Chwilowo strzegąca obu mostów wieża była nie do zdobycia.
Oczywiście paru tęgich chłopów z toporami zdołałoby sforsować okute blachą drzwi, ale Axel, jakimś nieszczęśliwym trafem, topornikami nie dysponował.
Co gorsza liczba obrońców jakby nie malała - w przeciwieństwie do liczby atakujących, co rusz dziurawionych bełtami. A jakby tego było mało, krata zaczęła się opuszczać, a prowadzący do górnego zamku most - podnosić. Axel zaś nie bardzo miał zamiar zostać w środku pułapki.
Dlatego też ruszył biegiem, chcąc jak najszybciej dotrzeć do końca mostu i, jeśli się uda, skoczyć na drugi brzeg.
Co dalej - o tym chwilowo nie myślał.