Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2019, 19:19   #366
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację


[media]http://www.youtube.com/watch?v=K2C6G3PCpqw[/media]

Alice otworzyła oczy. Odrzutowiec leciał cicho, ale coś i tak ją wybudziło. Rozejrzała się. Światła były przygaszone, w końcu było późne popołudnie. Na miejscu powinni znaleźć się wieczorem. Kobieta zerknęła w stronę okna. Lecieli ponad chmurami. Rozejrzała się po otoczeniu. Jedno z siedzeń zajmowała Jennifer, kolejne dwa jej bracia, a także Bee. Na następnym, umieszczonym dokładnie na przeciwko niej siedział Kirill. Obserwowała go kilka sekund. Przyleciał, bowiem mieli zająć się stworzeniem Gwardii Gwiazd. Z tego też powodu leciało z nimi jeszcze troje osób. Dwie obecnie zajmowały się pilotowaniem samolotu, Wataha świetnie się do tego nadawała, byli ich ‘taksówką’ a jednocześnie siłą uderzeniową w razie, gdyby coś poszło nie tak. Jenny również nie odpuściła sobie lotu. Ostatnim pasażerem była Abigail Roux. Kobieta o zdolnościach zmieniania postaci, dodatkowo jej osobista opiekunka przy ciąży.
Bracia Alice zajęci byli przyciszona rozmową na jakiś temat. Jenny miała zamknięte oczy i słuchawki założone na głowę. Abigail nie było na swoim siedzeniu, a kiedy rudowłosa ponownie zerknęła na Kirilla, zorientowała się, że ten zamiast mieć przymknięte oczy jak to miało miejsce dosłownie moment temu, teraz również na nią patrzył. Harper wstrzymała na moment oddech, ale zmusiła się do nieuciekania wzrokiem, tylko zdjęła go z niego całkowicie spokojnie i naturalnie. Nie chciała poczuć się ‘przyłapana’ na obserwowaniu go.

Arthur spoglądał wygłodniałym wzrokiem na barek. Usłyszał, że ta misja może być bardzo trudna. Lecą prosto do jednego z najlepiej strzeżonych miejsc na świecie… strzeżonych specjalnie przed Kościołem Konsumentów. Jedynie oddziały IBPI były lepiej chronione. Wydawało mu się to bardzo odważną, zuchwałą misją, która najpewniej nie zakończy się dobrze. Jednak nie mógł się upić wbrew temu, czego pragnął.
Thomas widział wzrok brata. Próbował zagadać go rozmową. Sam nie stresował się specjalnie.
- Leci bardzo dużo osób - powiedział drugiemu Douglasowi. - Jest nas dwa razy więcej, niż na Mauritiusie… i będzie przez to dwa razy bezpieczniej.
- Nie wiem…
- Poza tym wtedy przyłapano nas na wakacjach i kompletnie niezaznajomionych ze światem paranormalnym. Tym razem jest kompletnie inaczej. No i Alice ma plan.
Abigail poruszyła się nieco. Zerknęła na Harper.
- Jak dokładnie wygląda ten plan?
- Jak dolecimy na miejsce, to zrobimy konferencję i wszystkiego się dowiemy? - rzuciła Bee. - Jestem pewna, że ktoś coś wspominał o konferencji na miejscu. Jennifer?
Jennifer nie słyszała z powodu muzyki lecącej ze słuchawek.
Kirill zerknął na Alice.
- Plan… - zawiesił głos. Kącik ust drgnął mu nieznacznie.
- Na miejscu owszem… Konferencja, ale nie nasza, tylko detektywów. Nieduża, ale przed świętami zwykle organizowane jest takie niewielkie wydarzenie. Sprawę widzę tak… Dostaniemy się na miejsce, przedostanę się wraz z Kirillem do wolnej sali na górnym piętrze, tam są pomieszczenia służące do rehabilitacji. Podepniemy się z pomocą oprogramowania stworzonego przez AHISP-CC do systemu i nadamy małą transmisję na wszystkich monitorach w Lagunie. Jest ich całkiem sporo i sądzę, że to nas nie zabije. Lądowanie będzie miało miejsce na rzadko uczęszczanej drodze do zamkniętego Hostelu niedaleko dużego terenu zielonego. Narobimy odrobinę hałasu, ale nie na tyle, żeby było to wzięte za dramatycznie podejrzane wydarzenie, w końcu to niemal przy samym Reykjavik… - wyjaśniła wstępnie.
- IBPI na pewno monitoruje lotnisko - przyznał Arthur. - Dobrze, że nie lądujemy na lotnisku. Mam nadzieję, że ten teren lądowania znajduje się na uboczu, bo mimo wszystko prywatny odrzutowiec byłby niezłym widokiem… - zawiesił głos. - No i czy to bezpieczne?
- Jack wcześniej był pilotem wojskowym - wtrąciła Bee. - Ćwiczył manewry w takich właśnie okropnych warunkach. Wydaje mi się, że możemy mu zaufać… - zawiesiła głos.
- To niezbyt zaludniona strefa, głównie przez sporą ilość parków i lasów. O tej porze dnia i roku i w takim zimnie raczej nie będzie tu wielu spacerujących, więc nie ma powodów do paniki - wyjaśniła.
- Czy możemy tutaj rozmawiać swobodnie? - Kirill zerknął na Alice.
- Owszem. Jak najbardziej. Ufam wszystkim obecnym tu osobom całkowicie - powiedziała Harper spoglądając na Kaverina.
- Coś cię niepokoi? - zapytała, rzecz jasna rozważając jaki mógłby być powód tego, że Kirill mógłby być niepewny możliwości otwartej wypowiedzi.
- Nie jestem pewny, czy ten plan nam coś da… - Kirill zawiesił głos. - Detektywi nie złapią się na zwykłą reklamę puszczoną w telewizji… Myślę, że muszą osobiście zobaczyć nasze przeistoczenie. Poza tym mamy wciąż do zweryfikowania teorię, że jesteśmy w stanie przełamać właściwości sanktuarium naszą gwiezdną mocą… To może być z naszej strony wielką pychą… sądzić, że jesteśmy potężniejsi od Błękitnej Laguny. Jako samego w sobie miejsca, już wyłączając systemy obronne. Wydaje mi się, że bez doświadczenia takiego cudu nikt wcale nie zostanie zbytnio poruszony…
- Trzeba sprzedać zajebiste przemienienie na górze Tabor - mruknął Thomas.
- Dlatego będziemy musieli sprawdzić czy mamy dość energii, żeby przebić się przez sanktuarium. Mi się udało wcześniej jedno skonsumować, ale jako że tym razem nie chcesz, abym korzystała z tych konkretnych zdolności, bo to w końcu wypad dla ciebie… No to będziemy musieli na miejscu wykonać test. Dlatego wejście poboczne i dlatego leci z nami Bee, aby zająć się monitoringiem, kiedy będziemy przechodzić do sali rehabilitacyjnej, z której nadamy live, o ile wszystko pójdzie tak jak ma pójść - powiedziała spokojnym tonem. Musiała to wszystko przemyśleć dwieście razy, bo Alice zdawała się nawet nieco zmęczona wypowiadaniem tych słów.
- A może zrobilibyśmy coś bardziej odważnego? - zaproponował Kirill. - Nadalibyśmy komunikat o tym, że wszyscy detektywi muszą niezwłocznie udać się do… nie wiem, do holu? Nie wiem, jak zbudowana jest Błękitna Laguna. Że to stan wyjątkowego zagrożenia. A tam bylibyśmy my. Świecący. A może sam ja. Szczerze mówiąc to nie sądzę, żeby mieli mnie zabić. Natomiast nieproszeni członkowie Kościoła Konsumentów pójdą od razu na ogień… - zawiesił głos. - Może zdołam ich przekonać… - zastanowił się.
- Swoim nagim ciałem? - Jennifer zerknęła na Kaverina spod przymrużonych powiek. Jedna słuchawka zwisała poza jej uchem.
- Coś w tym tak właściwie jest… Zwłaszcza, że no cóż… Nie zdziwiłabym się gdyby po Helsinkach moja podobizna wylądowała w książeczce informującej o potencjalnych zagrożeniach dla IBPI… - pokręciła głową.
- Zastrzelą cię za same rude włosy - mruknął Thomas.
- Dlatego sądzę, że plan Kirilla nie jest głupi, ale najpierw i tak musimy sprawdzić, czy możemy korzystać z naszych zdolności w Lagunie… Z drugiej strony… Mam nadzieję, że nie ma tam nigdzie takiego urządzenia na PWF podobnego do dozymetrów na radioaktywność, bo przy naszej dwójce w jednym miejscu to chyba wybuchną - rzuciła rozbawiona.
- Hmm… - Abigail zastanowiła się. - Wydaje mi się, że nawet gdyby posiadali takie coś… to byłoby to samo w sobie “magiczne” i nie działałoby z tego powodu. Czyż nie? A nawet jeśli, to w Błękitnej Lagunie każdy obiekt ma PWF równy zero i tak się właśnie zachowuje. Swoją drogą, czy mieliście kiedyś mierzone PWF? - spojrzała na Alice, a potem na Kirilla.
- Takie urządzenia znajdują się tylko w kwaterach oddziałów. To nie jest taka prosta aparatura wcale. Mam na myśli tę, która precyzyjnie wyliczy poziom wytwarzania fluxu - rzucił Kaverin. - Jednak nasz plan zakłada, że wynosimy po sto - zerknął na Alice. - Nie sądzę, żeby cokolwiek niższego mogło przełamać lagunę…
Rudowłosa przechyliła głowę.
- Kiedy byłam w IBPI jako detektyw, moje PWF było mierzone kilka razy, z czego wynik, który mi podawano był zaniżony, abym nie dowiedziała się, że jestem urodzoną z paranormalnymi zdolnościami na takim poziomie… Według danych, które wykradło KK, przed Helsinkami, moje PWF sięgało coś około dziewięćdziesięciu? Ale to było przed skonsumowaniem więzienia, korony… Jeziora na Mauritiusie, osłony Isle of man… Mam wymieniać dalej? - pokręciła głową.
- Zakładam, że jeśli już nie mam stu, to jestem bardzo w pobliżu - podsumowała.
- Niczego nie możesz zakładać - odpowiedział Kaverin. - Nie przypominasz pozostałych konsumentów. Twoje PWF wcale nie musi wzrastać po każdym konsumowaniu. Gdyby tak było, to mogłabyś osiągnąć poziom wyższy od pozostałych gwiazd… a to wydaje się dziwnie niesymetryczne… - zawiesił głos. - Wydaje mi się, że twoja moc nie powinna zakładać, że możesz stać się potężniejsza od pozostałych Gwiazd - rzekł. - Ja mam przeczucie, że normalnie nasze PWF znajduje się mniej więcej na takim dziewięćdziesiąt. Natomiast kiedy jesteśmy w Imago, dobijamy setki… Ale to tylko spekulacje.
Alice chciała coś odpowiedzieć, ale poczuła lekki ból w skroni…
- Mm… Możesz mieć rację, nie byłoby prawidłowością, gdyby jedna z gwiazd była potężniejsza od pozostałych… Mogłaby im zagrozić, albo coś… Gdyby to była jakaś niewłaściwa… To ma sens, byśmy mieli wyrównane zdolności wszyscy - zgodziła się z nim, widząc sens w tym co powiedział. Masowała chwilę skroń.
- Więc wracając do tematu, dostaniemy się tam, sprawdzimy czy możemy wywołać Imago, spróbujesz przekonać detektywów do swej misji… Spadamy. Czy taki plan wszystkich wyjątkowo satysfakcjonuje? Fajnie byłoby obyć się bez rozlewu krwi przed świętami… - powiedziała z lekkim przekąsem.
- Dobrze. To w takim razie już mamy pierwszy zarys - rzucił Kirill.
- Ja bym chciała, żeby każdy dostał szczegółowe wytyczne, za co jest odpowiedzialny i co ma robić - powiedziała Bee, poprawiając się na siedzeniu. - Żeby nie było chaosu i nieporozumień. Przydałoby się również, żebyśmy posiadali jakąś łączność i zorganizowanie…
Alice zerknęła na nią.
- Ty zajmiesz się przedostaniem do pokoju odpowiedzialnego za monitoring. Znajduje się ono na parterze w lewym skrzydle. Będziemy potrzebować, abyś wyłączyła blokadę na drzwiach ewakuacyjnych klatki schodowej i to właśnie tamtędy zdołamy wejść na ostatnie piętro. Arthur będzie nam potrzebny w razie, gdyby sytuacja się skomplikowała i gdybyśmy potrzebowali dowiedzieć się gdzie wewnątrz Laguny jest główny punkt odpowiedzialny za blokowanie PWF, ale to w razie, gdyby plan A nie wypalił. Thomas jest w stanie rozłożyć obrażenia, więc to w przypadku, gdyby wszystko naprawdę poważnie się spieprzyło… Jennifer, Abigail, Melody i Jack są nam tu potrzebni w razie gdyby z jakiegoś powodu ktoś został przechwycony, albo utknął wewnątrz i nie mógł się wydostać racjonalnymi metodami. w razie poważnych problemów Kirill może cofać czas, ale to zadziała jeśli będziemy w stanie korzystać z naszych mocy na miejscu, z czego jak wiem, moja krew ma w ogóle inne zasady działania, bo mogę skonsumować sanktuarium, nawet jeśli blokuje moce innych więc… Tak wygląda wstępnie rozpiska kto od czego i czym dokładnie ma się tu zająć. Wiem, że to spore obciążenie na tobie Bee, ale liczę na to, że wszystko powiedzie się wraz z planem A i nie będziemy musieli wykorzystywać wszystkich i wszystkiego… W ostateczności rozbijemy szybkę od alarmu przeciwpożarowego. Nie sądzę, by IBPI miało tam milion uzbrojonych strażników. To nie więzienie, a SPA i to takie, które uważane jest za całkiem zwyczajne, choć prestiżowe… Nie mogą się więc za bardzo popisywać swoją siłą zbrojną - Alice splotła dłonie na podbrzuszu i zaczęła kręcić młynek palcami wskazującymi.
- Racja - powiedział Arthur. - Ja już kompletnie zapomniałem, że to SPA jest otwarte dla wszystkich ludzi… - westchnął. - No cóż, to nam na pewno pomaga.
- Ja zarezerwowałem pokój dla jednej osoby - powiedział Kirill. - Mogę wejść frontowymi drzwiami i nikt ani nic mnie nie powstrzyma.
- Czy z tego skorzystamy? - Thomas zerknął na Harper.
Abigail wyglądała tak, jak gdyby chciała coś powiedzieć, ale nie chciała przerywać tego wątku.
Alice zerknęła na Roux.
- Abigail? A co ty myślisz o tym wszystkim? - zapytała, chcąc poznać opinię każdej osoby, która przysłuchiwała się projektowanym przez nich planom. Wiedziała bowiem, że Abigail była kiedyś członkinią IBPI, tak jak ona. Była więc ciekawa jej zdania. W końcu ona sama była w lagunie tylko raz.
- Wszystko w porządku. Ale chciałam się wtrącić do zadania, które zleciłaś Arthurowi. Źródło mocy… czy wielkiej antymocy Błękitnej Laguny to woda w niej zawarta - powiedziała. - Jest jej tak dużo, że obejmuje swoim działaniem również skały i ogólnie rzecz biorąc teren wokoło ośrodka. Ciężko powiedzieć na jak dużą odległość, jednak IBPI pewnie to akurat wie. Wydaje mi się, że można również nabrać wody do butelki, jeśli chce się jej użyć gdzieś w innym miejscu, jednak tylko w szczególnych okolicznościach…
- Nie jestem pewien, czy to tak jest… - rzucił Kirill. - Coś z tą wodą jest, ale nie wiem, czy powiedziałaś wszystko zgodnie z prawdą… - zawiesił głos.
- A ty skąd to możesz wiedzieć? - Thomas zastanowił się.
- Zanim Noel został Konsumentem, jeszcze jako dziecko, trafił do Błękitnej Laguny. Noel to mój przyjaciel i podopieczny.
Alice zastanawiała się.
- Zdaje mi się, że rzeczywiście kiedyś słyszałam coś o tej wodzie, ale nie pamiętam dokładnie o co chodziło. Tak czy inaczej… To w takim razie wygląda w takim razie na to, że zdolności Arthura również mogłyby w takim razie nam pomóc, gdybyśmy nie mogli się stamtąd wydostać… Czyli plan B, w przypadku wielkich problemów też mamy już wstępnie opracowany. Czy jest jeszcze coś, co powinniśmy omówić? Na przykład co zamierzasz powiedzieć Kirillu? - zapytała, zerkając na Kaverina.
- Myślałem, że rzeczywiście pojawię się… nagi - Kirill zerknął na Jennifer. - I będę lewitował i promieniował srebrem. Nie myślałem, że będę musiał coś mówić… - zawiesił głos.
Thomas i Arthur spojrzeli po sobie. Bee i Abigail wymieniły spojrzenia. Cisza gęstniała.
- Świetnie - mruknęła de Trafford i włożyła słuchawkę z powrotem do ucha.
Alice wzięła głęboki wdech. Po czym powoli wypuściła powietrze z westchnięciem.
- Powiedz mi Kirillu, a skąd będą wiedzieć, o co nam chodzi, skoro nic nie powiesz, no i… Będziesz nagi? Znaczy wiesz, zazwyczaj ludzie nie są nawykli do kompletnej nagości, nawet jeśli jest to SPA z gorącymi źródłami - wyjaśniła.
- Sądzę, że dobrze byłoby im wytłumaczyć o co nam chodzi - dodała.
- Ja uznałem, że wezmą mnie za Jezusa. I jak przestanę świecić i gdzieś pójdę, to ruszą za mną.
Bee i Abigail nachyliły się do siebie.
- To on jest tym księdzem, prawda? - zapytała Barnett.
- Z Petersburga - Roux pokiwała głową.
- Bardzo religijny - szepnęła Bee.
Harper popatrzyła na dwie konsumentki.
- Wiecie, że siedzimy obok, no nie? - pokręciła głową.
- Poziom chaosu w tym samolocie osiągnął już poziom procentów w spirytusie. To może nie pójść tak łatwo jak myślisz Kirillu. Z drugiej strony, jeśli by poszło… Byłabym pod ciężkim wrażeniem… z drugiej strony, może źle na to patrzę… Przywykłam do oglądania Imago, że traktuję je całkiem naturalnie. Wiem za to jak reagują na nie inni i zazwyczaj jest to właśnie coś w stylu zachwytu i uznawania mnie za anioła więc możesz mieć trochę racji, ale może zamiast występować nago, lepiej byś wyglądał w białym garniturze? Będzie ci pasował do tej jasnej karnacji i srebra Imago - wyjaśniła i potarła brodę.
- Może nawet biała koszula i jasne spodnie się nadadzą. Masz coś takiego ze sobą? - zapytała.
Kirill zamrugał.
- Nie rozumiem, co jest nie tak z moim ciałem - powiedział po dłuższej chwili ciszy.
Thomas uśmiechnął się pod nosem. Bee i Abigail wyglądały tak, jak gdyby znowu chciały coś powiedzieć, ale chyba nieco wstydziły się po poprzednim komentarzu Alice. Jennifer podniosła komórkę i zaczęła coś w niej przeglądać. Natomiast Arthur zerknął raz jeszcze w stronę barku z alkoholem.
- Czy może ty nie chcesz widzieć mnie nagiego? - Kirill zapytał Harper. - Wciąż mi nie wybaczyłaś po tym, co wydarzyło się nad O’Hooligans…?
Bee zamrugała oczami.
- Co wydarzyło się nad O’Hooligans?
- Nie chodzi o to co się wydarzyło. Po prostu to całkowicie niestandardowe dla przeciętnych ludzi, by występować nago Kirillu. To jest tabu, wszystkich mocno peszy, nie poruszajmy tego tematu więcej… - Alice stała się czerwona jak popołudniowe słońce. Podniosła się.
Wtyk słuchawek przypadkiem opuścił telefon Jennifer. Wnet po pomieszczeniu rozległ się głos Madonny śpiewającej Like a Virgin. Akurat refren.
- Przepraszam, idę do toalety - oznajmiła Alice i opuściła pomieszczenie, zamykając się w niewielkiej łazieneczce. Stanęła nad umywalką i oparła się o nią dłońmi. Westchnęła. Puściła wodę i przemyła nią twarz. Nie malowała się dziś, bo i tak wiedziała, że najpewniej rozmaże się, lub tak jak teraz, będzie musiała ostudzić. Bała się, że to co planowali uczynić to kompletne szaleństwo. Wiedziała, że Joakim na pewno by ją za to skarcił słownie, a po Isle of Man takie wybryki powinny dać jej do myślenia. Z drugiej strony, na Isle nie była po to, by ratować świat, a jednak zderzyła się z jakimś potworem, może więc teraz, kiedy pierwszy raz wystawiała się prosto w tarapaty, wszystko pójdzie dobrze? Skoro zawsze, kiedy miało być w jej życiu łatwo, wszystko kończyło się tragicznie źle? Spojrzała na swoją prawą dłoń, nad którą jeszcze nie odzyskała w pełni panowania. Westchnęła ponownie i po kilku chwilach wyszła. Zdołała się uspokoić. Wróciła na swoje miejsce. Usiadła, zakładając nogę na nogę. Podparła głowę dłonią i pomasowała skroń.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline