Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2019, 20:16   #35
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Andraste wraz z Rashadem i Akramem wrócili z przechadzki po mieście zdyszani i zakurzeni, zupełnie jakby cała armia stępała im po piętach. Na pytania o powód takiego zachowania milczeli, lub starali się dawać wymijające odpowiedzi.
Kilka godzin po nich Nylian wraz z żołnierzami również wrócili, przynosząc dobre wieści odnośnie uzupełnienia zapasów. Według elfa wszystko co byłoby im potrzebne na kolejne dwa tygodnie wędrówki może być bez problemu dostarczone, nawet na następny dzień.
Wieczorem drzwi lokalu przekroczył wreszcie Nadal. Na jego twarzy widać było znużenie, lecz gdy jego wzrok wychwycił eladrinkę i dwóch mężczyzn, w oczach natychmiast zapłonęły mu gniewne iskierki.
- Nawet kilku godzin nie mogliście tu posiedzieć w spokoju? Nie! Oczywiście musieliście wywołać cholerne zamieszanie, zacząć grozić śmiercią lokalnym mieszkańcom, rzucać zaklęcia na tutejszych stróżów prawa, napuszczać ich na siebie i terroryzować ludzi zamieniając się w pieprzone potwory!
- Ktoś nas obserwował i Rashad zadziałał trochę zbyt… pochopnie. Nie miałam zamiaru na kogokolwiek rzucać zaklęć. Po prostu… sytuacja wymknęła się spod kontroli i spanikowałam. - tłumaczyła się bardka.
- Oczywiście, że ktoś was obserwował. Dlatego właśnie poprosiłem was byście się stąd nie ruszali! Te szumowiny wolą działać z ukrycia i czaić się dopóki nie nadarzy się okazja.
-Skąd w ogóle wiesz o tej… sytuacji?- zapytała widocznie sfrustrowana eladrinka.
- Właśnie informowałem tutejsze władze o naszym przybyciu i o wadze tej wyprawy, gdy zaczęły napływać informacje. Przez tamtych trzech zostaliście oskarżeni o napaść, a jeśli chodzi o incydent z oczarowaniem straży miejskiej i ucieczkę przed aresztowaniem, coś takiego mogłoby nawet skończyć się szubienicą.
Dziewczyna odruchowo złapała się za krtań słysząc jakie mogły być konsekwencje ich “wybryku”.
Nadal wziął głęboki oddech, po czym spojrzał najpierw na swojego pupila siedzącego mu na ramieniu, później zaś znów na “karną trójkę”.
- Na szczęście jednak dla was Rashad jest szlachcicem z sąsiedniego kraju, czym można było wytłumaczyć jego niecodzienne… “zwyczaje”. Nikomu nie byłby na rękę międzynarodowy incydent. Do tego jesteśmy chronieni rozkazami Wezyra i sułtańską pieczęcią. Niemniej te trzy menty dogadają się zadośćuczynienia.
Dziewczyna skrzywiła się nieco słysząc o zadośćuczynieniu wobec ich oskarżycieli.
- W jakiej postaci? - bardka spytała niepewnym głosem.
- Na szczęście nie doszło do rozlewu krwi, więc nie mogą się domagać, by wziąć was w niewolę. Będą pewnie chcieli uzyskać jakiegoś potwornie wysokiego odszkodowania i wypędzenia was z miasta… gdzie będzie już zapewne czekała jakaś grupa powitalna - dodał mężczyzna, krzywiąc się na tę myśl.
- Przecież żadna krzywda się mu nie stała, Rashad nawet małej ryski mu nie zrobił. Dlaczego więc miałby oczekiwać tak wysokiej rekompensaty, skoro nie odniósł żadnej szkody? - eladrinka stwierdziła pytająco, z niedowierzaniem.
- Napaść z nienacka, użycie siły, grożenie śmiercią. Każdy kto ma w tym mieście wpływy i mnóstwo świadków, może starać się wywierać nacisk na władzach. Do tego jeden z oczarowanych przez ciebie jegomości doznał “znaczących urazów na ciele”, po tym jak kazałaś mu się podobno rzucić na grupę uzbrojonych strażników.
-Nie kazałam mu się na nich rzucać! Sformułowałam to inaczej… Poza tym według Rashada i Akrama oni nas obserwowali. A właściwie mnie, ten fakt w ogóle nikogo nie obchodzi? Równie dobrze mogli czekać aż wejdziemy do jakiejś pustej, ciemnej uliczki żeby wyskoczyć na nas z bronią. Rashad ich po prostu uprzedził.
- Oczywiście, że tak by postąpili. Albo przynajmniej coś w tym stylu. Władze też o tym wiedzą. Jednak samo chodzenie ulicą i obserwowanie nie jest przestępstwem. Dopóki działają w ukryciu są jedynie szanowanymi obywatelami, udzielającymi się miastu i społeczności.
- Też mi obywatele… zbiry czające się na nieznających miasta przyjezdnych. - prychnęła. - Kiedy możemy spodziewać się wiadomości od “jaśniepanów” na temat wielkości tego zadośćuczynienia?
- “Wy” będziecie tu grzecznie siedzieć, aż sprawę uda się załatwić. Ty, ponieważ prawdopodobnie na ciebie polują. Rashad, ponieważ się im naraził i możliwe, że będą chcieli się zemścić. A Akram, ponieważ najwidoczniej idiotów nie można wypuszczać samych na miasto - gdy Nadal wypowiedział te słowa, Andraste i Rashad zauważyli, że mimowolnie spojrzał na lewe ramię wysokiego mężczyzny.
- Jak to polują na mnie? A co ja jestem, sarenka? - spytała eladrinka z oburzeniem, jednocześnie mimowolnie spoglądając na ramię Akrama, które było jednak skryte pod materiałem długiego rękawa.

Rashad przybrał maskę spokoju, nie uważał że Nadal przewyższa go w czymkolwiek statusem, więc nie miał zamiaru nadmiernie się przejmować jego słowami, nawet gdy tamten miał w sumie rację.
- Rozumiem twoje wzburzenie, bo sytuacja nieco nam eskalowała, ale na przyszłość proszę uważaj kogo nazywasz idiotą…. nie będę bezkarnie pozwalać aby jakaś banda obwiesiów, których prawdopodobnie byłbym w stanie skrócić o głowę, czaiła się na Andraste… faktycznie może zadziałałem zbyt pochopnie, a Andraste niepotrzebnie rzuciła się do ucieczki gdy sprawę można było wyjaśnić… niniejszym oświadczam, że słyszałem jak tamci planowali napaść na nas i mogę powtórzyć to przed urzędnikiem, a jak temu przeczą jestem gotów dać satysfakcję w pojedynku z ich przedstawicielem. - stwierdził.
Kapitan stanął naprzeciw wojownika.
- Nie będzie żadnych pojedynków! Nie możemy sobie pozwolić na żadne ryzyko, które mogłoby nas opóźnić. Zrozumcie, że nie mamy czasu!
- Dobrze, zaproponowałem tylko pojedynek jako alternatywę dla odszkodowania, ale zgadzam się że czas jest cenny. Spotkajmy się z Wyrocznią i ruszajmy dalej. - wzruszyl ramionami.
- Dziękuję - odpowiedział Nadal, po czym rozejrzał się dookoła i aż zbladł - A gdzie reszta?
Elfka wzruszyła ramionami.
- Yasu poszła z Farshidem i tymi dwoma na miasto. Chyba na stragany. Tak przynajmniej kojarzę.
Słysząc to mężczyzna wyraźnie się rozluźnił. Nie minęła jednak chwila, a jego twarz ponownie nabrała zatroskanego wyglądu.
- A co z Orrynem?
-Jego nie widziałam od naszego wyjścia. - odpowiedziała bardka. - Ogólnie mam wrażenie, że nasz czarodziej stroni od towarzystwa.
- Robi się późno… - Nadal zastanowił się chwilę - Mistrzu Yelven pójdziemy go poszukać. Zostańcie tu i odpoczywajcie.
Kapitan powiedział coś do swojego skrzydlatego towarzysza, który zaraz potem wyfrunął przez okno, po czym dwóch mężczyzn również wyszło na zewnątrz.
- I co? Teraz przez kilka dni mamy nie wyściubiać nosa poza ten budynek? Nie wiadomo dokładnie za ile wieszczka się zjawi! - rzuciła obruszona Andraste opierając się o ścianę ze skrzyżowanymi rękoma, spoglądając w stronę drzwi którymi przed chwilą wyszli mężczyźni.
- Spokojnie, kto tu mówił o kilku dniach, nic takiego nie obiecywaliśmy Nadalowi. Powiedziałem, że chwilę poczekamy - Rashad uśmiechnął się chytrze- - Właściwie, jakbyśmy nieco odmienić nasz wygląd, możemy chodzić po mieście.
Bardka spojrzała na wojownika z wzrokiem pełnym zaintrygowania.
-Podoba mi się twój pomysł… mów dalej.
- Znasz jakąś magię kreującą iluzję? - Szlachcic spytał się bardki--Ale chociaż kilka godzin poczekajmy, bo Nadal dostanie zawału...
- Niestety, a co do zmiany wyglądu to tylko te którym zmieniłam Cię w orła. A i tego też nie jestem w stanie używać zbyt często, zbyt wiele energii mnie to kosztuje. - odpowiedziała eladrinka.
-Hm, ja znam się tylko na magii bojowej, ale na pewno coś wymyślimy, jest jeszcze np. Orryn, można również zmienić wygląd bez magii. W takim razie poczekajmy do jutra - Rashad zwiewnął, poczuł się zmęczony po intensywnym dniu i lataniu pod postacią orła.
- Tak… chyba przyda nam się odpoczynek po dzisiejszych przygodach. - przytaknęła wojownikowi, po czym skierowała się w stronę łaźni w celu odświeżenia się i wypłukania negatywnych emocji w ciepłej wodzie.
 
BloodyMarry jest offline