Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2019, 20:05   #92
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Najwyraźniej większość podzielała zdanie Konrada, co do przyszłych losów skaveńskiego mordercy. No i stało się to, co się powinno stać - szczuroludź padł trupem, zanim zdążył narobić dalszych szkód. Zastosowanie znalazła zasada oko za oko i a skaven zapłacił za śmierć Gerwazego i (wcześniejszą) trzech innych mężczyzn.
Nie da się też ukryć - pewne znaczenie dla takiego a nie innego działania miał fakt, iż łatwiej było utrupić stwora, niż męczyć się w próbie doprowadzenia go na proces. Oszczędzili sobie kłopotów, a miastu - kosztów trzymania skavena w lochu tudzież kosztów procesu. Który przecież i tak skończyłby się w jeden tylko sposób.
No chyba że skaven by uciekł. Raczej trudno by było liczyć na to, że zdobyliby kolejną nagrodę za jego złapanie...

* * *

Trofea były, delikatnie mówiąc, kiepskie, a powrót raczej nie przypominał triumfalnego pochodu zwycięstwa. Raczej marsz pogrzebowy, z ciałem Gerwazego w roli głównej.
Konrad nie sądził, że mag cieszyłby się z tej roli, ale był przekonany, że gdyby Gerwazy mógł to widzieć, to cieszyłby się z tego, że towarzysze walki nie pozostawili jego ciała w kanałach. Chociaż kto wie... Różne są gusta. Miałby tam ciszę i spokój, a duchy pokonanych skavenów pewnie by mu nie przeszkadzały.

Jakimś dziwnym trafem dotarli na powierzchnię cało i zdrowo, na dodatek blisko świątyni Morra. Widok stanowili bez wątpienia dziwny - bardziej pasujący do okresu wojny, niż pokoju. A towarzyszący im zapach kanałów dodatkowo zwracał uwagę przechodniów. No a z drugiej strony zniechęcał do zbliżania się, miał więc pewne plusy.

W świątyni okazało się, że taniej jest żyć niż umierać. Bo jak to mogło być, że pogrzeb kosztował tyle złota? Co gorsza, nie było zniżki dla tych, co stracili życie dla dobra miasta i Imperium.
Marudzić jednak nie wypadało i Konrad, podobnie jak pozostali, uiścił swój udział w złocie i srebrze, nie okazując zdziwienia i nie dzieląc się poglądami na temat panującej tu drożyzny. A Gerwazy zasługiwał na porządny pochówek.

* * *

W siedzibie straży czekała na nich miła niespodzianka - nagroda za załatwienie dwóch spraw. Dwadzieścia karli piechotą nie chodziło, a nawet podzielone między wszystkich zainteresowanych świadczyło o tym, że (czasami) warto pracować dla straży miejskiej. Co prawda Konrad był pewien, że takie premie nie zdarzają się zbyt często, ale postanowił (przynajmniej chwilowo) kontynuować współpracę, chociaż zanosiło się na to, że w mieście może się zrobić ciekawie. I niebezpiecznie zarazem.
A w związku z tym trzeba było rozważyć wszystkie za i przeciw i pogadać z pozostałymi na temat tego, czy warto narażać zdrowie i życie dla paru groszy.

* * *

Karczmarz złożył im propozycję nie do odrzucenia - kąpiel albo fora ze dwora.
Nie było to zbyt uprzejme, ale z pewnością szczere i zrozumiałe. A jedynym minusem całej sprawy był brak osoby, która umyłaby Konradowi plecy. Z drugiej strony... Ani nikogo nie poprosił, ani nikomu nie zaoferował swej pomocy. Chociaż znali się już jakiś czas, to nie doszli do etapu kąpieli w jednej balii, czy choćby mycia pleców, a Konrad nawet nie chciał się zastanawiać, jak na taką prośbę zareagowałaby Erika.

Pozbywszy się wątpliwej jakości kanałowych aromatów zszedł do jadalni, by coś zjeść, a później wznieść parę toastów za Gerwazego.
 
Kerm jest offline