Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2019, 19:56   #101
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tladin uparł się, że musi rozpytać o brata. Najwyraźniej naiwnie sądził, że jeden krasnolud tak się zapisze w ludzkiej pamięci, że nawet po miesiącu (albo i dłużej) ten i ów będzie mógł o nim powiedzieć to czy owo.

Rozwiewanie tych złudzeń Karl postanowił pozostawić praktyce. Zdecydowanie nie chciał co kilka chwil słyszeć "gdybyś mnie nie poganiał, to może..."

Aby jednak nie tracić niepotrzebnie czasu Karl postanowił pokręcić się po mieście i dowiedzieć się, co ciekawego dzieje się w okolicy, tudzież jak wygląda droga, jaką mieli przebyć kolejnego dnia.

Karl schodził po ulicach i karczmach Ristedt całe popołudnie. Przy okazji stwierdził, że znów się rozpogodziło i widać było ładne słoneczko. Chociaż za bardzo cieplej się od tego nie zrobiło ale i nie było zbyt chłodno. Gdy pytał o drogę do Lenkster dowiedział się, że zwykle obliczano taką podróż na około trzy dni przy ładnej pogodzie. Cztery jeśli była plucha. Za względnie bliski postój zwykle padała nazwa Pluski co miało być jakąś większą wioską. Ale była tam karczma więc można było przenocować.

Nieoczekiwanie doszły go słuchy, że na trakcie, właśnie tym do Lenkster, ktoś zaatakował pielgrzymów zmierzających do świątyni Sigmara Górskiego. Karl rzeczywiście kojarzył, że gdzieś na południowych obrzeżach gór była ta świątynia chociaż sam nigdy w niej nie był.

A raz gdy szedł wybrukowaną ulicą to musiał odsunąć się z drogi jak i reszta przechodniów. Bo jechało wojsko. I to jakie! Rajtarska kawaleria! Młodzi rycerze z fantazyjnymi wąsami, eleganckimi brodami czy wspaniałymi bokobrodami wyróżniali się w każdym towarzystwie. Ale teraz widocznie nie jechali na towarzystwo bo byli w pełnym ekwipunku. Kirysy lśniły w słonecznym blasku, podobnie jak zdobne moriony na głowach. Przy pasie i w olstrach pyszniły się przynajmniej po dwa albo i więcej pistoletów. Do tego każdy miał szablę albo rapier no i sztylet. No tak, bogactwo i dumę widać i słychać było przy każdym stuknięciu końskiego kopyta o bruk. Rumaki też były pierwszorzędne, może nie takie masywne jakich używali kopijnicy ale nie aż tak opancerzeni i objuczeni rajtarzy takich nie potrzebowali. Kawalkada kilkudziesięciu jeźdźców przejechała raźno przed rozstępującym się tłumem Risted. Ludzie korzystali z okazji aby przystanąć i popatrzeć albo i pomachać do przejeżdżających jeźdźców. Widocznie mieszkańcom ta rota kojarzyła się całkiem pozytywnie.

Gdy rota jeźdźców już dawno zniknęła między budynkami, w kolejnej karczmie Karl dowiedział się o konkursie strzeleckim jaki organizuje miejscowy hrabia. Nie tak daleko, w Straży. Właściwie konkurs zaczął się wczoraj, po Marktag ale przez te deszcze nie zdołała przyjechać część znamienitych gości więc ma być dzisiaj i jutro.

Obecność wojska mogła odstraszyć potencjalnych bandytów (tych, którzy ponoć napadli na pielgrzymów) czy zwierzoludzi (tych, co napadli na wykopaliska), ale nie musiała. W każdym razie istniała możliwość, że zadowoleni ze swoich sukcesów napastnicy różnego rodzaju zrezygnują (na jakiś czas) z kolejnych napadów. W końcu kiedyś trzeba było nacieszyć się owocami swych zwycięstw.
Wypytywanie wojaków o cel podróży zdało się Karlowi niecelowe. Wszak istniało coś takiego jak tajemnica wojskowa, a działania skierowane przeciwko bandytom jednak powinny być sekretem.

Równie ciekawa jak przemarsz wojsk była sprawa konkursu strzeleckiego. Do znamienitej szlachty Karl nie należał, zaproszonym gościem również był, ale co szkodziło przejechać się? W końcu co mu groziło - najwyżej strata czasu. A Straż (bo tak się zwała ta miejscowość) nie leżała zbyt daleko. Więc Karl postanowił udać się na małą przejażdżkę.
Zostawił Dietera "na posterunku", z wiadomościami, a potem zabrał Manfreda i, zasięgnąwszy dokładnych informacji o drodze, ruszył w stronę Straży.
 
Kerm jest offline