Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2019, 10:33   #135
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Żywe kości. Nieumarli. Szkielety. Kiedy poruszenie wywołane ich pojawieniem się opadło i w końcu wszystkim udało się wyjść ze świetlicy na zewnątrz, znajdowały się około dwustu kroków od pierwszych zabudowań. Trzynaście kościanych sylwetek szło drogą w luźnej kupie. Właśnie zbliżały się do hałdy urobku. Pożółkłe kości odziane były w resztki zniszczonego ekwipunku, wliczając w to pordzewiałe pozostałości kolczug i karacen. Część z nich miała nadgryzione zębem czasu tarcze, na których malunki i kolory dawno przestały być widoczne. Ich bronią były zniszczone, ale wciąż groźne miecze, pordzewiałe buzdygany i połamane włócznie. Grimm rozglądał się na boki, przeczesywał wzrokiem okolicę za szkieletami. Nigdzie nie dostrzegł jednak nikogo, kto byłby odpowiedzialny za kierowanie grupą ożywionych trupów.

Dwóch krasnoludzkich toporników było gotowych do walki i to oni zajęli stanowiska z przodu, tuż obok Gwendoline i Grimma. Pozostali khazadzi rozbiegli się, poganiani pokrzykiwaniami Grimbina, w kierunku swoich chat aby się dozbroić. Sam zarządca wycofał się do świetlicy, do której przylegały jego kwatery.

- Musimy ich zablokować na drodze. Dać czas braciom, by się przygotowali – zwrócił się w khazalidzie do Grimma jeden ze strażników. Na potwierdzenie tych słów, zasłonił się tarczą i wolnym krokiem ruszył do przodu. Drugi tarczownik głośno przełknął ślinę i również zaczął wolny marsz.
 
xeper jest offline