- Ech - westchnęła poraniona Saxa i zabierając inną butelkę wina poczłapała na górę. Tam Wyprostowana zwróciła sie do karczmarza.
- Szanowny Oberżysto. Twój liczny problem z tymi małymi paskudami został rozwiązany. Teraz liczymy na twoją na pewno znakomitą obsługę. Nie wiem jak szanowne koleżanki ale ja poproszę o zorganizowanie mi bali ciepłej wody i może jakiś bandaży. - Powiedziała nonszalancko złodziejka i zasiadła na stołku przy stoliku zajmowanym przy reszcie.
Odkorkowała butelkę i wypiła długi łyk czerwonego trunku z gwinta.
Popatrzyła po reszcie.
- Rozumiem ze wasza poczwara nie sprawiała takich kłopotów jak nasze? - Możliwe że w głosie kobiety słychać było zazdrość(?). |