Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2019, 11:29   #103
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Ranulf wysłuchał wszystkich z cierpliwością i delikatnym uśmiechem zrozumienia rysującym się pod jego siwym wąsem.
- Ojciec Odo jest niejako połączony z tym miejscem w metafizyczny sposób i choć nigdy go nie widział, wie, jak tam dotrzeć. Jest czymś w rodzaju kompasu prowadzącego do artefaktu - powiedział kapłan. - Jest również całkowicie pewien, że ten las to Drakwald.
- Czuję to całym sobą. - Wtrącił Odo łamiącym się głosem.
- Zdajemy sobie sprawę z powagi zadania i jesteśmy skłonni zapłacić wam za poświęcenie. To było w zasadzie oczywiste od momentu, gdy zostaliście tu przyprowadzeni przez akolitę - zapewnił spokojnie Ranulf, patrząc na Erikę. - Za wyprawę do Drakwaldu otrzymacie po czterdzieści koron na głowę, połowa płatna od razu a jeśli wasza misja zakończy się sukcesem i odzyskacie artefakt, dostaniecie kolejne czterdzieści do podziału. W mojej opinii to uczciwa zapłata, biorąc pod uwagę powagę sytuacji.

Po chwili przeniósł wzrok na Cassandrę i Rudigera, którzy w końcu skończyli rozmawiać między sobą.
- Tak, jak szanowny pan Schultz zauważył, komendant polecił was, gdyż ufa, iż jesteście ludźmi, którzy podołają zadaniu odnalezienia artefaktu. Rozumiem panienki obawy, jednak wyprawa do lasu nie obejmuje pozostania któregokolwiek z was w mieście. Odo musi mieć odpowiednią obstawę, a komendant Schutzmann zapewnił mnie, że wyruszycie wszyscy. Jeśli wszystko zostało ustalone i nie macie więcej pytań, o świcie będziemy czekać przed bramami świątyni razem z ojcem Odo. Czas nagli, dlatego wyruszycie z samego rana. A teraz jeden z moich akolitów zabierze was do skarbnika, gdzie odbierzecie zaliczkę. Przygotujcie się do jutrzejszej drogi i bądźcie o czasie.

Ranulf i Odo pożegnali was a siwy kapłan wezwał do siebie jednego z młodych akolitów. Po wyjściu z komnaty, zostaliście zaprowadzeni przez niego do świątynnego skarbca, gdzie wręczono wam na rękę po dwadzieścia koron i odprowadzono do wyjścia. Mogliście teraz udać się na targ miejski, by kupić, co było wam potrzebne przed jutrzejszą wyprawą w mroki Drakwaldu lub po prostu wypocząć w gospodzie. Choć światło dnia oddawało już pola jesiennej szarówce, wciąż mieliście całe popołudnie i wieczór dla siebie.


5 dzień miesiąca Kaldezeit 2522 KI,
Wielkie Księstwo Middenheim i Middenlandu,
Middenheim, Miasto Białego Wilka



Świt nadszedł zimny i ponury, choć na szczęście nie padało. Powietrze było rześkie i ostre, zwiastując nadchodzącą zimę. Odpowiednio wyekwipowani na kilkudniową wyprawę, po wczesnym śniadaniu wyruszyliście do świątyni Ulryka, gdzie na dobrze wykarmionym mule siedział już ojciec Odo gotowy do drogi. Na grzbiecie zwierzęcia wisiała wypełniona po brzegi sakwa, a kapłan uzbrojony był w metalowy kij, który z racji jego ślepoty miał służyć raczej do orientacji w terenie, niż do walki. Towarzyszył mu ojciec Ranulf.
- Droga będzie niebezpieczna, tak samo jak wasza misja, więc niech Ulryk was prowadzi! - powiedział kapłan, błogosławiąc osobno każde z was.

Opuściliście budzące się dopiero do życia miasto a niewidomy kapłan nakazał jechać szlakiem prowadzącym w stronę Schoninghagen. Wkrótce minęliście odbudowujące się po Burzy miasteczko i skierowaliście głównym traktem dalej, mijając popołudniu Malstedt i na rozstajach dróg odbijając w prawo, w stronę Fintel, które zostało niemal zrównane z ziemią i całkowicie opuszczone. Ojciec Odo nie był zbyt rozmowny w czasie podróży, co jakiś czas jedynie wydawał wam polecenia odnośnie wyboru kierunku. Wieczorem, gdy trzeba było rozbić obóz przy drodze, widać było, że im bliżej Drakwaldu byliście, tym twarz kapłana przedstawiała coraz mocniejszy grymas niepokoju, jakby podświadomie z czymś walczył lub czegoś się obawiał. W nocy rzucał się z miejsca na miejsce i krzyczał, wymachując rękoma w powietrzu, co mogło sprowadzić na was tylko kłopoty.


Na szczęście noc minęła bez niespodzianek i koło południa zostawiliście za sobą wypaloną do ziemi wioskę Isenbuttel. Wtedy też Odo dał swym kijem znak, że należy zostawić główny trakt i zjechać w las, co bez sprzeciw uczyniliście. Szary, ponury dzień stał się jeszcze bardziej przytłaczający, gdy wjechaliście między gęste, powyginane drzewa, których korony niemal całkowicie blokowały dostęp światła. Miejsce było ciche i niepokojące.

Podróż wąskim szlakiem leśnym przez dłuższy czas przebiegała bez żadnych problemów. Koło wieczora jednak zza ściany drzew doszedł was paskudny, zwierzęcy ryk i ku wam skoczyło z zarośli kilku uzbrojonych w topory zwierzoludzi. Muł parsknął, zrzucając ojca Odo ze swego grzbietu, jednak wierzchowiec Konrada zachował spokój i ustawił się przodem do zagrożenia. Przyjmując pozycje do walki, z bronią gotową do użycia, szybko zdaliście sobie sprawę, że bojówka gorów składa się z sześciu koziogłowych i lada chwila będą przy was.


 
Mroku jest offline