Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2019, 20:09   #125
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: 2037.IV.02; wt; ranek; g. 07:10
Miejsce: Old St.Louis, Marina Villa; baza X-COM
Warunki: pomieszczenie, ciepło, jasno, sucho


Przełom miesiąca okazał się bardzo zajęty i nerwowy. Wydawało się, że cała baza żyje wydarzeniami w Denver. Pospieszne pakowanie się i wyjazd całego oddziału zbrojnych pod wodzą starego Moritza nie uszedł uwadze w tej dość małej xcomowej społeczności. Wszyscy chyba zadawali sobie pytanie czy uda im się odbić Nancy i trzymali za nich kciuki.

Chociaż wczoraj, we wtorek, przybył oczekiwany transport z nowojorskiej bazy macierzystej. I ciężarówka z oznaczeniami firmy od przeprowadzek przywiozła w swoim wnętrz gotowy moduł MEC Labu. Cały dzień trwało jego ustawianie i podłączanie a dzisiaj miało być jego oficjalne otwarcie. Sam sierżant Yuan nie ukrywał radości, że wreszcie będzie mógł skorzystać z odpowiedniej aparatury który potrafiła obsługiwać cielska mechanicznych golemów takich jak on. No i posiadanie tak rzadkiego modułu bazy jak i to, że mieli w bazie prawdziwego MEC-a chyba wszystkim sprawiało satysfakcję i podnosiło na duchu.

Dobre wieści przyniósł też Sam, zawodowy zwiadowca ze stajni Leny Grey. Okazało się, że znalazł lokum który mógł się nadawać na dziuplę dla handlowych. Dzięki temu ludzie Matyldy zyskiwali miejsce do przeładunku poza bazą, kryjówkę do przyszłych wypadów albo skrytkę na coś czy kogoś.

Ale czy Law, Carter i reszta obsady HQ będą mieli okazję uczestniczyć w tej nieoficjalnej imprezie. Bo od dwóch dni mieli mnóstwo roboty aby dać maksymalne wywiadowcze i zdalne wsparcie ludziom Moritza jacy działali już w okolicach Denver. Dzięki tym połączonym wysiłkom wywiadowców, skanerów i zbrojnych udało się dość przyzwoicie przygotować teren pod przyszłą akcję.

James na miejscu niejako “odebrał” ludzi Moritza wczoraj prawie w samo południe. Zaprowadził ich do tego opuszczonego domu który znalazł nieco wcześniej na kryjówkę. Tam mogli zostawić furgonetkę, odpocząć, rozpakować się i przygotować do akcji odbicia agentki Nancy. James też woził pojedynczo wojaków trasą z Denver do Blue Lab aby mogli zapoznać się z terenem i wybrać miejsce do przechwycenia sił wiozących schwytaną agentkę.

Czasu okazało się mieli nawet sporo. Bo chociaż spodziewali się, że Nancy mogą przewieźć w każdej chwili to jednak wyraźnie z tym zwlekali. Szef xcomowych szpiegów uznał, że widocznie chcą spróbować wycisnąć ze schwytanej agentki wszystko co się da. Na to jednak nikt ani w bazie w St. Louis ani ekipa ratunkowa na miejscu w Denver nie miał żadnego wpływu. Mogli tylko przygotowywać się i czekać. Chociaż niepewność zżerała chyba każdego chociaż z tym stresem różni ludzie różnie sobie radzili.

Alarm przyszedł z godzinę temu. Skanerzy którym udało się podpiąć pod sieć informatyczną lokalnej policji udało się wyłapać zgłoszenie z placówki badawczej poza miastem którą oni znali pod kodową nazwą Blue Lab. Pracownik koncernu NAS zgłaszał zatrzymanie podejrzanej i prosił aby policja kogoś przysłała aby odebrał zatrzymaną. Operatorka policji przyjęła zgłoszenie i obiecała kogoś wysłać. To postawiło w stan alarmu tak HQ w St. Louis jak i miejscową ekipę ratunkową. Z miasta do Blue Lab była mniej więcej z godzina jazdy samochodem w jedną stronę. Radiowóz musiał tam dojechać, odebrać zatrzymaną a potem wrócić na komisariat. Co znów dawało około godziny trasy powrotnej plus to ile by potrwało przekazanie Nancy policji. Ten czas mieli xcomowi zbrojni aby dojechać na miejsce gdzie zamierzali przechwycić powracający radiowóz w którym powinna być Nancy i może Bencze. Bo imigranta z Węgier też nie udało się namierzyć ani w jego mieszkaniu ani jego telefonu czy komputera. Więc prawdopodobnie podobnie jak Nancy wciąż był przetrzymywany wewnątrz kompleksu badawczego.



Czas: 2037.IV.02; śr; ranek; g. 07:10
Miejsce: Denver, Mt. Flora; posterunek obserwacyjny X-COM
Warunki: zapuszczony budynek, pogodnie, jasno, chłodno





Ostatnie dwie doby upłynęły zespołowi Moritza na dosć nerwowych przygotowaniach. Najgorsze dwie rzeczy jak dotąd się nie wydarzyły. Czyli Nancy nie przewieziono na komisariat czy do ADVENT zanim zbrojni przybyli do Denver no i udało im się jakoś bez żadnych kontroli przejechać ponad pół doby z St. Louis do Denver bez większych przygód. Nawet jak mijali jakieś radiowozy czy drony policji czy ADVENT-u to widocznie ich furgonetka nie rzucała się w oczy bardziej niż inne pojazdy a na żadną rutynową kontrolę się nie napatoczyli. I dobrze bo za cholerę by nie wyjaśnili skąd mają te wszystkie pancerze, broń i resztę ewidentnie wojskowego sprzętu która była 100% nielegalna. Co prawda musieli jeszcze wrócić do St. Louis no ale tym będą się martwić później.

No i dobrze, że mieli na miejscu James’a oraz zdalną pomoc skanerów z bazy. To mogli być jak prowadzeni za rączkę a sami mogli skupić się na przygotowaniach do misji przejęcia radiowozu. Do misji przejęcia latadła ADVENT-u nie było sensu się szykować bo zwyczajnie nie mieli środków do strącania czy ataku takich jednostek latających. Jakby ADVENT przyleciał po Nancy do Blue Lab to mogliby najwyżej filmik nagrać z tego wydarzenia. Wszelki atak bronią ręczną jaką posiadali przy sobie byłby tylko zdradzeniem swojej obecności i zaalarmowania całej okolicy.

A tak mieli okazję zbadać całą trasę z miasta do kompleksu badawczego North American Specialities. Na szczęście dla zasadzkowiczów rozsądna i najprostsza trasa była tylko jedna. Wiodła dolinami położonymi wśród wzgórz na zachód od miasta. Owa trasa, dawna 40-ka, szła prawie pół drogi idealnie na zachód a potem na drugie pół prawie równo na północ. Cały czas dolinami wśród wzgórz a na tym skrzyżowaniu od północno - wschodniej strony była góra Mt. Flora. Z jej szczytu i zboczy był ładny punkt widokowy na pasma sąsiednich wzgórz ale także i na spory odcinek doliny poniżej. I to na odcinku kilku kilometrów i w obie strony. Co prawda ze szczytu góry były momenty, że przydrożny las zasłaniał samą drogę ale i tak w okolicy był to najlepszy punkt widokowy jaki zbrojni Moritza znaleźli. A ten kilkunasto kilometrowy odcinek drogi wydawał się najlepszy do przechwycenia pojazdu.

Ale w końcu stało się. Najpierw do Dunkierki nadszedł sygnał ostrzegawczy z rodzimej HQ w St. Louis o zgłoszeniu przestępstwa w Blue Lab i prośbie o przejęcia podejrzanej. Z kwadrans później doszło do tego potwierdzenie, że radiowóz wyruszył w drogę opuszczając komisariat. Z pół godziny później umieszczony na szczycie góry Mt. Flora snajper X-COM rzeczywiście w noktowizyjnym okularze swojej broni głównej, zauważyła sunącą drogą na dole policyjną “pandę”. Przejechała sobie spokojnie, bielejąc w ciemnościach przedświtu jaśniejszymi fragmentami karoserii i skręciła na północ w stronę placówki badawczej NAS i w końcu zniknęła mu z oczu między meandrami doliny. Z kwadrans później dojechała do niej reszta ekipy która potrzebowała podobną ilość czasu co radiowóz aby dojechać tutaj ze swojej kryjówki na mieście. Parę minut później umiejscowiony jako eko fanatyk James co robił za jednoosobową demonstrację przeciw trującym środowisko korporacjom dał znać, że radiowóz dojechał na miejsce przeznaczenia.

- Na razie czekamy. Musimy mieć pewność, że w środku jest Nancy. Mogą dajmy na to wywieźć Bencze albo kogokolwiek innego. - Moritz upominał i uspokajał swoich ludzi. No tak, gdyby chodziło o to by “stuknąć” radiowóz to sama Dunkierka pewnie by sobie poradziła z tego miejsca co teraz byli. Ale nie chodziło o radiowóz ani gliniarzy tylko o odbicie Nancy.

- No jak tak dalej pójdzie to może jeszcze będzie jakaś nadzieja dla środowiska. - w słuchawkach usłyszeli zrzędliwy głos “ekologa”. Było to umówione hasło oznaczające, że dojrzał i rozpoznał w powracającym do miasta radiowozie Nancy. Mieli jakieś 15 - 30 minut zanim radiowóz pojawi się z powrotem przy górze Mt. Flora. O ile atak czwórki zbrojnych na dwóch policjantów którzy powinni być zaskoczeni nie wydawał się arcytrudny to jednak trzeba było się liczyć z szybką kontrakcją sił porządkowych spieszących na wsparcie zaatakowanej załodze. Akcja musiała być przeprowadzona błyskawicznie. Przedłużanie walki groziło pojawieniem się wsparcia na polu walki. A jeszcze trzeba było oderwać się i zwiać zanim zacznie się regularna obława sił rządowych.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline