- Aljiran - Odezwała się Kibria, a jej wielbłąd z marudnym jękiem zniżył się do pozycji leżącej. - No dobrze pewnie to nie pułapka. - Popatrzyła z bliska na rannego mężczyznę. Gwizdnęła cicho na to co zobaczyła.
- Nie jestem jednak pewna czy mamy tutaj co robić ten człek ledwo dycha. Jeśli chcemy mu pomóc będzie potrzebny zapewne nadprogramowy postój. - Zdjęła z siebie jedną warstwę ubrania robiącego za pelerynę i szybko zarzuciła na wróblarza. Ptak wydał z siebie cichy skrzek sprzeciwu, ale Zwinna złodziejka sprawnie i delikatnie acz stanowczo owinęła mniejszego podniebnego drapieżnika w materiał składając mu skrzydła. - No ptaszku teraz grzecznie bo skończysz na rożnie. - Skomentowała kończąc robić z zwierzęcia bezpieczny pakunek. - A tego pewnie zainteresowane osoby i ty sam byś nie chciał. Kiedy mały obrońca rannego człowieka był bezpieczny, a także niezdolny do przeszkadzania zwróciła się swoją uwagą do człowieka. Potem do reszty która została na drodze i zamachała do Relhada potem wskazała na ich konia który niósł ich większy wspólny bagaż i na miejsce w którym była. Licząc że bez krzyków staruszek zrozumie że ma podprowadzić konia z zapasami medycznymi.
Ostatnio edytowane przez Obca : 01-10-2019 o 13:03.
|