Na obliczu oberżysty nawet bardzo bystre oko nie zdołałby dostrzec objawów radości, a wizja zarobienia paru sztuk złota nie wywołała uśmiechu na jego twarzy.
- Szlachetni goście... - Spojrzał na sadowiące się przy stole panie. - Czym chata bogata... ale prócz dachu nad głową i łoża niewiele mogę zaoferować. - Rozłożył bezradnie ręce. - Chyba przyjdzie mi wkrótce opuścić to miejsce... Jakieś zło zagnieździło się w piwnicy i wina ni piwa przynieść stamtąd nie mogę. A i z wodą jest krucho, bo stwór jakiś w studni się panoszy i złota za każde wiadro wody żąda...