Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2019, 23:05   #102
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
dialog pisany z Aiko

Oho, nadszedł czas zemsty, myślał Woods, gdy wychodził z odprawy. Był tak poirytowany, że nie zadał żadnego pytania nie tylko dlatego, że oficerowie prowadzący nie mieli już nic ciekawego do powiedzenia. Nawet on zdawał sobie sprawę, że są pewne słowa, których lepiej nie wypowiadać głośno, bo słów cofnąć nie można. Był tak zły, że nie poczekał nawet na Faucher, która jak podejrzewał, pewnie chciałaby w tym momencie z nim porozmawiać. On za to jak najszybciej chciał się znaleźć na zewnątrz. Dlatego szybko zszedł, niemal zbiegł, po schodach, przeciął główny hol i wymaszerował z budynku. Zatrzymał się dopiero na chodniku, gdzie wyciągnął papierosa z pogniecionej paczki, odpalił i mocno się zaciągnął. Powoli zaczął się uspokajać...

* * * * *

Podróż do Scapa Flow była... No, lepiej o niej zapomnieć. Woods spędzał ją głównie na byciu zirytowanym faktem, że powierzono mu to bezsensowne zadanie. Marynarze na zdobytym statku "zobaczyli ducha", a wszyscy od razu wszczynają alarm. I dlaczego, do ciężkiej cholery, wysyłają właśnie jego? Nie znał się na statkach, nigdy nie był w marynarce, ani w Norwegii, a o zjawiskach paranormalnych wie tyle, ile zdążył się nauczyć podczas spektaklu, jaki młoda odwaliła przed nimi w Paryżu. Niepotrzebnie po misji powiedział temu żabojadowi co o tym wszystkim myśli. To pewnie on go w to władował...

W przerwach w gniewie Woods wbijał sobie do głowy nowe nazwisko, podziwiając legitymację, którą dostał wraz z aktami sprawy. Przez chwilę poczuł coś w rodzaju sentymentu. "Coś w rodzaju", albowiem Woods nie był człowiekiem sentymentalnym i doskonale o tym wiedział, a zatem musiało to być coś innego. Pamiętał, że sam miał identyczną legitymację, tyle że wtedy widniało w niej "major George F. Woods", podczas gdy teraz było to "porucznik marynarki Matthew M. Finney". Głupie nazwisko. Nawet stopień się nie zgadza.

Gniew powrócił nagle z całą swoją mocą...

* * * * *

Woods nerwowo strzelał palcami dłoni. Po raz nie wiadomo który przeglądał akta wręczone im przez brytyjsko-francuskę parę - symbol współpracy ich dwóch wielkich narodów w czasie tej okropnej wojny, bla, bla, bla… Co oni sobie myślą, do cholery? Wysyłają go żeby szukał jakichś marynarskich zwidów pod pokładem szwabskiej łodzi? Kim on jest, Sigmundem Freudem żeby badać poczytalność wojsk jego królewskiej mości? Że też Hawthorne musiał odejść. Wcisnęli by mu to polowanie na duchy, a Woods miałby spokój. A przez “spokój” rozumiał jakieś zadanie warte jego czasu.

- Co za nonsens… - mruknął pod nosem.

Prawą dłonią pogładził się po jak zwykle nieskazitelnie ogolonej brodzie. W samolocie nie można było palić. To powodowało, że denerwował się jeszcze bardziej. Wreszcie z irytacją zatrzasnął teczkę i skupił się na podziwianiu widoków za oknem.

Noemie przeczytała akta przed wylotem, jej teczka pozostała w biurze gdzieś w bezpiecznej Anglii. Sama spoglądała teraz na swojego towarzysza. Przez ostatnie tygodnie raczej nie współpracowali, każde skupiając się na swoich zadaniach i swoich podopiecznych. Niemal była sobie w stanie wyobrazić co temu staremu zgredowi siedziało w głowie.

- Wyraźnie potrzebowali kogoś doświadczonego - powiedziała spokojnie także zerkając za okno. Zbliżali się do Norwegii… Gdyby tylko mogła wrócić do sprawy Gabrielle i Johna. Cały czas nie dawała jej ona spokoju.

Woods przestał gapić się w okno. W sumie nie mogło go dziwić, że Belgijka czyta w jego myślach, wystarczająco wyraźnie odkrywał je całym sobą. Już miał odpowiedzieć “doświadczonego w czym?”, ale zdążył się ugryźć w język. Może i wtrącała się w nie swoją sprawę, ale czy tylko mu się zdawało, czy też próbowała go pocieszyć? Burknął więc tylko coś niewyraźnie i nieco się uspokoił, chociaż w jego głowie wciąż szalała burza.

- A co tobie chodzi po głowie? - spytał.

- Norwegia i sprawa Gabrielle i Johna - Noemie odpowiedziała mimochodem podsumowując swą wypowiedź wzruszeniem ramion. - Ale za chwile będę miała poważniejsze kłopoty. Jaką tożsamość ci dali?

- Też się nad tym zastanawiałem - Woods zbył pytanie, koncentrując się na pierwszej kwestii. - Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli akcja się sypie to z jednego z dwóch powodów. Albo ktoś popełnił błąd, albo ktoś sypnął, przypadków nie ma. W pierwszym przypadku, wybacz moją obcesowość, problem jest rozwiązany, a przeciek zlikwidowany. W drugim zdrajcą mógł być Allier, ale raczej nie sprowadziłby obu agentów do Paryża, mógł ich załatwić w dowolnym innym miejscu. Zdrajcą mógł też być Gulbrand, co tłumaczyłoby jego tajemnicze zniknięcie w Norwegii. Tak czy inaczej obaj są już po tamtej stronie, choć niekoniecznie w tym samym rozumieniu tego zwrotu.

- Lub przeciek mógł się pojawić w agencji francuskiej. Oni wiedzieli zapewne że Allier będzie jechał do Paryża i wiózł cenny towar - Noemie nie odrywała wzroku od Woodsa. Cały czas miała problem z komunikacją z tym człowiekiem, ale z jakiegoś powodu Agencja wysłała go na tą misję… z jakiegoś, bo nie miała pojęcia czemu. -Jeśli to właśnie się wydarzyło, to powinno się dokładniej zbadać tą sprawę, bo nasza współpraca nadal trwa i jak się okazuje może być dosyć ryzykowna.

- Jeśli przeciek nastąpił w Paryżu to jest to problem francuskiego wywiadu, nie nasz - stwierdził lekceważąco Woods.

- Tak długo jak nie wyciekają tam nasze informacje - Noemie zaśmiała się cicho. W takich chwilach Woods wydawał się tak krótkowzroczny. - Wyobraź sobie, że nasz przeciwnik mógłby w tej chwili odkryć nasze przykrywki z Francji i wiedzieć, że ruszyliśmy do Norwegii. Nie brzmi zbyt optymistycznie, prawda?

- Nie sądzę, by nasi przyjaciele - ostatnie słowo wręcz ociekało ironią - z centrali nazbyt chętnie dzielili się sprawozdaniami z naszych operacji z DB - w końcu nawet Batard nie znał ich prawdziwych nazwisk, co dopiero wywiad.

-Też mam taką nadzieję, choć cały czas potrafią mnie zaskoczyć - Noemie zamyśliła się przymykając oczy. -[i] Ale chyba chodzi raczej o to, że nie lubię pozostawiać spraw niedokończonych.[/i]

- Sprawa jest zakończona - rzekł Woods tonem, jak gdyby tłumaczył coś dziecku. - Wiemy kto zabił, towarem podzieliły się obie strony, a każdy kto mógł bezpośrednio zdradzić agencję jest martwy lub w Niemczech. Dla nas sprawa jest zakończona, a jeśli DB faktycznie ma w swoich szeregach gracza na dwa fronty, wyłuska go w ciągu kilku tygodni.

Faucher tylko wzruszyła ramionami w odpowiedzi. Dla niej tak nie było, ale byłaby głupia myśląc, że znajdzie wspólnika w postaci George'a. Gdyby był tu Ken… ale on pewnie już znalazł sobie kogoś i zaczynał normalne życie po drugiej stronie.

- Pewnie masz to w swoich aktach ale jakby co, moje imię na czas misji to Danna Perry - odpowiedziała po dłuższej chwili zupełnie zmieniając temat.

- Matthew Finney - “przedstawił” się Woods.

- Miło poznać - Noemi wyszczerzyła się do mężczyzny. - To Finney, odpocznijmy nieco nim przyjdzie nam przesłuchać wszystkich z RN.

* * * * *

- Dzień dobry! Porucznik Jeremy Perry, HMS Penelope! Witamy na pokładzie!

Woods zszedł pierwszy na pokład łodzi, a potem jak przystało na dżentelmena, którym zdecydowanie nie był, pomógł to samo zrobić Faucher. Potem zaś bez ogródek zwrócił się do oficera marynarki:

- A zatem, panie Perry - umyślnie pominął stopień. - Niech pan nam opowie co takiego znaleźliście - Woods ponownie ostatnie słowo doprawił ironią tak mocno, że jej nadmiar się od niego odrywał i atakował pozostałe słowa w zdaniu - na pokładzie, czy też pod pokładem tej, niemieckiej jednostki. Bardzo jesteśmy ciekawi - znów ironia, był naprawdę dobry w kąśliwościach.

Nawet nie patrzył na marynarza, zerkał gdzieś w kierunku fiordów i z półuśmiechem na twarzy rozkoszował się zapalonym właśnie papierosem. No dobrze, wysłuchajmy co ten bojący się własnego cienia siusiumajtek mu opowie o wymysłach swoich lub jego kolegów, przejdźmy się po tym niemieckim statku, nic nie znajdźmy, zapakujmy się z powrotem do samolotu i lećmy do domu.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col


Ostatnio edytowane przez Col Frost : 25-09-2019 o 21:16.
Col Frost jest offline