Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2019, 15:56   #3
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
239.830.M41, Trójrożec, wieża Ordo Hereticus

Pięćset arkuszy poszarzałego szorstkiego papieru, a na każdym z nich równe rzędy starannie wykaligrafowanych cyfr tworzących czterdziestoznakowe ciągi. Hansetus wprowadzał je cyfra po cyfrze do ustawionego na biurku kogitatora, z należytą starannością, z wielkim skupieniem i z poczuciem przeraźliwej bezużyteczności tego zadania. Wykonywał swoją pracę od blisko czterech tygodni, a przynajmniej takie miał wrażenie, ponieważ zaczynał powoli tracić rachubę czasu. Zamknięty w wielkim pomieszczeniu współdzielonym z gromadą pozornie podobnych sobie ludzi - mężczyzn i kobiet w prostych szarych strojach skrybów, zaniedbanych i zniszczonych trudami życia, skupionych wyłącznie na powierzonych sobie obowiązkach i nie przejawiających zainteresowania niczym innym prócz pracy. Każdego poranka po nabożeństwie odprawianym dla skrybów przez jednego z niezliczonych konfesorów Trójrożca Hansetus trafiał do tego samego pomieszczenia administracyjnego i przed ten sam stary, buczący miarowo kogitator, który mrugał do niego w nieregularnym rytmie swym monochromatycznym monitorem. Dzień w dzień otrzymywał grube sterty arkuszy zawierających kompletnie nic nie mówiące ciągi cyfr, które znak po znaku musiał wpisywać do urządzenia, przez pełne dwanaście godzin roboczej zmiany.

Nie miał pojęcia, co te zapisy oznaczały i czemu służyły. Z biegiem czasu zaczął podejrzewać, że stanowiły element jakiegoś łamiącego ludzkie charaktery wyzwania mającego udowodnić, którzy ze skrybów byli dość zdyscyplinowani i oddani pracy, a którzy psychicznie nie nadawali się do tak przeraźliwie monotonnych zadań. W ciągu minionych czterech tygodni Hansetus miał okazję widywać odzianych na czarno strażników Trójrożca, którzy na polecenie noszących czerwone szaty kontrolerów zabierali z pomieszczenia skrybów przejawiających oznaki psychicznego załamania. Po każdym takim przypadku ze zdwojoną energię powracał do swej pracy, ponieważ zabieranych adeptów nikt już więcej nie widział, a na temat ich losu nikt nawet nie próbował spekulować.

Dziecięca wręcz fascynacja Hansetusa przylotem na Scintillę - przybyciem do stołecznej megapolii całego sektora - zniknęła bez śladu po kilku dniach. Odizolowany od świata w gigantycznej twierdzy Inkwizycji i poddany nieznośnemu reżimowi dnia powszedniego w Trójrożcu, nie obejrzał ani strzelistych gmachów Administratum ani zapierających dech w piersiach ołtarzy stołecznych świątyń Eklezjarchii. Nie wolno mu było opuszczać określonej przestrzeni we wnętrzu siedziby Świętego Oficjum, nie wolno się było fraternizować, zaniedbywać obowiązku modlitwy oraz niedbale podchodzić do zlecanej pracy. Tylko wyżywienie odstawało od surowych zakonnych norm i wydawało się po kilku dniach pobytu w Trójrożcu jedynym błogosławieństwem, jakie na nieszczęsnego adepta Imperator raczył zesłać.

Hansetus nie miał pojęcia, jakie planu względem jego skromnej osoby miał czcigodny inkwizytor Arkses Solon. Nigdy dotąd nie dostąpił zaszczytu osobistego spotkania z mistrzem, nigdy nawet nie poznał któregoś z jego równie potężnych i wpływowych uczniów zwanych Quattorem. Talent do liczb i zamiłowanie do ksiąg przejawiane przez młodego adepta zwróciły uwagę kogoś, kto służył w świcie inkwizytora i kto uznał, że młodzieniec ten może się przydać Świętemu Oficjum. Ten ktoś w sposób raptowny i niezwykle szybki wyrwał Hansetusa ze stanowiącej jego cały świat stacji orbitalnej nad Vaxanide, pozbawił przyjaciół i rodziny, odarł z poczucia bezpieczeństwa, po czym skazał na transfer do Sibellusa. Młody adept przybył w to legendarne miejsce nie posiadając się z radości, gotów służyć z bezbrzeżnym poświęceniem swemu budzącemu nabożny szacunek panu i czynić świętą powinność wobec Złotego Tronu.

Określenie “bezbrzeżne poświęcenie” nabrało po czterech tygodniach zupełnie nowego znaczenia. Sprawiająca wrażenie zupełnie bezsensownej praca wystawiała duszę młodego adepta na wieczyste potępienie, ponieważ kwestionowanie otrzymanych poleceń równało się aktowi pomniejszej herezji i mogło być ukarane na wiele budzących trwogę sposobów. Starając się mimo wszystko nie ulegać rosnącej rozpaczy, Hansetus stał się znienacka pewien tego, że jego los został przypieczętowany od razu na początku kariery i że spędzi resztę swego żywota w czarnych murach twierdzy przepisując bez końca sterty ciągów enigmatycznych cyfr.

Kiedy zatem dziwna bransoletka noszona na lewym nadgarstku adepta - otrzymana pierwszego dnia pobytu w Trójrożcu wraz z zestawem specyficznych instrukcji - ożyła znienacka wibrując w szaleńczym tempie, Hansetus nie zdołał się powstrzymać od mimowolnego okrzyku zaskoczenia. Czując na sobie karcące spojrzenia innych skrybów, odsunął od klawiatury stertę arkuszy i podniósł rękę przywołując do siebie jednego z surowych i wymagających adeptów-kompilatorów.

Sroga reprymenda nie zdążyła opuścić ust starszego rangą skryby. Jeden rzut oka na wibrującą bransoletę wystarczył, aby mężczyzna wyłączył kogitator Hansetusa i polecił mu udać się na zewnątrz pomieszczenia. Młodzieniec uczynił to bez śladu wahania, chociaż wiedział, co myśleli jego współtowarzysze, kiedy był wyprowadzany za drzwi przez noszących czerwone płaszcze akolitów Ordo.

Wibrująca elektroniczna bransoletka oznaczała jedno: czcigodny mistrz Arkses Solon bądź któryś z jego popleczników potrzebował pomocy Hansetusa Mullera i wzywał go przed swoje oblicze.

Bijące szaleńczo serce adepta omal nie rozsadziło mu piersi, kiedy opuszczał pomieszczenie, w którym przyszło mu spędzić cztery najgorsze tygodnie swego życia.

Łudząc się młodzieńczą nadzieją sądził naiwnie, że od teraz sprawy mogły się mieć już tylko lepiej.



Napisane przez MG, chciałem coś dodać od siebie, ale uznałem, że nie będę kazać innym czekać

 
Kaworu jest offline