Przeskok Czasowy o pare godzin. Okarynka zmrużyła oczy po komentarzu mężczyzny mianującego się Ianvsem. - Żadnego zaufania do drugiego człowieka. Ts ts. - Skomentowała posyłając leżącym mężczyźnie drwiące spojrzenie. Przyjęła pieniądze od drugiego i wysłuchała jeszcze innych roszczeń co do zakupów i zastanawiała się ile może sobie przygarnąć ich złota z tego co zostanie. Torsinga zostawiła poza bramami a sama poszła na podbój sklepików i kupców. Pojawiła się dopiero przed zamknięciem bram prowadziła dwa konie i wielbłąda. Zwierzęta były wypakowane rzeczami wytargowanymi na targu. Jeden koń i wielbłąd mały dodatkowo siodła, drugi koń był traktowany jako zwierzę częściowo tragażowe. - Zwierzęta nie są dla was. - Powiedziała dochodząc do miejsca obozowiska. - Ale mam prawię wszystko o co prosiliście. - Powiedziała i rzuciła też małą sakiewkę w stronę Cemonda. - A to na poczet podwalin tego zaufania wśród podróżnych. - Dodała niby do wszystkich ale słowa były głównie skierowane do leżącego na ziemi legionisty. Ustawiła zwierzęta koło siebie i podawała kolejne worki z rzeczami o jakie prosili. Kiedy te się skończyły wyciągnęła już ze swoich rzeczy dwa kubki, glinianą amforę, kawałek mięsa i suszone owoce. Rozsiadła się koło Torstinga i nalewając im trunek z naczynia do kubków zapytała. - No to oprócz zrobienia z nas pośredników przy zakupach jakież to plany macie i jak my możemy na nich zarobić? - Pociągnęła łyk trunku i sięgnęła po parę daktyli. |