Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2019, 21:15   #44
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wieczór 19 Brauzeit 2518 KI, biwak w Gryfoniej Kniei

Mroki zgęstniały, rozświetlane tylko w okolicy ogniska chciwym blaskiem płomieni. Skaczące, igrały w tańcu z ciemnością ożywiając cienie na skalnej ścianie. Olivia głaszcząc szyję kasztanka obserwowała jak z cienia wierzchowca strzelają cienie płomieni. W półświetle pojawił się Felix z powagą zajmujący się koniem najemnika. Dziewczyna zaraz skojarzyła, nieco obłędnie, owe płomienie i młodego leśnika, czy zasypiając płonie przy boku Saxy. Pomyślała, że we dwójkę będzie im z pewnością cieplej i znów pozazdrościła. Ostatnią nadzieją pozostawał Hans, lepszy taki grzejnik niż żaden, byle łapy trzymał przy sobie, myślała.

Tymczasem, pragnąc podkraść nieco świeżej namiętności, postanowiła zbliżyć się do młodego Mayera. Uważnie obserwowała jego pewne ruchy kiedy czyścił sierść zwierzęcia. Widać było, że pragnie skończyć i wrócić do młodej dziewczyny.

- Lubisz je? - rzuciła swym zwyczajem zdawkowo, widząc zaś znów zdziwienie na twarzy myśliwego, dodała - Konie, czasem wolę je od ludzi, są zawsze takie szczere i oddane. - wykorzystując sytuację, złapała go za rękę, była doprawdy ciepła, tak ciepła jak noc Saxy. - Uważaj, szczotka by ci wypadła. - Uśmiechnęła się w wystudiowany, zaplanowany sposób, pozostając odwróconą do Felixa lewym policzkiem, prawy skrywając w cieniu, co oszukiwało asymetrię oczu i brwi. Widząc spojrzenie Saxy dodała.

- Panienka Valdis szykuje nam nie lada ucztę, pięknie pachnie. Z pewnością w Remer potrafi wyczarować dużo więcej? - i pytająco uniosła brew.

Zapach zaiste był ujmujący, a Olivię niepokoiło jak wiele istot jeszcze czuło w pobliżu ową osobliwość. Uznała jednak, że skoro tropiciele nie protestują, wszystko jest na miejscu. Zaraz jednak uczuła w brzuszku mrowienie, a do ust napłynęła jej ślina.

Przed pójściem spać poproszę jeszcze o możliwość krótkiego wpisu, lub by Mistrzunio uwzględnił moją deklarację, którą prześlę mu w docku.

 
Nanatar jest offline