Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2019, 22:24   #96
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bogna i Maryna

Racimir, jak to chłop z pogranicza, w różne bajdy wierzył od małego. Bogna przeżyła z młynarzem zaledwie jedną zimę, ale tyle wystarczyło, by wiedzieć, iż wyznawał niejeden zabobon. Nie obnosił się ze swoimi gusłami, ale sierota nieraz widziała jak zostawia na oknie ziarno czy okruszki dla domowych duchów. Mimo to ciężko było mu uwierzyć w leśnego potwora, który usiłowałby pożreć Bognę.
- Potwór? Dziewczyno, czy ty aby nie bredzisz w gorączce? - zapytał zaaferowany młynarz, po czym spojrzał na kostkę wieśniaczki i aż mu się resztki włosów zjeżyły na głowie.
- Na Stwórcę! Wilcy tak blisko chat grasujo?! Na wszystkich świętych, biegnę do dziedzica i niech obławę zwołuje! Niech mi córę ratuje i syna!

Nawet jeśli Racimir nie wierzył w potwora, to ślady zębów na nodze Bogny były niepodważalne. Podobnie jak cholerne wilki z Lasu Mgieł...
- Marynia doprowadź no tę dziewuchę do porządku. Zaklinam cię, doglądnij no tu wszystkiego, bo ja muszę do pana biec ino roz.
Młynarz nie tracił więcej czasu. Maryna i Bogna zostały same.




Jeremi

Wiedźmiarzowi odpowiedziała jedynie głucha cisza. Jednakże Jeremi nieraz już porozumiewał się z lasem i nieraz w nim przebywał. Potrafił rozpoznać kiedy robiło się wręcz nienaturalnie cicho. To był jeden z tych momentów, gdy nawet małe, zwinne ptaszki nie ważyły się przypominać o własnym istnieniu. Mocny wiatr zaszumiał nagle w uszach mężczyzny.

"Daj... nam... ofiar..." - znajomy, kobiecy głos rozbrzmiał cicho. Jeremi miał wrażenie, że słowa były szeptane wprost do jego ucha. Zalotny ton sprawił, iż przez moment czuł się jakby rozmawiał z zalotną kochanką, która opowiada mu w tajemnicy co będą robić wieczorem w stodole.




Vaida

Zbrojny już chciał się odwinąć, aby zdzielić po twarzy pyskatą babę, ale powstrzymał go drugi z siepaczy.
- E! Gniewko! Starczy już tego, bo będzie jak u tamtego!
Mężczyzna o tępym wyrazie twarzy wymienił spojrzenie z kolegą, po czym pomiarkował się. Pociągnął głośno nosem i warknął:
- Oj przyjdzie taki dzień jeszcze, że nauczę tego babsztyla kto tu rządzi.

Obyło się bez rękoczynów, ale mężczyźni zostawili w chacie Vaidy kompletny bałagan. Zwłaszcza zbrojny, który odgrażał się tęgiej kobiecie. Wydawało się, iż robi to specjalnie. Ostatecznie stwierdzili, iż nie ma niczego, co mogłoby zostać zabrane z dworu i opuścili chatę.

Gniewko był bardzo zawiedziony, że nie udało się nic znaleźć...




Marysia

Intendent teatralnie rozłożył ręce.
- Wojna, droga panienko, wojna! Zmienia ludzi w potwory, tak to już jest.
Gaudenty pokręcił głową tak, jakby wiedział wszystko o horrorach wojaczki. Kobieca intuicja podpowiadała jednak, iż co najwyżej mogła go dupa od siedzenia czasem boleć.
- Ale jeśli my pożyjem w dobrej komitywie, to ja nie będę zdradzać panu Ottonowi takich niewygodnych spraw...
Mężczyzna ponownie zbliżył się do Marysi, nie zważając na granice przestrzeni osobistej. Poczuła jak kładzie dłoń na jej talii.
- Bądź sprytną dziewką... A może ja pomogę wysłać twojego braciszka do szkoły? He? Nie chciałabyś, żeby żyło mu się lepiej?
Intendent wyszczerzył się lubieżnie, z niecierpliwością oczekując reakcji wieśniaczki.





//NC: Odpisy tylko dla części graczy, gdyż musimy nadgonić zanim ukończymy dzień.
+ Czekam na decyzję Mag co robi w związku z martwą Nawojką, bo to wpłynie znacząco na przebieg kolejnego dnia.
 
Bardiel jest offline