22-09-2019, 17:29
|
#134 |
| Gdy ostrze dosięgło Anabell świat na chwile zwolnił w oczach niziołki. Dokładnie widziała moment, w którym ostrze wbija się w ponętne ciało towarzyszki i jej zaskoczony grymas twarzy. Jednak przeciwnik nie zaprzestał tylko na pchnięciu, bez żadnych trudności przeciął klatkę jak pergamin. Strugi krwi bryznęły na posadzkę, a w ślad za krwią zaczęły wylewać się wnętrzności przypominające sfermentowane lepkie owoce. Usta dziewczyny wygięły się w trudnym do zrozumienia grymasie twarzy, który zahipnotyzował Azę. Szok, ból, zawód, ekstaza czy rozwolnienie z własnych organów przez wyrwę w ciele, której nigdy dotąd tam nie było. - Rozwal go! - wrzasnęła na Abyssa, a sama zeskoczyła z jego karku ku bardce.
Nim Aza dobiegła do bardki ta oddała ostatni charkot i zastygła ze spojrzeniem pełnym pretensji. - Nie, nie, nie! - niziołka sięgnęła w swój płaszcz wyciągając miksturę leczniczą, zębami ugryzła korek i wyciągnęła go szybkim ruchem. Przytknęła butelkę do rozdziawionych ust dziewczyny. - Pij, pij ty cholerna ladacznico! - mikstura zaczęła się wylewać z jej pełnych ust. - Nie, nie, nie! - Aza w panice zaczęła polewać rozprutą klatkę piersiową resztką mikstury.
- Jamaaaaaash! Zrób coś! - krzyknęła do nadbiegającego mężczyzny i rzuciła ze złością flaszką w ścianę. Obserwowała jak używa swojego zaklęcia, które również nie przyniosło skutku. W końcu zrezygnowany zamknął jej oczy, i zaczął się modlić. Aza wtuliła się w jego plecy i biła rękoma. - Przecież to zawsze działa! Dlaczego teraz nie! Dlaczego? - powoli zsunęła się bezsilna z jego pleców na posadzkę.
Następnie, gdy wszyscy ruszyli naprzód ręką pogładziła jej czoło, a następnie włosy. Zacisnęła mocniej rękę na końcówkach włosów i wyciągnęła nóż. Starannie odcięła garść włosów i schowała do kieszonki na składniki.
Pytania Jamasha odnośnie kluczy zwróciły uwagę zamyślonej Azy: - Może komuś się pomyliły lokacje? Może róg jest w miejscu, w którym miał się znajdować kompas. W końcu piraci to tacy pijacy, że to cud, że cokolwiek pamiętają, a co dopiero co gdzieś ktoś ukrył.
Gdy byli gotowi do wyjścia zabrała jeden z worków, które wspomniała Manea.
- Aha, aha, aha, a ten cały kontrakt to nas nie chroni przed takimi zdradami? Chyba była tam taka wzmianka, co nie? - próbowała pocieszyć Maneę, ale sama nie była pewna co było w treści, bo podpisała przy słowach o darmowym wyżywieniu. - Zobaczę czy wyczuwam statek w pobliżu - mruknęła niziołka koncentrując się na jednej z jej run ukrytych na pokładzie statku oraz na drugiej na łódce. |
| |