Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2019, 21:12   #96
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Buty Karla rozchlapały kałuże i błoto jakie w cieniu drzew było całkiem świeże. W okolicy było całkiem mroczno. Jak to w lesie, pod wieczór bywało. No i było mnóstwo komarów uprzykrzających życie. Manfred, z bronią gotową do strzału, szedł obok swojego szefa. Pozostali zostali na wozie. Uczona wyraźnie przejęta zaniemówiła i czekała na wynik tego rozpoznania. Inni na wozie też mieli niewyraźne miny. Co tu nie mówić, z każdą minutą mroki prastarej, nieokiełznanej cywilizacją puszczy robiły się mroczniejsze a niebezpieczeństwo zdawało się materializować z każdą chwilą.

W tym czasie Karl i Manfred podeszli do tego czegoś na drodze. Rzeczywiście okazało się to ciałem jakiegoś chłopaka. Jeszcze gołowąs. Widać a raczej słychać było, że nie żyje. Muchy już obsiadły świeżego trupa i robiły sobie z niego ucztę. Przez plecy miał paskudne cięcie, zupełnie jakby dostał podczas ucieczki. To go zabiło lub dobiło, w mroku zapadającego zmierzchu trudno było powiedzieć.


Zaraz, kawałek dalej był zjazd do tego obozu o jakim mówiła uczona Khelman. Widać było namioty i szałasy jakie tutaj zdołano wznieść w lesie. W zapadających ciemnościach widać było nienaturalną ciszę pobojowiska. Ciała widać było tam i tu. Chyba nie skończył się ten obóz zbyt dobrze. Pasowało do jakiegoś nagłego napadu, zwłaszcza jeśli było to w nocy. Ale z zewnątrz trudno było oszacować straty czy jeszcze ktoś tam może żyć czy raczej już nie.

- Manfred... Weź go i pokaż pani - polecił Karl.

Manfred chyba skinął głową czego w tych półmrokach, Karl nie był do końca pewny. Po czym zgiął się i chwycił trupa za ubranie i sapiąc głośno aby przezwyciężyć opór martwego ciała wziął i zaczął go ciągnąć po ziemi w kierunku wozu. A Karl został sam na tym rozdrożu i pobojowisku.

- Pan kazał go pani pokazać. - wysapał najemnik podstawiając trupa chłopaka pod burtę wozu. Dzięki czemu wszyscy mogli rzucić okiem na tą prezentację.

- A dlaczego? - uczona zdziwiła się nie mogąc odgadnąć intencji Karla.

- Nie wiem. - najemnik wzruszył ramionami na znak swojej niewiedzy.

- Bogowie, ten biedak nie żyje? - zapytała kobieta chyba raczej dla zasady bo bezwładność trupa była dość wymowna.

- Tak. - Manfred w końcu znudził albo zmęczył się trzymaniem bezwładnego ciała więc puścił je i pozwolił aby opadło na pobocze rozchlapanej, błotnistej drogi.

- Obserwujcie nadal okolicę - szorstkim głosem zwrócił uwagę pozostałem Tladin. Nie miał ochoty, by coś go znienacka dopadło.

- Zna go pani? - spytał Karl. - To któryś z zatrudnionych?

- Nie, chyba nie. Może to któryś z robotników. Nikt z moich kolegów. - uczona zaprzeczyła ruchem głowy i słowem zerkając jeszcze raz na leżące na poboczu ciało zabitego chłopaka. - Czy ktoś tam przeżył? - zapytała Karla który jak na razie znalazł się najbliżej obozu. Ale jeszcze nie tak blisko by w zapadającym zmroku dostrzec detale. Właściwie z każdym pacierzem robiło się coraz ciemniej. Atmosfera na wozie była dość nerwowa. Nie trzeba było zbyt wiele wyobraźni aby skojarzyć, że atak na obóz był zeszłej nocy a teraz budziła się kolejna.

- Prawdę mówiąc... nie wygląda na to - przyznał Karl. - Chyba że ktoś zdołał uciec. Nie sądzę, by taki szczęśliwiec zechciał wrócić do obozu. Ale musimy sprawdzić. No i, jeśli tu zostaniemy, możemy się spodziewać kolejnej wizyty.

- Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście sprawdzili obóz. Ja sama za bardzo się boję. A nie chciałabym zostawać tu na noc. Obawiam się, że to by było dla mnie zbyt straszne. - twarz uczonej, podobnie jak sąsiednie na wozie, były już widoczne dla Karla jako owalne plamy. Rysy i grymasy w tym półmroku już się zacierały. Ale po głosie uczonej dało się poznać konflikt sprzeczności pomiędzy obawą pozostania na noc poza murami miasta a chęcią pomocy bliźnim jacy mieli jeszcze szansę przeżyć atak z ostatniej nocy.

- Sprawdzimy - zapewnił Karl, po czym wraz ze swymi ludźmi ruszył w stronę zbudowanego obozowiska.

Tladinowi nie podobała się ta sytuacja. O ile początkowo uznał to po prostu za wyjazd za miasto, teraz coś mu tutaj nie pasowało. Ruszył dalej od wozu razem z Karlem.
- Uważaj na siebie - powiedział szeptem. - Równie dobrze ta kobieta może nas prowadzić w zasadzkę i wcale nie być tym, za kogo się podaje. Każę zawrócić wozy, tak na wszelki wypadek.
- Rozejrzę się i wracam - powiedział Karl.
Miał zamiar szybko sprawdzić, czy ktoś przeżył, a potem wrócić do miasta.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 12-09-2019 o 21:14.
Kerm jest offline