24-09-2019, 21:51
|
#253 |
| Gdy Morwena podała Oswaldowi jego rzeczy, ten dopiero wtedy uświadomił sobie, że stoi przed wyraźnie speszoną dziewczyną nago. Bez słowa przyjął pakunek, wyciągnął wciśnięte tam przed ucieczką, wyprane już spodnie podróżne i ostrożnie nałożył je na siebie. Przypalony bok ciągle promieniował tępym bólem, skutecznie zagłuszającym mniejsze obrażenia. - Nic mi nie będzie, rany goją się na mnie jak na psie. - Zażartował rozprostowując koszulę. - Możemy obozować w lesie. Tak po prawdzie to mam już dość tego przeklętego miasteczka i trupów w nim zalegających. - Skrzywił się nieco wspominając rzeź którą zgotował na rynku przed paroma chwilami. - Jeśli odejdziemy i będziemy siedzieć cicho przez dłuższy czas to powinniśmy uciec przed plotkami. Tak po prawdzie, to opowieści o tych wydarzeniach będą wydawać się tak wyolbrzymione, że ludzie szybko wsadzą je między bajki.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |