19-09-2019, 20:44
|
#49 |
Dział Postapokalipsa | Noc 19 Brauzeit 2518 KI, biwak w Gryfoniej Kniei
Pani Lautermann nie rozpływała się w zachwytach nad potrawką Saxy, ale dziewczyna zauważyła, że szlachcianka zjadła ją do samego końca, a później w iście plebejski sposób oblizała ubrudzone gęstym sosem palce. Posługaczka uśmiechnęła się na ten widok pod noskiem, a potem z wielkim zadowoleniem dokończyła własną porcję. Podsycany kolejnymi szczapami ogień trzaskał wesoło pośrodku biwaku, roztaczał wokół ciepłą poświatę otulającą wędrowców bezpiecznym blaskiem płomieni. Skubiące gęstą trawę konie prychały cichutko w głębi skalnego załomu, kołysane delikatnymi podmuchami wiatru drzewa szeleściły grając w swych rozłożystych koronach odwieczną pieśń lasu.
Niepokój dopadł Saxę znienacka. Nadciągnął, kiedy najedzona do syta i ogrzana żarem ogniska położyła się przy nim spoglądając ponad płomieniami na twarz strugającego coś w drewnie Felixa. Zesztywniała czując pierwsze oznaki złego przeczucia, chociaż jeszcze nie wiedziała, co było jego zarzewiem.
- Czy oni nie powinni już wrócić? - odezwała się wyglądająca z wnętrza swego namiotu szlachcianka i Saxa zrozumiała w jednej chwili, co ją podświadomie martwiło. Uśpiona pozornym wrażeniem bezpieczeństwa, zapomniała o upływie czasu, a tymczasem umiejscowienie Mannslieba na rozgwieżdżonym niebie zdradzało niezawodnie, iż całkiem niedawno minęła północ.
Saxa usiadła na skrzyżowanych nogach, spojrzała otwartymi szerzej oczami na Olivię i Felixa.
Franza i pana Niersa nadal nie było, chociaż dziewczynie zdało się nagle, że opuścili leśne obozowisko całą wieczność temu i dawno już winni byli wrócić. |
| |