Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2019, 01:48   #143
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Lepki, słony pot zalewał Ruskowi oczy, albo mu się zdawało, albo robiło się coraz goręcej i bardziej duszno. Mogły to też być majaki z przegrzania. Łażenie w pełnym rynsztunku, łącznie z pieprzoną kamizelką która do lekkich i przewiewnych nie należała. Dlaczego do tej pory nikt nie wpadł na pomysł, aby zamontować system chłodzenia albo wentylację do tego gówna? Podobnie wesołe rozmyślania i marzenia o ściągnięciu pancerza przerwała mu ta ruda… jak ona miała?

- Mówisz do mnie, kobieto? - spojrzał na dół, prosto na rudą głowę i zmarszczył brwi jak na sztywniaka przystało. Oczywiście się nie uśmiechał.

- Nie, do tego drąga za tobą. - rudowłosa prychnęła unosząc brew. Tylko Anton nie był pewny czy z irytacji czy z rozbawienia. Ale machnęła brodą jakby za nim ktoś stał albo serio był tam jakiś konar. Sama przy okazji klapnęła się w szyję kończąc żywot jakiegoś latającego krwiopijcy.

- Powinniśmy zachować ciszę, wróg jest w okolicy - Iwanow odpowiedział tym samym tonem. Aria… chyba tak się dziewczyna przedstawiała - Jeśli zdradzimy za wcześnie naszą pozycję, stracimy przewagę.

- Słabo widzę te nasze przewagi. To mają być jakieś psy czy tam wilki tak? I my mamy je podejść? No ciekawe.
- gladiatorka mówiła i miała minę jakby niezbyt wierzyła w szanse kto tu w tej dżungli będzie kogo zaskakiwał. Z drugiej strony jeszcze żadnego larum z głębi dżungli tam gdzie poszła trójka zwiadowców nie było słychać więc wciąż można było mieć nadzieję.

- Zobaczymy - odpowiedział Anton i podniósł rękę bez pompki żeby popukać palcem w łuczysko. Dziwny dobór broni, raczej mniej skuteczny rodzaj amunicji niż loftki lub zwykłe karabinowe ammo, ale na pewno cichszy.
- Paciemu u tiebia niet puszki? - spytał i skrzywił się krótko zanim poprawił - Dlaczego nie masz spluwy?

- Mam. -
poklepała się gdzieś z tyłu gdzie może pod koszulą i rzeczywiście miała jakąś klamkę. - Ale przyzwyczaiłam się do tego. - lekko pomachała trzymaną bronią miotaną patrząc na nią z lekkim uśmiechem.
- A ty co? Koleś ze spluwą co? - zrewanżowała się stukając łukiem po strzelbie Rosjanina.

- Kanieczna - przytaknął krótko i przez moment wydawało się, że na tym skończy, ale dodał -Oczywiście. Każdy żołnierz musi przejść szkolenie z walki bronią krótką, długą. Palną i w zwarciu, Armia dba o to, aby mieć w swoich szeregach ludzi doświadczonych - wzruszył trochę ramionami - Jesteśmy w terenie o kiepskiej widoczności ze względu na drzewa, krzewy i inne przeszkody naturalne. Broń na średni dystans będzie odpowiednia - prawie się uśmiechnął - Uczyłaś się sama, czy ktoś cię szkolił?

- U nas wszyscy to umieli.
- wzruszyła ramionami wskazując brodą na trzymany łuk. Prychnęła nieco ironicznie rozglądając się dookoła po tej zielonej kurtynie jaka ich otaczała z każdej strony, nawet z góry.
- Kiepska widoczność? Raczej chujowa. Może coś na nas wyskoczyć z każdego krzaka. - wydawało się, że dżungla nie nastrajała gladiatorki zbyt optymistycznie. A może po prostu miała jej dość, tak samo jak tego gorąca, błota i insektów jakich tutaj było pełno.

- Chyba coś z tego będzie. - spojrzała na trójkę przy sąsiednim kamieniu. A tam Vesna klęczała przy swojej torbie i coś majstrowała z puszek, słoików, butelek i różnych proszków i płynów. Po każdej ze stron flankowali ją jak dwa cerbery Alex i jedna z miejscowych dziewczyn z którymi ta dwójka widocznie nieźle się dogadywała.

- Da - mężczyzna zgodził się, podążając wzrokiem za nią, aż zaczął się gapić w trio techniczne - Też myślę, że dziś w nocy będą obie gnieść ten sam materac. Ten kucający po lewo. Aż dziwne że nie jara. Rozsądek u Runnera. Absolutnie niesamowite. - pokręcił głową zadumany - Gdyby ci zabrakło miejsca wiem gdzie znaleźć całkiem niezły siennik. Podzielę się, jak mi pokażesz podstawy z obsługi łuku. Nigdy z tego nie strzelałem - przyznał i spojrzał na Arię - Wygląda świetnie.

Dziewczyna roześmiała się cicho ale całkiem wesoło.
- Optymista z ciebie widzę. - obdarzyła go rozbawionym i trochę ironicznym spojrzeniem. - Zakładasz, że w komplecie dotrwamy do nocy. - wyjaśniła lekko unosząc brwi i Anton miał trochę trudność z rozróżnieniem czy na poważnie aż tak obawia się przeprawy w tej dżungli czy tylko tak po babsku się z nim droczy.
- Jak dotrwamy w komplecie do nocy i jeszcze nam się coś będzie chciało to możemy zobaczyć co nam się będzie chciało robić. - odpowiedziała po chwili wciąż dość lekkim tonem. - No i fajno było pogadać, zwariować można od tego czekania w tym cholernym lesie. - klepnęła go w ramię zaraz zakreślając dłonią okrąg wokół tej wszędobylskiej, tropikalnej dżungli. A czas na dyskusję chyba się kończył bo widać było jakieś ożywienie i gdzieś między krzakami pojawiły się sylwetki powracających zwiadowców. Jedna, druga, trzecia… Czyli wrócili wszyscy. Szef podniósł się i wyglądało na to, że zaraz zacznie się jakaś narada z tej okazji.

- Nie za szto Aria. Nie za szto - Rusek uśmiechnął się pod nosem, a potem znów przybrał minę i pozę profesjonalnego sztywniaka. Oboje podeszli do nagłego zbiegowiska.

Poczekał cierpliwie aż zwiad skończy mówić i dopiero sam zabrał głos.
- Ze mnie żaden łowca ani zwiadowca, ale strzelać umiem - powiedział spokojnie, w myślach parskając na usłyszany niedawno od rudej zwrot "koleś ze spluwą" - Ogień dobry, przyda się. Można im rzucić bombę hukową, aby je spłoszyć. Jak je nagonicie, wpadną w pułapkę. Ty też idziesz? - popatrzył na Runnera. Umiał robić użytek z karabinu, poza tym sam karabin był już olbrzymim wsparciem.
 
Dydelfina jest offline