Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2019, 15:20   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pierwsze spotkanie

Thyria od rana chodziła po wiosce z głową w chmurach. Dwa razy wpadła na kogoś rzucając krótkie ‘’przepraszam’’. Zawsze wiedziała, że ten dzień kiedyś nastąpi, jednak nie przypuszczała że ogarnie ją wówczas silny lęk i wątpliwości. Jedyne czego teraz pragnęła, to rozkoszować się porankiem, który zamierzała spędzić tak, jakby miał to być ostatni dzień jej życia. Wiosna tego roku była piękna jednak bardzo kapryśna. Świat rozkwitał zielenią, a w powietrzu można było wyczuć atmosferę oczekiwania. Thyria instynktownie wybrała się nad rzekę. Znała tę drogę na pamięć i nawet z zamkniętymi oczami mogłaby tam trafić.
Tego dnia słońce świeciło niezwykle jasno i odbijało się srebrzystym blaskiem od tafli wody. Pod bezchmurnym niebem wszystko wydawało się idealnie spokojne, niebudzące strachu. W przeciwieństwie do myśli dziewczyny. Podeszła do brzegu rzeki i wybrała 3 odpowiednie kamienie: na tyle płaskie, by swą szeroką powierzchnią mogły przeciąć powierzchnię wody, nie tonąc od razu na dnie. Przez chwilę stała tak, przyglądając się połyskującej wodzie i wirom utworzonym przez nurkujące kamienie. Jej dłonie sprawnie wykonując wyuczone ruchy, związały jej włosy rzemykiem w luźny węzeł. Niewiele gorzej poradziła sobie z rozebraniem się do naga. Ubranie porzuciła w miejscu, w którym stała.
Jeżeli ktoś do tej pory uważał, że Thyria jest jeszcze dziewczynką, teraz bez wątpienia stwierdziłby, że jest już prawdziwą kobietą. Co więcej, jej aksamitnie gładka skóra, kształtne, jędrne piersi, krągłe biodra i pełne pośladki sprawiały, że Thyria wyrosła na wyjątkowo piękną kobietą.
Woda była wyjątkowo ciepła jak na tę porę roku, dlatego dziewczyna bez zastanowienia zanurzyła się niej po szyję. Starała się nie zamoczyć włosów. Jej ojciec uważał kąpiele w rzece za stratę czasu. Tym bardziej w tym dniu nie chciała go denerwować.
Dziś czas mógłby stanąć w miejscu. Thyria leżąc na plecach, dryfowała bezwładnie wpatrując się w krążące w górze ptaki. W jej wzroku można było dostrzec żal wymieszany z tęsknotą. Westchnęła głęboko i energicznie podniosła się, jakby wybudziła się z letargu. Spojrzałą na swoje dłonie. Czas zdecydowanie się nie zatrzymał, może nawet przyspieszył.
Szybko dopłynęła do brzegu. Wyszła z wody i niedbale osuszyła ciało. Wiedziała, że jest już spóźniona dlatego w pośpiechu ubrałą się i pobiegła w stronę wioski, znajdującej się w niewielkim oddaleniu od rzeki.
- Ojciec o ciebie pytał - rzuciła surowo matka - I jak ty wyglądasz?! - dodała karcąco. Po czym zwróciła się do kobiety stojącej obok:
- Zabierz ją i doprowadź do porządku, Thorgrim nie może się o tym dowiedzieć. A ty młoda panno - jej wzrok powędrował na córkę - Pamiętaj, trzymaj głowę wysoko i z odwagą patrz mu w oczy, w końcu jesteś moją córką - głos Halldis brzmiał już łagodniej.
Thyria szanowała tradycje, jednak teraz jej myśli nie krążyły wokół stroju czy stosownego upięcia włosów. Zastanawiała się co wie na temat Bjorna. Tak naprawdę wcale go nie znała. Spotkali się kilka razy. Nawet nie pamięta gdzie i kiedy. Wymienili kilka słów, uprzejmości nie wartych zapamiętania. Miała do niego neutralny stosunek. A przecież miał on wkrótce zostać jej mężem. Czy to wystarczy, żeby stworzyć z nim trwały związek? Jak każda dziewczyna marzyła o wielkiej miłości, jednak chowała te myśli głęboko w sercu. Należały tylko do niej.
Tego dnia Thyria miała tysiące wątpliwości, poza jednym. Wiedziała, że nie ucieknie i stawi czoła przeznaczeniu. Jakikolwiek okaże się być Bjorn, nie zawiedzie swojej rodziny i ojca.

Zgromadzenia zawsze wzbudzały wielkie zainteresowanie i emocje. Thyria zawsze chętnie towarzyszyła ojcu podczas jego wyjazdów do pobliskich osad. Również tym razem frekwencja nie zawiodła i do Oseberg przybyli wodzowie mieszkających w okolicy klanów oraz wybrani delegaci. Podczas spotkania, w bezpośrednich głosowaniach podejmowano decyzje natury społeczno-prawnej. Jednak dla Thyrii miała zapaść ostateczna decyzja determinująca jej całe przyszłe życie. Od dłuższego czasu wypatrywała Bjorna w tłumie a gdy się w końcu pojawił, spojrzała na niego i poczuła, że to co w niej narasta jest jej całkowicie obce. Jakby coś zaciskało jej przeponę, uniemożliwiając swobodne oddychanie. Z trudem próbowała nie spuszczać wzroku, w którym dostrzec można było więcej strachu niż odwagi.
Thyrii trudno było nie zauważyć. Nie ze względu jednak na urodę, której zarzucić nic nie można było, ale na strój - najbardziej chyba szykowny ze wszystkich obecnych na zjeździe kobiet.
Nie szata zdobi człowieka, ale w tym przypadku trzeba było przyznać, że dziewczyna wyglądała wspaniale. Ale rodziło się pytanie, co się kryje pod tym odświętnym odzieniem... chociaż żadne plotki nie sugerowały, by dziewczyna miała jakieś wady. Zresztą Bjorn był pewien, że matka nie wzięłaby pod uwagę jakiejś felernej dziewczyny.
Przyglądał jej się przez chwilę, może nawet zbyt długą, jakby tego dopuszczały dobre obyczaje. Co go niezbyt obchodziło - w końcu była to jego przyszła narzeczona. Która jakoś nie wyglądała na zachwyconą jego widokiem.
Thyria próbowała zastosować się do zaleceń matki, jednak Bjorn peszył ją swoim intensywnym spojrzeniem. Musiała radzić sobie sama. Spojrzała na niego uśmiechając się ledwo dostrzegalnie i nieco wymuszenie.
Bjorn odpowiedział na uśmiech. Uśmiech był lekki i szybko zniknął. Ale był.
A potem mężczyzna przestał na nią patrzeć.
W jego krótkim uśmiechu, zauważyła że Bjorn również odczuwa pewien dyskomfort. Całe spotkanie wydało jej się nienaturalne, w pewien sposób groteskowe i odebrało całą powagę sytuacji. Tym razem Thyria uśmiechnęła się szeroko, tak aby zauważył, że w tym momencie czuje to samo co on.
Spojrzenie pomknęło w próżnię, bowiem jej przyszły narzeczony patrzył już w inną stronę.
Początkowo Thyria próbowała odwrócić wzrok ale nie mogła i uparcie się w niego wpatrywała. Dopiero po chwili odzyskała kontrolę, jednak co jakiś czas ukradkiem zerkała na Bjorna, który w końcu ponownie na nią spojrzał. I tym razem na dłużej zatrzymał wzrok na jej twarzy, a jego uśmiech wyglądał na... dodający otuchy.
Gdy ponownie jej błękitne oczy spotkały się z jego życzliwym wzrokiem, dziewczyna zarumieniła się a uczucie ucisku odeszło na dobre.

* * *


- Boisz się? - spytał cicho Bjorn, przyglądając się siedzącej obok niego dziewczynie.
- Ciebie? Nie…- odpowiedziała łagodnie.
- A ty? boisz się?
- Ja? Czego? - zdziwił się Bjorn.
- Że okaże się być zołzą - powiedziała z uśmiechem.
Bjorn roześmiał się.
- Nawet z zołzami można sobie dać radę - odparł. - A jesteś?
- Pewność siebie godna prawdziwego mężczyzny. Zdradzę ci jednak pewien sekret.
Dziewczyna zbliżyła się. Bjorn mógł wyczuć jej drżące delikatne ciało. Nachyliła się, jej włosy delikatnym ruchem przemknęły po jego twarzy a ona wyszeptała mu do ucha:
- Nie jestem zołzą
- Też coś ci powiem w sekrecie - zrewanżował się Bjorn. Podobnie jak przedtem Thyria szepnął jej do ucha: - To może się dogadamy.
Thyria odwróciła się gwałtownie i w jednej chwili jej twarz znalazła się naprzeciw jego. Czuła jak jej policzki zalewają się rumieńcem dlatego instynktownie odskoczyła.
Bjorn stłumił uśmiech, nie chcąc peszyć dziewczyny, po czym delikatnie dotknął jej dłoni.
- Wszak nic ci nie zrobię - powiedział cicho.
- Przecież wiem - odparła lekko zmieszana i dodała: - I wcale się ciebie nie boję.
Bjorn nie zaprzeczył, trudno jednak było orzec, czy jej wierzy, czy robi to z uprzejmości.
Dziewczyna spoważniała. Przysunęła się nieznacznie i powiedziała półgłosem:
- Postaram się być dla ciebie dobrą żoną. Daj mi tylko trochę czasu.
- Jestem przekonany - równie cicho odparł Bjorn - że nie będzie nam z sobą źle. Dojdziemy jakoś do porozumienia.



Przeżyli i zrękowiny, i ślub jak i pierwsze dni i tygodnie wspólnego życia.
Powoli dopasowywali się do siebie, dogadywali coraz lepiej, docierali w różnych dziedzinach życia codziennego.
Dochodzili do porozumienia. Zdecydowanie dochodzili.

Ale wspólne, udane życie rodzinne nie oznaczało bynajmniej, że mieli się zamknąć w czterech ścianach własnej chaty i cieszyć się tylko i wyłącznie sobą.
Radość z udanego małżeństwa nieść można było i w świat.
Dlatego też żadne z nich nie miało nic przeciwko temu, by jechać na górę Hekla, po drodze odwiedzając różnych krewnych i znajomych.

Nie wszyscy jednak, najwyraźniej, cieszyli się na ich widok. O ile Eydis wydawała się zadowolona z przybycia gości, o tyle kuzynka gospodyni miała dość kwaśną minę. Bała się, że będzie miała więcej pracy, czy może goście zajęli jej izbę?
Tę kwestię Bjorn postanowił odłożyć jednak na później, albo wręcz pozostawić to w rękach Thyrii, która lepiej się nadawała do rozmowy z własną krewną. Na razie trzeba było podziękować za gościnę, rozpakować skromny dobytek, wręczyć podarki, a potem rozejrzeć się po osadzie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-09-2019 o 22:02.
Kerm jest offline