Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2019, 21:03   #841
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ill przyglądał się waszym wyczynom z ogólnym zniechęceniem do życia [?]. Nie był zainteresowany rozmowami z zalanym typem, ani tym co wyczyniał Dirith.
– Naprawdę myślisz, że bawi mnie ten cyrk i wam pomogę? – prychnął, obrażony.
- O, teraz drugi też się wkurzył!... – skwitował Kupiec.
Illa trochę zatkało.
– Coś ty powiedział, człowieku?
– Hehehe mówiłem HYK psy wiedzą że ich nie lubisz!...
– Tu się dzieje coś naprawdę dziwnego – fuknęła Kiti.
– Co ty nie powiesz…
– Eeeegh, ucisz pan te psy… - zmaltretowany pijak złapał się za głowę i położył się na ziemi.
– Cicho, dobrze, HYK może coś czują, może wilk albo kuna HYK guziec…
– Oni myślą że jesteśmy psami pasterskimi – dodała Kiti.
– CO TY NIE POWIESZ?! – Ill nie był typem miłej ofiary prankowicza.
– Żeś je wkurzył teraz się HYK pogryzą.
Ill delikatnie mówiąc olał Diritha i jego płomienną mowę o wspólnym działaniu na rzecz wspólnego dobra i dobrobytu i po prostu ruszył w bok, w pole, przed siebie.
– A ty gdzie!? – zawołała Kiti.
– A nie przypominam sobie, żebym musiał zdawać ci relację z tego, gdzie chodzę…
– Ooo, wytropił coś! Mówię wam, wilcy!!!
- Proszę, zajmijmy się szybciej tym wozem!...
Ill nie zaszedł jednak daleko i zatrzymał się po kilkuset metrach, wpatrując się w horyzont.
– O, dzięki, dzięki!... Raz, HYK, trzyyyy… HYK… PIĘĆ!... – pan był bardzo zadowolony z pomocy Diritha i razem z nim zamocowywał z powrotem koło.
Drugi leżał i miał na wszystko wy… wyjątkowo mało zainteresowany był tym co się wokół działo. Jak każdy kto się nawalił jak szpadel, a potem został wyproszony przez zamknięte okno.
– Dzięki wielkie! Szczęście, że jeszcze o tej porze HYK ktoś był w okolicy hehe co ja gadam wy tu zawsze są, owce paść…
Kiedy koło zostało naprawione, wszystko jak poprzednio zaczęło się rozmywać i ponownie znajomy ci zjawił się na kilka sekund, tylko by się pokazać, wyciągnąć znów „łapsko” i zabrać was dalej. Po raz kolejny w pustce zobaczyliście tylko kartkę zapisaną czyimś pismem. „A jednak rację mają ci, co radzą nie kierować po pijaku… Koło wozu odpadło, a z Franklina w tym stanie żadna była pomoc… Utknęliśmy w środku nocy na środku cholernego pola…. Dobrze ze nasza obecność przykuła uwagę lokalnego pasterza. Trochę bałem się, że jeszcze gorsze kłopoty będą, ale chwała bogu, pomógł nam miejscowy, a jego psy odgoniły wilki co się chyba czaiły w okolicy, psy ujadały jak oplątane...”
Znaleźliście się w kolejnej nowej scenerii.
https://upload.wikimedia.org/wikiped...82om%C4%85.jpg
W całkowitej, czarnej, nocnej pustce [ignore brak czarnej nocnej pustki na focie]. Przed sobą mieliście tylko starą stodołę i liche drzwi do niej. Deski były powykrzywiane i było kilka większych szpar, przez które mogliście zajrzeć do środka. W stodole, prócz „standardowego” wyposażenia i bałaganu, wśród siana siedziało dwóch znajomych panów. Nadal zmaltretowani i zalani jak szpadle, a dodatkowo zmęczeni jeszcze bardziej.
- Co się może stać HYK…
- Mam na dziś naprawdę dość… po prosssssstu śśśśśpij…
- E tam, gadasz…. HYK! Nie wiemy nawet HYk czszszszy to jest warte tego całego zachodu… Co się może stać… Nikt nie zauważżżżżższy…
- HYK dobra ale jak popatrzysz to śśśśpimy HYK…
Widzicie, jak wyjmują z torby niewielką szkatułkę i otwierają ją. Wyjmują ze środka podejrzany mały przedmiot, metalowo-szklaną bryłę. Oglądają ją niemrawo.
- Co to ma HYK być…?!
- Nie HYk wiem… Pokaż… NO DEJ!!! HYk… To jakiś naszyjnik HYK dla baby czy coś….?
- Ni ma ino szszszsznurka…
- Może to jest jakaś ta… no… awa… awengersowa… awangardowa… Ozdoba… o!
Jeden z nich grzebał przy bryle i odkrył że da się ją obracać w różnych kierunkach.
- To jest ta… łamigłówka… zabawka dla dziecka pewnie….
- A!... Cholerne bogate bachory HYK… Srebrem się bawią! Dobra, śpij… - to powiedziawszy, Franklin, znany jako człowiek kula armatnia, upadł na siano i zasnął w ciągu kilkunastu sekund.
Drugi nie zważywszy na to siedział i zafascynowany świecidełkiem próbował określić co to i do czego służy. Nie dawało mu to spokoju. Grzebał, kręcił i obracał, dumny wielce ze swojej inwencji. Aż za którymś razem po przekręceniu coś zgrzytnęło i błyskotka z sykiem rozpadła się na dwie części. Kupiec z jękiem zgrozy upuścił zabawkę, a wy mogliście dostrzec, jak czarna mgiełka wylewa się z wnętrza zabawki i natychmiast wnika w ziemię. Kupiec w panice podniósł dwie części i z rozpaczą próbował je skręci razem. Co, o dziwo, po chwili mu się udało. Szybko wsadził zabawkę do szkatułki jakby nigdy nic...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 30-09-2019 o 21:07. Powód: literówka -_-
Almena jest offline