Berni spojrzał ze strachem na Lothara. Kompan żył, krata nie przepołowiła go na pół. Byli odcięci od reszty. Nie czas był jednak na desperację. Zwrócił się do szlachcica. - Żyjesz, paniczu. Ranaldowi dziękować. Ale widzę, że biegać to nie będziesz na razie mógł. Chodź, pójdziemy naprzód, byle dalej od rzezi. Reszta dołączy - podszedł do rannego mężczyzny i pomógł mu wstać. - Jak tylko znajdę w miarę bezpieczne miejsce, opatrzę Ci rany. Nie chcę dostać bełtu w plecy - dodał gwoli wyjaśnienia. |