23-09-2019, 18:30
|
#58 |
Dział Postapokalipsa | Noc 19 Brauzeit 2518 KI, biwak w Gryfoniej Kniei
Ugodzony strzałą kudłaty mężczyzna doskoczył do cofającego się przed nim Felixa nie bacząc na przeszywające ramię długie drzewce, zamachnął się oburącz krótkim obusiecznym mieczem próbując zdzielić młodzieńca płazem w głowę. W jego oczach płonęła krwiożercza gorączka, toteż ciskający za siebie łuk myśliwy pojął w jednej chwili, dlaczego boleśnie zraniony napastnik próbował go ogłuszyć i pojmać żywcem.
W minionych latach Mayer nieraz znajdował w lasach Ostermarku okaleczone ludzkie zwłoki, powieszone za stopy na najniższych gałęziach drzew, ze zwęglonymi głowami dyndającymi nad zimnym czarnym popiołem dawno wygasłych ognisk. Nieobliczalni i bezlitośni rozbójnicy grasujący wzdłuż brzegów Dolnego Talabeku nie mieli zbyt wielu rozrywek, toteż nie wzdrygali się przed odrażającą zabawą w postaci tortur – zwłaszcza, jeśli ofiara zalazła im wcześniej za skórę.
Felix targnął się gwałtownie w bok, odchylił głowę tak, że ostrze otarło się o jego skroń i uderzyło w bark. Cios przeszył bark młodzieńca spazmem bólu, ale wymierzony płaską stroną klingi, nie wyrządził mu większej krzywdy ku srogiemu rozczarowaniu zbója. A także nagłemu przestrachowi, kiedy zbrodzień uświadomił sobie, że właśnie odsłonił ciało przed uderzeniem rzekomej ofiary.
Dzierżony pewną dłonią toporek Felixa świsnął w powietrzu, wgryzł się z obrzydliwym chrupnięciem w czaszkę kudłacza, zagłębił się w niej do połowy. Rozbójnik wyprężył się konwulsyjnie, opadł na kolana z szeroko otwartymi ustami i zamglonymi oczami, w których w jednej chwili zgasła wściekłość. Chcąc uwolnić zakleszczoną w głowie bandyty broń, młodzieniec oparł prawą stopę o pierś wciąż klęczącego zbója i pchnął go z całej siły w tył ciągnąc jednocześnie toporek ku sobie. Nim jeszcze ciało upadło na plecy, myśliwy już toczył wokół siebie wzrokiem próbując przeniknąć nim pełną krzyków ciemność nocy.
Saxa – nieszczęsna słodka Saxa – cofała się z okrzykiem przestrachu przed napierającym na nią rosłym drabem, wymachującym mieczem i rechoczącym lubieżnie. Hans Hans w tym samym czasie z trudem opędzał się przed atakami dwóch innych bandytów, a jego spowolnione ruchy zdradzały niezawodnie, że któryś z ciosów już zdążył sięgnąć ciała łysego osiłka.
Do uszu młodzieńca dobiegł początkowo odległy, ale narastający z każdą sekundą dźwięk kopyt koni, idących w galopie pośród wygrywanego na rogu radosnego sygnału strażników dróg, ale odsiecz wciąż była daleko, a życie kompanów Mayera wisiało na włosku!
Ostatnio edytowane przez Ketharian : 23-09-2019 o 19:02.
Powód: Literówki
|
| |