Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2019, 22:22   #439
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Stać w imieniu króla! - krzyknął ktoś z boku. Z obu stron wbiegło kilkunastu gwardzistów. I paru strażników miejskich. O ile drudzy stanowili normę, to drudzy byli ewenementem. Nie mieszali się do ulicznych przepychanek, pilnowali pałacu i jego mieszkańców.
A jeśli już przy mieszkańcach jesteśmy. Pomiędzy barczystymi gwardzistami pojawiła się jakaś drobna postać. Adelajda Viktoria de Serun odrzuciła kaptur płaszcza i władczo wskazując walczących powiedziała:
- Brać ich!
- Wszystkich?
- zapragnął doprecyzować wąsaty sierżant. Słowa, które padły sięgnęły serca Wróbla. I cięły je niczym rapier Fernandeza.
- Tylko tego z ładniejszym piórkiem przy kapeluszu, tego z łańcuchem, tego z nożami i tego ładnego.
Reszta drużyny przyjęła te słowa o wiele cieplej. Za to przeciwnicy powinni się martwić.
- Raz na wodzie, raz pod kilem - powiedział Fernandez z rozbrajającym uśmiechem. - Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo jak mawiają co ma wisieć nie utonie. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść...
Najwyraźniej zniecierpliwiony przystojniak bez ceregieli sięgnął z pazuchę i wyciągnąwszy fiolkę rzucił na ziemię. Nim rozbiła się o ziemie nasi dzielni herosi wiedzieli co się stanie. Gdy opadł dym, byli jedynymi, którzy nie byli zdziwieni zniknięciem Fernandeza i jego ludzi.
 
Mike jest offline