Wyglądało na to, że byli w pułapce. Nie mieli wyposażenia, ani umiejętności, by sforsować drzwi. Nie mieli też czasu na obmyślanie planu, obrońcy już rozpoczęli ostrzał.
- Chyba nie mamy wyboru – stwierdził Leonard. Przytknął kuszę do jednego z otworów, z którego jak mu się wypadał padł wcześniej strzał i nacisnął spust, żeby zyskać trochę na czasie. Popatrzył na znajomych banitów. – Osłaniajcie nas.