena, który chyba nie ogarnął sytuacji.
- No to jedno albo drugie, ale nie wiem, kim jest Twardowski? - dopytał Jack.
Opus z kolei zacisnął ręce na młocie. - To już trzeci raz, kiedy definitywnie umarła. Choć jestem pewien, że nie raz zgniotłem jej organy przy zwykłych wymachach. - wyjaśnił. - Nie zdziwię się, jeżeli wyłącznie ten szał trzyma ją przy życiu, ale nie mamy na to czasu. W tej zbroi jestem zbyt wolny, aby jej uciec. Mogę ją więc zająć, a do ciebie będę miał prośbę. - spojrzał kątem oka na Silvera, czekając na atak kobiety. - Wzdłuż tą drogą i w dół tunelem jest droga ewakuacyjna do biura Tsara. Ogłoszenia z mównicy przeszły głośnikami po całej stacji, więc Raz nie miał innej opcji niż skorzystać z tego przejścia, aby dostać się do swojego gabinetu. Tam ma drogę do kapsuł ewakuacyjnych. Ktoś go jednak gonił. Wymknij się stąd i mu pomóż, póki jeszcze jest na to czas.
~To ten mechanik z którym rozmawiałem przy bufecie. Pracuje z Corvusem, więc niech nam nie wchodzi w paradę.
Chcąc spróbować jeszcze jednej rzeczy, Silver skupił swój magnetyzm, nastawił go w przeciwności do kobiety, i skierował w jej stronę. Płomienista energia, z której ta się wcześniej uformowała, zaczęła opuszczać jej ciało. Płomień jednak walczył i kierował się spowrotem do swojego źródła, walcząc z odpychaniem. Powstała w ten sposób spirala wypychanej energii, która szukała drogi powrotnej.
Pod wpływem tego zaklęcia kobieta wyglądała przez chwilę na skonfundowaną, a jej twarz zrelaksowała się z wyrazu wiecznej złości. Sytuacja szybko jednak wróciła do normy, a dziewczyna skoczyła na Opusa. Mężczyzna bronił się trzonem młota i rękawicami przyjmując jedno, drugie, jak i trzecie cięcie. Jego zbroja zaczynała wykazywać ślady obrażeń. Sam staruszek musiał przystopować po natarciu, aby się ustabilizować.
- Mówi, że cię nie zna i kazał mi przynieść więcej udek. Co mam z nim zrobić? - Rozpraszający głos Jacka zabrzmiał w implancie Silvera.
~Pilnuj go, jeśli opuści salę, obezwładnij i zawlecz na okręt. - W komunikacie Demona było słychać napięcie, gdy z całych sił starał się zachować koncentrację. Sposób okazał się działać, trzeba jednak było go usprawnić. Młody Recollector zaczął więc przesuwać punkt naporu swojej Iskry, tak by znalazł się w celu. Jednocześnie postawił na bardzo ryzykowne rozwiązanie, skoro energia szukała miejsca do którego mogła wrócić, należało jej je zapewnić.
-Będzie bolało… - Mruknął przez zaciśnięte zęby, otwierając się by biały ogień wpływał w niego.
Wbrew przewidywaniom Silvera, przyjęcie płomieni odpychanych z kobiety wcale nie było bolesne. Było jednak frustrujące. Mężczyzna zaczynał czuć się gniewnie. Wszystko, co sprawiało mu problem, irytowało go czy drażniło, zaczynało robić to ze wzmocnioną siłą. Utrzymanie koncentracji stawało się coraz trudniejsze.

W tym czasie kobieta otworzyła dłonie. Jej miecze opadły na ziemię, a ich ostrza zniknęły, pozostawiając same rękojeści. Zaraz po tym wyjęła swój trzeci miecz. To również była sama pochwa. Opuszczające ją płomienie zebrały się w niej, tworząc nowe, tym razem dwuręczne ostrze. Agresywnie, lecz z pewną dozą opanowania, przyjęła ona postawę szermierczą, po czym skoczyła na Opusa. Profesor zamachnął się, żeby skontrować jej natarcie uderzeniem, jednak był zbyt wolny. Nim się obejrzał, kobieta odcięła mu dłoń, a młot spadł na ziemię.
Działało, ale kurwa za wolno… Nadal było w niej dość tego szału, by była niebezpieczna. A Demon powoli zatracał trzeźwość umysłu, przejmując jej gniew. Nie był jednak jeszcze bezmyślny, postanowił więc przekuć tę narastającą w nim furię w działanie. Miał w sobie coraz więcej mocy, trzeba było ją jakoś wykorzystać. “Nacisnął” samego siebie i zaczął tłoczyć energię do punktu którym wypychał ogień z suczy (nadal nie wiedział jak miała na imię). Pojęcia nie miał, czy to podziała, nigdy wcześniej tego nie próbował, zwłaszcza że dopiero parę godzin wcześniej odkrył naturę swojej Iskry, ale musiał spróbować zanim krew się w nim zagotuje i cały plan trafi szlag.
Silver eksperymentował ze swoją mocą. Nie znalazł sposobu na wykorzystanie pochłanianej emocji jako źródła zasilania dla swojej iskry, jednak jej nagromadzenie i determinacja zmieniły jego nastawienie. Nim Silver się zorientował, zaczął wyrywać i wybierać płomienie nienawiści kobiety. Zabierał je z zachłannością, jak gdyby starał się wyrwać samą jej duszę.

Ta wyraźnie traciła na złości, co w efekcie ubocznym pozwalało jej się lepiej skupić na walce. Wydawała się ignorować demona, póki Opus stał przed nią. Wzięła zamach, aby zdekapitować profesora.
Ten z kolei wyciągnął kikut w stronę nadlatującego ostrza. Proteza w formie energetycznej rękawicy zajęła miejsce odciętej dłoni. Tak stworzona, półprzeźroczysta, pseudoholograficzna ręka zatrzymała nadchodzące cięcie, łapiąc miecz. A podnosząc się, Opus wykorzystał drugą dłoń by uderzyć kobietę w brzuch. Impet był na tyle mocny, że targnął nią w tył. Nie zgodziła się wypuścić broni z ręki, przez co wylądowała na podłodze pod Opusem, który przycisnął nogę do jej pleców.
Profesor spojrzał na Demona. - Długo ci to zajmie frajerze? - spytał z pogardą.

Silver nie potrzebował jednak dużo czasu. Miał już w sobie większość mocy kobiety. Lada moment i wydarł z niej cały nadmiar agresywnej emocji. Wtem, nagle, słychać było trzask kości, rany na ciele kobiety otworzyły się, a jej głowa odpadła. Nie posiadając swojej przeklętej energii, nic nie trzymało nieznajomej przy życiu. Odrzucone w czasie walki obrażenia powróciły natychmiastowo.

- Kurwa zajęło ci. Tej kurwie jebanej też. - W tonie Opusa brakowało szacunku dla kogokolwiek. Nim para nacieszyła się wygraną, usłyszeli eksplozję w oddali. Czyżby walka trwała zbyt długo? - Ja pierdolę, i co kurwa jeszcze? - zeźlił się Opus. - Słuchaj debilu, muszę pójść zająć się tą raną. I przy okazji zamknąć gdzieś to ścierwo. Zapierdalaj do miejsca eksplozji i sprawdź, co się odjebało. Tylko tego nie spierdol.
Nakazowi Opusa towarzyszył raport Corvo: - Kurwa, zjebałem. Gdzie jesteś frajerze? Goniłem ciotę Victora, który gonił Tsara. Bomby wybuchły tak, że efektywnie zamknęły ich w arenie. Huj teraz?
O dziwo jego umysł nie zatracił jasności po wchłonięciu tak ogromnej ilości furii. Ale skąd ta zmiana w zachowaniu Opusa? Gdy odezwał się Corvo, do Silvera dotarło. Efektem ubocznym pochłoniętej energii było zaburzone postrzeganie rzeczywistości. Czuł też podświadomie, że jego własne reakcje będą mocno przez tę złość zniekształcone. Musiał więc być jak najmilszy, by nikomu postronnemu nie zrobić krzywdy.
Podszedł do Opusa i ciągnąc za brodę szybkim ruchem ściągnął mu łeb w dół. Tak by ich spojrzenia się spotkały.
-Zdechłbyś dziadu, gdyby nie ja… - Wycedził, a profesor mógł zobaczyć w jego oczach ten sam wściekły ogień, co wcześniej u suki. Miał raczej dość wysokie IQ by zrozumieć iż Silver stara się być miły, tylko nie jest w stanie. Puścił i podszedł do ciała, by zgarnąć miecze i pochwy. Pojęcia nie miał czy będzie w stanie ich użyć, ale i tak było to niezłe znalezisko. Zapiął pas i schował rękojeści na miejsce.
~Jebło to jebło, zapierdalam do Ciebie. - Nadał do Corvo i ruszył od razu z kopyta we właściwym kierunku.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar

Ostatnio edytowane przez Fiath : 12-10-2019 o 19:22.
Fiath jest offline