Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2019, 09:05   #148
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Namiot Matki Olgi nie był zbyt duży. Skóry obciągnięte na szkielecie z giętkich gałęzi ozdobione były magicznymi symbolami. Po odchyleniu jednej z nich weszli do ciepłego, zadymionego lekko wnętrza. Z pałąków namiotu zwisały pęki suszonych ziół i niepokojąca ilość resztek martwych zwierząt – futerka szczurów i wiewiórek, skrzydła kruków, naszyjniki z zębami i pazurami niewiadomego pochodzenia. Wiedźma mieszała chochlą w kotle wiszącym nad małym ogniskiem. Alyana, nie wiedzieć jakim cudem, bo namiot był okrągły, siedziała w kącie i cerowała grubą skarpetę, przetartą na pięcie.

- O, karzeł i jak zawsze dwóch pomocników przy nim. Przypominacie mi mojego pierwszego oblubieńca, a przynajmniej niektóre jego części – zarechotała starucha, a to upodobniło ją jeszcze bardziej do wielkiej ropuchy. Sięgnęła do skrzyni leżącej na ziemi, wyjęła drewnianą buteleczkę z korkiem, wysypała z niej jakiś zielonkawy proszek do warzonego płynu. – Jak wasza wyprawa, znaleźliście to, czego szukaliście? Zdziwiłabym się, gdyby wam się udało, tam tylko obłęd, a nie szczęście. Nic to jednak, z czym przychodzicie do mnie?

Gdy przekazali jej prośbę atamana, wskazała paluchem na pomocnicę, nie przestają mieszać w garze.

- Tam jest, niech czyta. Matołek z niej, ale składać te literki potrafi. – Blondynka w międzyczasie odebrała notatnik, spojrzenia rzucane przez nią zza zasłony długich rzęs mogły roztopić serce każdego mężczyzny. Wiedźma znowu zarechotała. – Dobra jest, he, he, nawet magii do tego nie potrzebuje. Nie uśmiechaj się wywłoko, za parę lat z twojej urody zostanie to – tym razem stara Olga pokazała na swoje ciało, pokręcone, pomarszczone i obwisłe.

Alyana wzięła się do czytania, od czasu do czasu spoglądając na kogoś z nich przeszywającym spojrzeniem swoim błękitnych oczy. Wiedźma tymczasem zakończyła gotowanie wywaru, ze skrzyni wyciągnęła tym razem drewnianą miskę i wlała do niej z pół chochli.

- Ktoś chce spróbować? No nie bójcie się, nie zamienię was w myszy, to zupa z rzepy.


* * *


Alyana czytała znacznie sprawniej, niż ataman Gornov. Była też od niego znacznie ładniejsza. Delikatny uśmieszek na twarzy mógł bez problemy wywołać bójkę między dwoma mężczyznami, a może nawet i pomniejszą wojnę.

- O czarnych oczach jest tylko jeden fragment. – Głos miała słodki, jak całą resztę. – O, tu.

„Znów widziałem jednego z nich, obserwował mnie z daleka. Zdaje się, że nie mają problemu ze wzrokiem, pomimo tych czarnych oczu. Tak jak inni, nie wykazywał żadnych agresywnych odruchów, ale gdy ruszyłem w jego stronę, odszedł szybko, choć wyraźnie pociągał jedną nogą. Coś w Goromadnych zmienia ich oczy, może to samo, co mnie.”

- Te zapisy w kislevickim języku to jakby jego pamiętnik, jakieś prywatne notatki. Mało ciekawych rzeczy i nie ma tu nic o gigantach czy jaskiniach, tylko tu na końcu.

„Umieram. Boli mnie w środku, pewnie zmiany zaczęły się właśnie tam. Żal. Tyle jeszcze rzeczy do odkrycia. I mój skarb, największy na świecie. Nie mam już sił zejść do jaskiń, zobaczyć ten cud po raz ostatni.”
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline