Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2019, 19:20   #839
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Pijani kupcy dość ochoczo zabrali się do spłacenia długu. Co było zadziwiające jednemu z nich udało się celnie rzucić, co Ill prewencyjnie próbował zbić... co mu się udało. Kufel nie przeleciał przez niego tylko został zbity, co zdecydowanie go zdenerwowało, a Diritha dość mocno ucieszyło co skwitował uśmiechem. Więc jednak był sposób na zrobienie krzywdy, tylko trzeba było odpowiednio przekonać odpowiednie pionki do odpowiedniego działania. Ciekawym jednak było, że Illowi-czy-jak-mu-tam udało się wziąć za szmaty i wyładować frustrację najprawdopodobniej płynącą ze znalezienia sposobu jak mu zrobić krzywdę i generalnie z tego, że Dirith nie poddawał się tyko parł do przodu i ciągle szukał nowego sposobu na uprzykrzenie mu życia.
- Oczywiście... - odpowiedział uśmiechając się szerzej, w większości jedną stroną twarzy, prezentując przy tym uzębienie. Uśmiech ten nie zapowiadał oczywiście niczego dobrego...
Dalszym zdziwieniem okazało sie, że uprzednio nie mogące być poruszone otoczenie poddało się pod ciężarem rzuconego ciała co potwierdziło rozbite okno. Dodatkowo wyglądało na to, że nic poważnego się kupcowi nie stało. Niby było możliwe, choć mało realne. Była więc możliwość, że co by się nie działo kupcom raczej nic się nie stanie. Przynajmniej do pewnego momentu.

Błysk, ciemność, jakieś pismo, w którym okazało sie, że rzucony człowiek miał na imię Franklin. Czyli przydatne informacje mogące być potrzebne do rozwiązania problemu nie odrodzenia się. Dirith bardziej należał do tych typów co większość swoich problemów rozwiązywał siłą, ale też z kolei głupi nie był. Miał na tyle oleju w głowie, żeby przynajmniej spróbować zapamiętać co przeczytał przed kolejnym błyskiem. Nie wiadome co prawda było do czego mogło być to potrzebne, ale lepiej pamiętać niż zapomnieć i mieć problem. Swoją drogą ciekawe czy Ill miał tyle samo oleju w głowie.

Po kolejnym błysku dało się zauważyć inne otoczenie, więc drow szybko rzucił okiem w poszukiwaniu celu. Jednocześnie sprawdził czy posiadał ze sobą tasak jaki znalazł w poprzedniej lokacji. Zaciśnięta pięść na powietrzu powiedziała, że już go nie posiadał. Więc to by było na tyle ze sprawdzenia, czy obiekty z jednej lokacji mogą zrobić komuś krzywdę w innej lokacji... Albo właśnie się odrodzili i tasak nie zmaterializował się bo w cale tak na prawdę nie istniał. Oznaczało to więc, że wreszcie się odrodził i mógł w końcu przyłożyć Illowi... Dobył więc tego scyzoryka jaki posiadał wcześniej gnom i bez zbędnych ceregieli dźgnął nim w stojącego obok mrocznego elfa.
Tutaj obyło się bez powodzenia. Zarówno ostrze jak i pięść drugiej ręki przeszła przez ciało przeciwnika bez oporu... więc jeszcze się nie odrodzili. Dirith zawarczał tylko bardzo zadowolony i jedną pięść zmienił w wyrafinowany gest "do widzenia" wyrażony pięścią z wyprostowanym palcem serdecznym. Następnie uderzył Illa w tył głowy, więc z jego perspektywy mógł widzieć jak pięść z gestem wyłania się z jego twarzy po czym zatrzymuje przed nim aby mógł dobrze go zobaczyć. Następnie spróbował znowu uderzyć go owym gestem w twarz ciosem na odlew. Tym razem jednak pięść zatrzymał tuż przed twarzą. Bardziej po to żeby zobaczyć czy "kolego" zareaguje i spróbuje zrobić unik przed ciosem w twarz.

Dopiero potem zabrał się za rozejrzenie po terenie i co tu w ogóle w otoczeniu dzieje. A działo się niewiele. Tylko tyle, że kupcy mieli problem z wozem. Czyli wyglądało na to, że trzeba było pomóc. Nie było więc nic innego do zrobienia niż podejść i dowiedzieć się o co chodzi. Oczywiście Dirith jednocześnie bawił się scyzorykiem żeby mieć go w razie czego pod ręką do użycia.

- O, widzę, że droga wam za mocno nie sprzyja...
- Łe panie, weź nawet nie godoj... - machnął ręką. - Tu niedaleko do wsi tylko tylko chcemy się HYK dostać! A tu znowu taki klops!!!
- Co byście byli w stanie wymienić za pomoc?
- Heeeh...? No grosza trochę mamy ale nie za wiele niestety HYK...
- Mało. Ale możemy się dogadać... Bo widzicie mam pewien problem. Mogę wam pomóc, ale jeśli spróbuję to pewnie uciekniecie i zaczniecie wszem i wobec rozpowiadać o mnie i jak wam próbowałem pomóc, co zwali mi na głowę zbyt wiele kłopotów... Chyba, że będziecie potrafić trzymać jadaczki na kłódkę i przede wszystkim nie uciekać jak mamisynki... - stwierdził chcąc czy nie chcąc grając rolę żeby popchnąć wydarzenia dalej.
- He...? - zdecydowanie nie zajarzył, a i był nadal narąbany jak szpadel, więc cieżko powiedzieć, czy w ogóle zauważy twoją przemianę w tygrysołaka...
W sumie ciekawe, że już nie uciekli, widząc dwa drowy i wilka...

Czyli wszystko wyglądało na to, że trzeba im pomóc. Spojrzał więc co trzeba było zrobić i wyglądało na to, że bez uniesienia wozu się nie obejdzie. Były na to dwa sposoby: prosty zmieniając się w tygrysołaka, albo mniej prosty bez przemiany. Ryzyko było z tym pierwszym, że kupcy mogli zacząć uciekać, więc trzeba było spróbować sposobem drugim...

Podszedł więc do wozu i znalazł miejsce, gdzie można by było w dwójkę spróbować go podnieść. Następnie skiną głową na "kolegę".
- Dawaj, bo wygląda na to że inaczej nigdzie indziej nie pójdziemy. - powiedział oczekując pomocy i dając do zrozumienia, że Ill ma się przyłożyć.
Poczekał więc aż "kolega" będzie na miejscu i zacznie zapierać się o wóz. Jeśli wyglądało na to, że przez niego nie przenika... To wtedy pozostało tylko jedno:
- Na trzy. Ra... - mówiąc to zaatakować.
Jeśli wyglądało na to, że obydwoje nie przenikają przez wóz, więc była możliwość, że w końcu będzie można zrobić mu krzywdę. Dlatego nie myśląc za dużo zaatakował scyzorykiem prosto w szyję. Jednocześnie cały czas próbował mieć styczność z wozem, żeby zobaczyć czy mając jednocześnie styczność z jednym z obiektów z którym mieli ingerować pozwala ingerować w czyjeś zdrowie. Jeśli w końcu udało się uderzyć w coś innego niż w powietrze wtedy zamierzał pociągnąć za spust jaki znajdował się w broni gnoma. Zbyt wielkiego efektu się nie spodziewał, jednak zamierzał zobaczyć jaki będzie miało to skutek.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline