Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2019, 16:44   #46
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- No dobrze dobrze. Hannskjaldzie czy możesz wyznaczyć nam drogę do jakiegoś strumienia to nasi woje doprowadzą się do porządku. - Laura zaproponowała konkretne poczynania.
Druid, który skakał na ptasich nogach dookoła ciał Łowców, zatrzepotał skrzydłami i wyciągnął szyję, dziobem wskazując kierunek. Rzeka była niedaleko, kawałek za polem bitwy. Upewnił się jeszcze że został zrozumiany i wrócił do obserwowania ciał. Kto kogo zaskoczył? Czy Łowcy zostali zaatakowani w zasadzce, ciosami w plecy, czy wręcz przeciwnie, to oni zaatakowali i polegli w nierównej walce?
- Odpowiadając ci na pytanie Jace, dowiedzieliśmy się że cokolwiek się nie działo wcześniej to żuki wparowały na to i sobie zaciągnęły jeszcze żywych do jaskini… - złodziej zwrócił się do psionika.
- Nie chciałbym stanąć na waszej drodze, jeśli jesteście w stanie zabić za tak mało informacji - uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Ty masz wątpliwości nawet jak inne istoty są ewidentnie wrogo nastawione. - zauważył złodziej wspominając troglodytów, którzy w mniemaniu psionika wciąż były "niewinne". - Nikt nie jest niewinny Jace. Jak nie lubisz przemocy to już twoja broszka, ale nie wmawiaj innym, że to z kim walczymy jest niewinny.
- Dajcie mi istotę, a znajdę na nią paragraf? Żuki były winne, że zbyt głośno przeżuwały, czy że zbyt blisko naszej drogi postanowiły się osiedlić? - odrzekł rozbawiony. - Daj spokój Kharricku, nie podzielam waszego entuzjazmu, ale to nie powód, by manipulować moim stanowiskiem.
- Powiedziałbym to samo o tobie Jace. Weszliśmy na terytorium troglodytów? One się tylko broniły? Proszę cię. Szukasz usprawiedliwień tam gdzie ich nie ma - odgryzł się złodziej również pozwalając sobie na uśmiech. - Żuki z założenia nie są niewinne, bo to zwierzęta. Z resztą, ich larw nie zabiłem, nawet żarcia się nie pozbyłem, urosną i będzie jakby nas tu w ogóle nie było.
- Czy dobrze usłyszałem? Zwierzęta z założenia nie są niewinne? - zdziwił się Jace. Tym razem chyba autentycznie, bowiem nie miał już figlarnego uśmiechu na ustach.
- Kharricku, wtargnęliśmy trogom do domu, wyrżnęliśmy, a teraz tłumaczymy się po fakcie, że one przecież zabijały ludzi. Puśćmy ten scenariusz w nieco innych ramach - jest ulewa, wchodzisz nieproszony do domu chłopa, zabijasz go bo nie chce się podzielić dachem nad głową i przeszukując domostwo znajdujesz skradzione przedmioty. To co próbujesz mi wmówić to usprawiedliwianie swojego wtargnięcie i zabójstwo tym, że przecież to był złodziej, a karą za kradzież jest śmierć. Jak ci się to w ogóle spina? - zapytał szczerze zdziwiony.
- Wychodzisz z błędnego założenia Jace. Właśnie tej niewinności. Zakładasz, że niezależnie co robią inni są niewinni. Równie dobrze możesz powiedzieć że te jebane hobosy są niewinne. Co za różnica, że teraz was dotyka tragedia? Później przecież będą tylko bronić swojego terytorium. Hmm? Jak ci się podoba taki scenariusz? Bo w końcu tak właśnie tłumaczysz troglodytów, którzy nas zaatakowali pierwsi, zanim jeszcze nawet weszliśmy do ich jaskini. Zrobili to samo co my, niedobrzy i źli ludzie. Zaatakowali nas bez ostrzeżenia i możliwości wytłumaczenia się. Podejrzewam, że to samo stało się z tamtą osadą. Zapolowali na nich i wyrżnęli. Scarvoniusa jakoś nie tłumaczyłeś, a tam było podobnie. - Złodziej zadrżał na samo wspomnienie aury jaka się unosiła w tamtym przeklętym miejscu.
Jace przyglądał się dłuższą chwile Kharrickowi kiwając głową.
- Nikt nie jest wszechwiedzący, musisz mieć jakieś założenia. Smutny musi być świat, w którym zakładasz, że każdy kogo spotkasz jest winny i musi udowodnić swoją niewinność. - odparł w końcu. Nie widział sensu tłumaczyć logicznych błędów w rozumowaniu Emi. Być może jej mordercze zapędy spowodowane są właśnie brakiem odpowiedniej perspektywy? Umiejętnością usprawiedliwienia się z każdej niegodziwości tak mocno zakorzenionej, że nieodróżnialnej dla niej samej? Jace bał się wiedzieć.
- Smutny, ale poniekąd wygodny. - mruknął do siebie.
- Twój zaś jest naiwny. Ryzykujesz, że ci ktoś wbije sztylet w plecy bo uznałeś, że mu zbyt wcześnie zaufasz. - zawtórował Kharrick. On z kolei zastanawiał się jak bardzo zaślepiony musi być psionik swoją wizją świata. Wszak miał dostęp do tego o czym myślą pozostali. Mógł łatwo poznać ich zamiary, a mimo to bronił jakiejś wyimaginowanej nieistniejącej niewinności. No, może były takie przypadki, ale dla złodzieja stanowiły one niemal legendę, coś jak spotkanie jednorożca.
- Może nie jestem taki światowy jak ty Kharricku, ale znam się dobrze na ludziach. Wiem o czym myślą i do czego są zdolni, a to dwie różne sprawy. Nie mieszajmy zaufania do światopoglądu.
- Jak wiesz do czego są zdolni, to czemu tak łatwo przypisujesz niewinność innym rasom? W czym według ciebie są inni troglodyci od ludzi? Jakby cię napadli bandyci to byś był bardziej chętny im przeciwdziałać? Widzisz zakładam, że troty są złe, bo słyszałem o nich wystarczająco dużo. To nie było wejście do nieznanej mi chaty z nieznanym mi wieśniakiem. To było wejście do jamy kultu poświęcającego innych w swoich cholernych rytuałach. Nie zamierzam się czuć winny pozbycia się ścierwa jeśli może to posłużyć dalszemu przetrwaniu.
- Em… - Jace westchnął zanim powiedział zbyt dużo. - Nie wiedziałeś tego. Założyłeś że tak jest i miałeś rację. Działać i dowiedzieć się to nie to samo co wiedzieć i działać. -
-Możecie już obaj przestać?! - Mikel w końcu postanowił się odezwać, chociaż już od jakiegoś czasu widać było narastające w nim wzburzenie. Wydawał się nad nim jednak panować. -Podjęliśmy decyzję i zrobiliśmy to, co uznaliśmy za słuszne. Na pewno była to mniej złe niż atakowanie innej rozumnej rasy, a w tym, jeśli dobrze pamiętam, wszyscy braliśmy udział. Trwa wojna i czasem tak trzeba. Tyle i tylko tyle. - Wojownik z każdym kolejnym zdaniem mówił coraz spokojniej. - Nie jestem zwolennikiem bezsensownego okrucieństwa, ale każde z nas w ciągu ostatnich tygodni krzywdziło i zabijało inne stworzenia. To nie było największe zło.
Złodziej z początku był zaskoczony słowami wojownika. Potem się jednak uśmiechnął szelmowsko.
- Nie było. Ja sobie świetnie zdaję sprawę z naszej sytuacji, ale dobra dyskusja przecież niczemu nie szkodzi. Prawda Jace?
- Prawda. - zgodził się psionik. - I mów Mikel za siebie. - dodał mając na myśli ostatnie zdania wypowiedziane przez wojownika.
- O co Ci znowu chodzi? - żachnął się chłopak.
- Fizycznie może nie Jace, ale no… - złodziej odchrząknął spoglądając wymownie na Laurę i jej chowańca.
- Nieważne. - psionik westchnął z irytacją. - Idźcie się już myć! -
Kharrick uśmiechnął się z politowaniem. Jace'owi zabrakło argumentów! Dlatego też zostawił go samemu sobie. Podążył za Mikelem i Rufusem do strumyku i zanim ci weszli spróbował czegoś. Skoro przywołał światło myślą to czemu nie sprawdzić co jeszcze potrafi. Koncentrując się na półorku wymyślił sobie, że będzie czysty. Ot tak dla spróbowania. Widział kiedyś coś podobnego i był ciekaw czy teraz sam będzie tak mógł.
- Ha! - zakrzyknął triumfalnie jak zobaczył pierwszy efekt. - Nie wiem czy to będzie szybsze, ale przynajmniej bez moczenia się.
 
Asderuki jest offline