Karl zastanawiał się przez moment nad odpowiedzią.
- Jedna z kotowatych, taka najbardziej pyskata, usiłowała mi wmówić, że jej zapłacono za dbanie o to, by nikt po stajni się nie plątał. A że dach był solidny, zaś stajnia przestronna, zaprosiła paru krewnych i znajomych, co by się jej milej porządku pilnowało. O gospodarzu wspomniała, ale bez imienia, a ja nie pytałem dokładnie.