Z uwagi na stan Patryka, podczas przebierania się z odświętnego stroju w roboczy, Marysia istotnie zapomniała zdjąć naszyjnik. Z uwagi na brak jakiegokolwiek lustra w domu, dopiero teraz kiedy jej rozmówca odniósł się do niego, dziewczyna uświadomiła sobie że go nosi.
Była jednak bardzo niezadowolona, że mężczyzna go dotykał.
- Możesz śmiało spisywać - odparła dziarsko. Jednocześnie odsunęła się o krok, teoretycznie aby mieć miejsce na wzięcie zamachu, ale tak naprawdę chciała się po prostu odrobinę odsunąć. Naszyjnik odsunął się wraz z nią, poza zasięg palców intruza, aby spokojnie spocząć na szyji właścicielki.
- Wszyscy we wsi wiedzą, że mam go po matce - dodała od razu Marysia i wzięła solidny zamach siekierką
Intendent skrzywił się nieznacznie, kiedy Marysia wykorzystała pretekst, by odsunąć się o krok. Malachit wyślizgnął się z rąk mężczyzny, a on sam z lekkim niepokojem spojrzał na siekierę.
Broń świsnęła w powietrzu i celnym ciosem dosięgnęła celu, rozłupując przygotowany wcześniej palik drewna na dwie części.
- Jeśli Pan Otto dobrze pomyśli, to nie będzie wcale zły... Prawda? - powiedziała, spoglądając badawczo na rozmówcę.
- Ja waćpannę o nic nie podejrzewam… - odzyskał rezon po chwili. - Jeno pan Otto ma gorący temperament. Oj, bardzo szybko on wyciąga wnioski… I bardzo szybko przechodzi do czynów. Czasem człek nawet nie zdąży przedstawić argumentów.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, zastanowiwszy się chwilę. Nie była zadowolona z tego co usłyszała.
- Nie brzmi mi to jak zachowanie, które na szlachetnego pana przystało - powiedziała lekko zmieszana. Nie do końca w to wierzyła, ale nic o nowym panie nie wiedziała. Miała jednak nadzieję dowiedzieć się więcej i upewnić się czy intendent wie co mówi, czy tylko ją straszy.
- Naprawdę taki porywczy i złowrogi? Skąd to tak? - spytała, uważnie obserwując rozmówcę.