Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2019, 23:00   #117
MatrixTheGreat
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
hłód bił od zimnych kamieni piwnicy, a poczucie grozy potęgowało się z każdą chwilą, od kiedy Rowena z Dagonetem opuścili swoją kryjówkę. To miejsce, nie, cała okolica, do ostatniego włókna rzeczywistości przesiąknięta była przygniatającą aurą. Paladyn zastanawiał się, jak ci ludzie nie postradali zmysłów po tak długim czasie bycia wystawionym na jej działanie.

Siedzieli teraz w milczeniu ze szlachcianką na beczkach i skrzynkach, przygotowując się mentalnie na wyprawę i pozwalając pozostałym wypocząć po trudach, z którymi zmagali się po drodze. Rowena i Dagonet spędzili wiele godzin, mając tylko siebie za towarzystwo. Wiele z tych godzin minęło na podobnym milczeniu, choć nie było ono tak niezręczne, jak to teraz, wśród obcych ludzi.
Paladyn próbował ocenić nowo poznanych. Pelaios zdawał się dowodzić grupą, jeśli było możliwe określenie jakiejkolwiek hierarchii. Dagonet miał szacunek do diabelstwa, choć jednocześnie uważał go za najprawdopodobniej najbardziej niebezpiecznego, ze względu na jego spryt. Rozmyślania przerwał mu nagły atak, którego dostała wojowniczka.

Paladyn złapał za broń i począł wznosić modły do Lathandera, obawiając się opętania przez ciemne moce, jednak kobieta nie zmieniła się ni w demona, ni w diabła. Nowi towarzysze, choć widocznie poruszeni, nie działali pochopnie, co kazało Dagonetowi przypuszczać, że mieli już podobne doświadczenia, przez co paladyn zdecydował się zdać na ich osąd. Na szczęście Valfara szybko doszła do siebie, a Dagonet nie miał zamiaru protestować przeciwko rozkazowi do wyruszenia Troyi.


–Rowena! – Dagonet krzyknął, gdy bestia pierwszy raz przeleciała nad ich głowami. – Tutaj panienko! .
Wzniósł tarczę, zasłaniając ich dwójkę od góry i popędzili razem z pozostałymi przez martwy las. W głębi ducha dziękował za to, że Rowena odmówiła skorzystania z jego magii. W tej sytuacji na grzbiecie wierzchowca stanowiłaby zdecydowanie łatwiejszy cel dla potwora.

Droga przez las wydawała się trwać wieki, lecz wreszcie, głośno dysząc, wybiegli na kamienną polanę, gdzie Rowena od razu skoczyła do pieczęci. Dwie osoby podążyły za nią, gdy reszta przygotowała obronę na górze. Gdy diabelstwo padło na ziemię, Dagonet podniósł tarczę wyżej i krzyknął:

– Ścieśnić szyk! Nie zostawcie nawet najmniejszej luki! – w ręku już ściskał zaklętą włócznię i tylko czekał na dogodny moment. Ten nadarzył się już za chwilę, gdy elfia zaklinaczka przyzwała wodny krąg wokół potwora. Usta paladyna zaczęły poruszać się bezgłośnie, gdy wzniósł oszczep nad ramieniem, a pojedyncze, złotobarwne wyładowania i błyskawice przeskakiwały między bronią a pancerzem.

– Niech dosięgnie cię boska sprawiedliwość, mroczny pomiocie! – zawołał paladyn, ciskając świetlisty pocisk w stronę bestii.
 

Ostatnio edytowane przez MatrixTheGreat : 16-09-2019 o 23:04.
MatrixTheGreat jest offline