Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2019, 22:13   #2
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
239.830.M41, Trójrożec, wieża Ordo Hereticus

Niska czarnowłosa kobieta przerzuciła trzymany dotąd w prawej ręce długi nóż do swej lewej dłoni, po czym cięła półmetrowym ostrzem w mechaniczną kończynę ćwiczebnego serwitora. Uderzenie było nieczyste, podstępne i oparte o pomysł błyskawicznego zmylenia przeciwnika, ale protokoły zaimplementowane w umyśle serwitora przewidziały również taką ewentualność.

Kierowana wysyłanymi przez organiczny mózg impulsami hybryda poruszyła się ze zdumiewającą szybkością, przechwyciła zadany nożem cios na niewielki metalowy puklerz umieszczony w połowie ramienia. Stal zazgrzytała o stal. Micha cofnęła czym prędzej rękę. Jej zmrużone zielone oczy nawet na chwilę nie przestawały śledzić uzbrojonej w elektryczną pałkę drugiej kończyny serwitora. Zmyłka się nie sprawdziła, ale nie mogła przynajmniej nie spróbować.

Ćwiczebny serwitor był niegdyś wysokim mężczyzną o ciemnej karnacji skóry. Teraz, kuriozalnie powiększony dzięki przeszczepowi tkanki mięśniowej oraz długotrwałym kuracjom sterydowym, przypominał ruchomą górę ciemnoskórych mięśni o groteskowo pękatej klatce piersiowej i nienaturalnie rozrośniętych bicepsach. Stojąca przed nim akolitka stanowiła skrajne przeciwieństwo organicznego niewolnika. Niska i żylasta, pozbawiona grama zbędnego tłuszczu, a pewnie też kilku gramów tego potrzebnego, poruszała się na podobieństwo niewielkiego drapieżnego upierdliwego gryzonia, tańcząc na ugiętych w kolanach nogach i kołysząc się w pozbawiony rytmu sposób to na lewą, to na prawą stronę. Jej wąskie usta zaciśnięte były w wąską kreskę, po wytatuowanym na czole symbolu imperialnego orła spływały kropelki gorącego potu, zresztą nie tylko tam pot jej spływał, po prostu ten kapiący z brwi był najbardziej denerwujący akurat teraz. Rozgrzana przedłużającą się walką, słyszała w skroniach dudnienie krwi i łoskot uderzającego w szaleńczym tempie serca.

Cios, uskok, finta, cios. Obrót, uskok, cięcie. W “stylu” młodej kobiety nie było żadnej elegancji, nie było ruchów demonstrujących znajomość prawideł walki na noże wykładanych w uznanych szkołach fechtunku. Atakowała z oszczędną precyzją kogoś, kto nie przykładał żadnej wagi do popisów; kto nastawiony był na jak najszybsze wyeliminowanie przeciwnika. Dlatego też sam fakt, że musiała ćwiczyć walkę “wręcz” doprowadzał ją w tym momencie do szału...

Potężny serwitor okazał się godnym przeciwnikiem, pomimo swoich monstrualnych rozmiarów dorównując człowiekowi zwinnością i szybkością ruchów. Parująca nożem uderzenia jego elektrycznej pałki Micha czuła jak impet ciosów serwitora poprzez ostrze broni przenosi się za każdym razem na przedramię budząc pogłębiające się odrętwienie mięśni. Reagując na te niepokojące symptomy, choleryczny temperament zielonookiej uwalniał w jej ciele pokłady wściekłej energii. W tej chwili dla Michy liczyło się tylko i wyłącznie zwycięstwo nad nieustępliwym przeciwnikiem.

Zwinny unik wyprowadził kobietę na sam kraniec ćwiczebnej klatki, uwięził ją na ułamek chwili w jej kącie. Bezbłędnie rozpoznając swą szansę na wykonanie zadania, serwitor runął do przodu mierząc pałką w głowę przeciwniczki, a jego wspomagane narkotycznym dekoktem mięśnie miały w sobie dość siły, aby cios bez trudu zmiażdżył czaszkę akolitki.

W tej samej chwili Micha poczuła jak noszona na lewej ręce elektroniczna bransoletka zaczęła wibrować w błyskawicznym rytmie, wywołując wyładowaniami prądu gęsią skórkę od dłoni aż po bark kobiety. Sygnał, na który akolitka od dłuższego czasu niecierpliwie czekała. Sygnał zdradzający nadchodzące wyzwanie o znaczeniu nieporównywalnie większym od zwycięstwa w mało istotnym ćwiczebnym sparingu.

- Degeneracja! - warknęła akolitka opuszczając uzbrojoną w nóż rękę. W ogóle nie reagując na komendę, serwitor mało co nie skrócił ją o głowę.

- Oż…! - Micha zawyła w mieszaninie przerażenia i wściekłości, wyszarpnęła zza pleców parabelkę i strzeliła z przyłożenia w zlobotomizowaną głowę. Serwitor nie upadł, nawet nie opuścił broni, po prostu przestał się poruszać. Micha starła z twarzy mieszaninę krwi i przylepionych do skóry śrubek które rozbryzgnęły się wszędzie wokół po wystrzale.

Czy coś zrobiła nie tak? - zamyśliła się kobieta.

- Aaa… - Micha klepnęła się w czoło - “dezaktywacja”. Trudne słowo…

Akolitka schowała broń i wyszła z klatki układając w głowie historyjkę o źle skalibrowanym haśle. Wątpiła, aby czcigodny Arkses Solon przywiązywał wielką wagę do losu ćwiczebnych hybryd, ale w Trójrożcu było mnóstwo pozbawionych poczucia humoru i przesadnie skrupulatnych adeptów rozliczających każdy tron zmarnowany przez przebywających w twierdzy agentów Inkwizycji.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline