Randulf spojrzał kątem oka na Morwenę.
W zasadzie nawet jej się zbytnio nie dziwił - jeśli ktoś prowadził osiadły tryyb życia, to odrobina wędrówki stanowiła miłą odmianę. I od razu budziła się chęć dowiedzenia się, co znajduje się za kolejnym lasem, za kolejnym pagórkiem.
Ale czasami warto było się zatrzymać w jednym miejscu na dłużej.
- Chwila - powiedział. - Nie łapmy dwóch srok za ogon. Najpierw rozejrzymy się tu i sprawdzimy, co możemy zdziałać dla dobra nas i dla dobra mieszkańców. Znajdziemy sobie jakiś dom. - Nie wspomniał, że po rzezi, jaką urządził Oswald, pustych domów powinno być dość dużo. - Dopilnujemy, by zapanował tu porządek, by nas mieszkańcy polubili. Czasami warto jest mieć dokąd wrócić po długiej podróży. A jak wszystko będzie w porządku, to pojedziemy dalej zbawiać świat. Ewentualnie... tylko szukać przygód.
- Uśmiechnął się lekko.