21-09-2019, 23:42
|
#56 |
Dział Postapokalipsa | Noc 19 Brauzeit 2518 KI, biwak w Gryfoniej Kniei
Dwaj zawinięci w ciemne wełniane płaszcze napastnicy rzucili się na Hansa niczym wprawni myśliwi biorący w kleszcze zaskoczoną niespodziewanym atakiem ofiarę. Pierwszy z nich dźgnął łysego osiłka prosto w brzuch sztychem broni i ostry jak igła czubek klingi przeszedł przez oczko kolczego kaftana zagłębiając się na głębokość męskiego palca w ciało Hansa. Remerski łotr ryknął niczym zraniony niedźwiedź, chlastnął swym mieczem w głowę cofającego się prędko napastnika, odciął mu spory kawał porośniętej brodą skóry wraz z prawym uchem i kilkoma kosmykami skołtunionych tłustych włosów. Drugi z bandytów zaatakował niskim cięciem z półobrotu, ale Hans zablokował podstępne uderzenie własnym ostrzem.
Ze skrzyżowanych kling trysnęły iskierki, stal huknęła zgrzytliwie podnosząc wysokim dźwiękiem włoski na karku osiłka. Odrzucając od siebie ostrze napastnika Hans cofnął się o krok, zakręcił mieczem nad głową strzelając jednocześnie na wszystkie strony oczami.
Wymachujący bronią ludzie miotali się po kiepsko oświetlonym obozowisku krzycząc tryumfalnie, pohukując, miotając lubieżne groźby pod adresem niewiast. Dwóch z nich wpadło do namiotu szlachcianki rozcinając ostrzami płachtę materiału, wrzasnęło z dziką radością. Słysząc stłumiony krzyk pani Lautermann Hans cofnął się jeszcze o krok w zamiarze pójścia jej z pomocą, ale dwaj napastnicy nie pozwolili mu się od siebie oderwać. Ten z twarzą przemienioną w krwawą maskę ryknął wściekle, runął na osiłka z impetem szarżującego dzika chcąc przebić Hansa na wylot sztychem miecza.
Ponad obozowiskiem poniósł się kolejny dobiegający z namiotu krzyk, pełen bólu i przerażenia. Osaczony przez parę przeciwników Hans porzucił nadzieję na heroiczną odsiecz, zamłynkował mieczem w próbie ratowania własnego życia.
Przerażony krzyk przeszedł w potępieńczy skowyt, wysoki i wręcz nieludzki, popłynął pomiędzy korony drzew i wyżej, ku zimnym migotliwym gwiazdom. Gdyby nie krew dudniąca w skroniach Hansa, gdyby nie ogłuszający łoskot walącego w jego piersiach serca, być może osiłek pojąłby, że ów wibrujący we wnętrzu namiotu skowyt wydarty został z męskiego gardła, lecz teraz - stojąc w obliczu prawdziwej walki o życie - remerski łotr przestał zwracać uwagę na wszystko poza połyskującymi w blasku Mannslieba ostrzami nieprzyjaciół.
Ostatnio edytowane przez Ketharian : 21-09-2019 o 23:52.
Powód: literówki
|
| |