Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2019, 00:26   #122
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Kiedy zostali wreszcie sami, mogła swobodnie odetchnąć. Pochyliła się obok fotela i kaszlnęła kilka razy, czując narastający w ustach posmak żółci. Przyzwoitość na szczęście nie pozwoliła jej na wymioty. Dała sobie chwilę odpoczynku, po czym ruszyła do kuchni. Odkręciła zimną wodę i zaczęła płukać twarz, pijąc łapczywie kranówkę. Dopiero po chwili zakręciła kurek i oparła się o framugę. Mokre włosy oblepiły jej twarz.
- Dobra, zajmijmy się najpierw tym twoim palcem, a potem przyrządzimy coś do jedzenia. Ostatnie czego bym tutaj chciała, to żebyś mi się wykrwawił przed zmrokiem.

***

Adam był... bardzo uparty. To że miał swoje różne dziwactwa można było zrozumieć. Osoba przykuta do wózka pewnie w jakiś sposób musi szukać rozrywek. Ale wypalanie kikuta ogniem? Co on myślał, że to jakaś gra? Nawet nie chciała zaczynać wyliczenia ilości możliwych komplikacji zdrowotnych tego zabiegu. Zrezygnowała jednak z przekonywania chłopaka po pół godzinie bezsensownych utarczek słownych. Zrezygnowała jednak z uczestnictwa przy "procedurze" na korzyść kąpieli.
Ciepłe strugi wody spłukiwały z niej zmęczenie i pobudzały krążenie. Mogła się skupić na wydarzeniach ostatnich dni. Mogła sobie powoli ułożyć w głowie też to co mówił zabójca. Niezbyt mogli polegać na służbach państwowych. Wiedziała już wcześniej, że system jest zepsuty i skorumpowany, ale nie sądziła że do takiego stopnia. To był zresztą powód dlaczego nie dzwoniła na pogotowie czy policję, chociaż taka myśl pojawiła się w jej głowie. A tak musiała się sama użerać z Adamem, który był mocno oporny na racjonalną wiedzę. Dowodem tego był odstrzelony palec, a i tak powinien się cieszyć, że nie skończył jak biedny Karl.
"Po tym wszystkim czeka mnie cholernie skomplikowany raport do wypełnienia" - pomyślała i włożyła głowę pod strugę wody.

***

Równie dobrze mógłby ją nakarmić psią karmą, a i tak byłaby wdzięczna. Dawno nie odczuwała takiego głodu, dlatego z pasją pochłaniała jajecznicę, połowicznie tylko słuchając wywodów Adama.
- Mogłabym cię zamknąć za połowę tego co trzymasz w mieszkaniu - powiedziała nie odrywając wzroku od jedzenia. - Za same słowa jeszcze nikogo nie wsadzili. Ale jakiekolwiek myśli o zabójstwie możesz sobie wybić z głowy. A już z pewnością z moim udziałem.
Patricia może nie była asem wywiadu, ba nie należała nawet do najlepszych w swoim komisariacie, ale zawsze wiedziała, że serce ma po odpowiedniej stronie. Rodzice wychowali ją na człowieka prawego, szkolenie dopełniło reszty. Święcie wierzyła w swoją misję jako stróża porządku i nawet ostatnie wydarzenia nie zachwiały w niej tej wiary.
- Zaś co do jego oferty to nawet przez sekundę jej nie rozważałam. Dał nam czas, nie wiem dlaczego. Nie zamierzam się jednak bawić w łowcę niewinnych ludzi. Bo winni koniec końców trafią tam gdzie zasługują. A na niego też znajdziemy sposób. Nie w ramach zemsty czy wyższej konieczności. O to już nie musisz się martwić.
Porozmawiali jeszcze chwilę, chociaż to głównie Adam wiódł w tym prym. Patricia czuła się znużona. Zajęła jego pokój na kilka godzin, aby się przespać i jedyne o co prosiła, to żeby nie zrobił czegoś głupiego.
Na wszelki wypadek jednak dokładnie zabezpieczyła wejście do pokoju.

***

Przespała właściwie cały dzień. Wieczorem ustalili, że muszą zmienić lokal. Nie mając zbyt wielu opcji, zdecydowali się przenieść do mieszkania Patrici. Ta miała całą podróż na wymyślenie wytłumaczenia przed rodzicami. W podróży Adam miał jedynie przebłyski świadomości. Kolejny raz dziwiło dziewczynę jego podejście. Jej samej używki obce nie były, ale na wszystko jest odpowiedni czas. Ich obecna sytuacja zdecydowanie do takich nie należała. W mieszkaniu, na szczęście, nikogo nie zastali. Ojciec pewnie pomagał ogarnąć cały ten bałagan w mieście, a matka miała kolejną nocną robotę. Pokazała Adamowi co gdzie jest. Na szczęście pokój gościnny znajdował się na parterze. Nie była nawet pewna czy jej słuchał. Zostawiła go więc samemu sobie i poszła się przebrać.
W świeżych, pachnących ciuchach czuła, że odżywa. Mogła na spokojnie zacząć planować kolejny ruch. Najpierw wypadało by się rozeznać co tak naprawdę dzieje się w mieście, bez medialnej histerii, suche fakty. Musi skontaktować się jakoś z posterunkiem albo z ojcem. Warto by też porozumieć się z Markiem. On też był na placu, mogło mu się stać dokładnie to samo. Tak jak i innym oficerom, a to stanowiło by całkiem ciekawą przeciwwagę dla Sprzęgła. Jednostka specjalna z supermocami, to brzmiało niczym jakiś sen. A skoro o tym mowa...

Przemyślała dokładnie naturę swoich nowych możliwości. Nie doszła do niczego odkrywczego poza tym, że musi się nauczyć to lepiej kontrolować. Trening w bezpiecznym środowisku, tego właśnie potrzebowała. Przywiązała więc sznur do nogi łóżka i dokładnie oplotła się w pasie. Nawet jak nie uda się jej wyjść, to może chociaż Adam zrozumie co się z nią stało i uda mu się sprowadzić pomoc. Jak wytrzeźwieje.
Wciągnęła powoli powietrze i wypuściła je przez usta, żeby uspokoić skołatane nerwy. W trakcie podróży tutaj patrzyła niepewnie na wszystkie cienie, ale nie dało się ich ominąć. Stąd pojawiła się teoria, że nie każdy jest dla niej ciemną dziurą. W jakiś sposób to kontrolowała. Musiała się nauczyć jak, tak jak dziecko uczy się pływać. Skupiła się na uczuciach jakie towarzyszyły jej w trakcie "powrotu" w mieszkaniu Adama. To nie było przeniknięcie, czy transformacja. To było przejście. Wkroczenie w ciemność. Przymknęła oczy i spróbowała najpierw zrobić to z ręką. Przy pierwszej próbie napotkała opór drewnianej podłogi. Strach blokował jej swobodne myślenie. Spróbowała ponownie.
Tym razem poszło już lepiej. Gdy nie poczuła niczego pod palcami przez dłuższą chwilę, zdecydowała się otworzyć oczy. Do połowy ramienia zanurzała się w cieniu, który zdawał się jej falować niczym tafla wody. Odruchowo zaczerpnęła głębiej powietrza i za ramieniem podążyła głowa. Momentalnie opatuliła ją ciemność i cisza. Sprawdziła granicę przestrzeń i, tak jak się spodziewała, nie napotkała przeszkód w miejscach gdzie cień łączył się z innymi cieniami. Mogła zatem swobodnie między nimi podróżować. Powrót był sprawą bardziej skomplikowaną.
Początkowo podniosła się jako dwuwymiarowa płaszczyzna ciemności, a i tak tylko na chwilę. Prawa fizyki ciężko było złamać. Dopiero po kilku próbach udało się jej wyjść w swojej postaci i stanąć na nogi. Po tym wszystkim znowu poczuła osłabienie. Pamiętała, że w szpitalu udało się jej zaatakować strażnika pod postacią całkowicie pokrytą cieniem. Tego postanowiła jednak na razie nie próbować.

***

Rano obudziła się na łóżku. Nie pamiętała kiedy zasnęła, musiała eksperymentować do późna i po prostu odlecieć. Ciągle jednak żyła, co w połączeniu z wydarzeniami ostatnich dni należało zaliczyć do pozytywów.
Widok na dole pozostawał niesmak. Nawet nie próbowała zrozumieć postępowania jej przymusowego gościa. Nie miała zresztą na to czasu. Za oknem dostrzegła coś, co jeszcze bardziej wykraczało poza strefę logicznego rozumowania. Dla samej potrzeby zachowania przytomności umysłu, postanowiła to na razie zignorować i zająć się "gościem".
Odstawiła wózek, zgarnęła śmieci i pety, który zostawił. Te ostatnie zamknęła dokładnie w woreczku na dowody, ojciec miał ich cały zapas w domu, i wyrzuciła do kosza. Zdecydowała się też solidnie przewietrzyć pokój. Na koniec zabrała się za samego Adama. Przyniosła pierwsze narzędzie tortur i postawiła obok niego. Metodycznie oraz spokojnie łączyła ze sobą jego elementy i podłączyła do prądu. Dopiero potem zdecydowała się na włączenie urządzenia. Odgłos odkurzacza tuż nad głową nie jest przyjemny. Na kacu, przypomina ryk tornada. Przystawiła wylot rury do pozostałości z poprzedniego wieczora i błyskawicznie pozbywała się jakichkolwiek dowodów. Dopiero gdy była w stu procentach pewna, że wciągnęła całe to świństwo, wyłączyła maszynę.
- Jeszcze raz coś takiego odpierdolisz, a pożałujesz że jednak nie zostałeś w fabryce slash szpitalu - powiedziała spokojnym, ale przez to tym bardziej złowieszczym tonem. - Ewentualnie możesz po prostu spierdalać. Nie zamierzam zginąć przez ćpuna.
Wyrzuciła worek od odkurzacza tam gdzie resztą pozostałości po jego balandze i podstawiła mu wózek.
- Ogarnij się. Potrzebuje cię trzeźwego. W nocy odwiedziło nas UFO.
Zdecydowanie potrzebowała zadzwonić do ojca i Marka.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 02-10-2019 o 11:17.
Noraku jest offline