Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2019, 20:38   #119
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Bury momentalnie zerwał się z posłania, przy okazji wyciągając pistolet spod poduszki. Odruchowo odbezpieczył broń i wycelował przed siebie - w miejsce gdzie spodziewał się przeciwnika. Po Indianinie nie było jednak śladu.
- Dobry Indianin to martwy Indianin... - mruknął pod nosem, zastanawiając się skąd mu się wzięli rdzenni Amerykanie w głowie. A tak... Nie mógł zasnąć wczoraj po dniu pełnym wrażeń. Nalał sobie szklaneczkę whiskey niczym kowboj i zasnął oglądając "Ostatniego Mohikanina". Film był znakomity, ale znał go już na pamięć. Poza tym dopadło go po prostu zmęczenie...
Ponowny dźwięk dzwonka przypomniał Buremu, że ktoś stoi przed drzwiami kawalerki. Były żołnierz czym prędzej nałożył bokserki i spodnie, po czym ruszył w stronę wejścia. Po takim piekle jakie rozegrało się wczoraj spodziewał się różnych kłopotów - choćby szabrowników korzystających z zamieszania, bądź innych bandytów. Dlatego właśnie za plecami trzymał Berettę.

Jednakże to co zobaczył zupełnie zbiło go z pantałyku. Przed progiem mieszkania stał typowy kosmita, jak z okładki magazynu. Takiego pisanego dla fanów foliowych czapeczek. Gdyby nie wiszące za oknem UFO, pomyślałby że to niemożliwe. Przez głowę Burego od razu przebiegły dwa scenariusze.
Pierwszy - podziurawić obcego przez drzwi jak sito.
Drugi - otworzyć drzwi i podziurawić obcego jak sito.
Z drugiej strony... Kosmita póki co uprzejmie dzwonił i nie zachowywał się jakby miał złe zamiary. Poza tym kto wie co zrobią jego koledzy z pobliskiego statku, gdy zorientują się, że ich kumpel jest martwy?

Na wszelki wypadek założył adidasy - gdyby trzeba było uciekać. Zaraz potem powoli odblokował wszystkie zamki i otworzył drzwi na oścież. Odsunął się przy tym od wejścia na tyle, aby mieć czas na ewentualny strzał. Pistolet nadal spoczywał za plecami. Witold czuł, że serce bije mu jak szalone. Nie miał pojęcia czego się spodziewać. Porwą go do badań? Zaatakują? Czy po prostu chcą pogadać?
Nic nie mówił. Po prostu stał i patrzył na kosmitę. Jeśli jakiekolwiek działanie Obcego wyda mu się podejrzane, zamierzał wpakować w niego cały magazynek. Na wszelki wypadek - nie wiedział przecież jaka jest wytrzymałość tych istot.
 
Bardiel jest offline