Vantrag stał jeszcze chwilę po tym, jak Elfy odeszły, wpatrując się w nich intensywnie. Z jednej strony był z siebie zadowolony, że trafnie odgadł, iż poprzednia grupa może być celem tej, której dyscyplinę właśnie podziwiał, ale z drugiej strony obstawiał, że to jednak będą ludzie. Już od dawna uważał, że gdyby spiczastouchym odechciało się mordować siebie nawzajem to zjednoczeni, mógłby przysporzyć ludziom o wiele więcej problemów niż obecnie.
Nie odrywając wzroku od grupy, polecił jednemu z pomocników, żeby zabrał się za rozkładanie jego namiotu. Skoro i tak musieli przeczekać upał, to równie dobrze można to wykorzystać, żeby w znośnych warunkach opatrzyć rany. Uznał, że ma jakiś kwadrans, aż wszystko zostanie przygotowane i zaczął się zastanawiać jak ten czas wykorzystać. Rozglądając się po obozie, zawiesił na chwilę wzrok na kreacachm się niedaleko Kreenie.