Udało się! Potężne uderzenie w końcu zraniło tego cholernego elfa. Satysfakcja Cantha nie trwała jednak długo, gdyż przeciwnik kilkoma cięciami zarżnął jego wierzchowca, posyłając dowódcę na ziemię. Mężczyzna zakaszlał, napiwszy się zasolonej wody, warknął i od razu zaczął wyczołgiwać się spod truchła, każąc konstruktowi kontynuować natarcie.
Liczył na to, że cokolwiek chroniło przeciwnika, zaczynało tracić swoją moc…