Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2019, 09:44   #110
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Czas: 1940.IV.12; pt; przedpołudnie; godz. 10:00
Miejsce: Pn. Norwegia; Lofoty; Selfjord, HMS “Penelope”
Warunki: ciepło, jasno, sucho, pokój narad, na zewnątrz ziąb i pochmurno

- Kapitan Danna Perry. - Noemi wykonała krótki salut i uśmiechnęła się do przedstawiciela korpusu medycznego. - Wierzę, że będzie mi Pan w stanie pomóc w śledztwie.

Gdy lekarz mówił Faucher wydobyła z kieszeni marynarki niewielki notes i skrupulatnie zapisywała wszystkie informacje. 7:15… całe zajście miało więc pewnie miejsce godzinę lub pół wcześniej. Potem dopyta Woodsa ile płynął na Alster.

- Jak przedstawiono Panu zajście? Czy zaobserwował Pan jakieś nietypowe urazy? - Zadała szybkie pytania spoglądając na metalowe drzwi przy, których się zatrzymali.

Noemi zauważyła, że Hoobs z trudem powstrzymał prychnięcie. WIedział jednak, że zachowanie byłoby nieodpowiednie
- Spadł bo się spieszył aby zwiać po drabinie no i stracił równowagę i grzmotnął o pokład i się połamał. Potem się darł to go koledzy wywlekli na pokład a potem szalupa z krążownika przypłynęła po niego i zabrała go na krążownik do lazaretu.przy wyższych stopniem. - Po tym stwierdzeniu zamyślił się na chwilę drapiąc się po jednodniowy zaroście. - Zadrapania. Nie było nic specjalnego, to co miał na sobie (poza tym "głównym" dmg) to mógł zrobić sobie podczas ucieczki albo upadku albo jak go koledzy wlekli na górę. Żadnych postrzałów, cięć nożem i temu podobnych nie było.

Noemi przytaknęła notując sobie by upewnić się jak dokładnie przetransportowano marynarza na Penelope. - Czy po dotarciu do lazaretu mówił coś konkretnego?

- No głównie to się darł bo miał rozwaloną rękę. I bredził coś, że coś go goniło i chyba nie chodziło mu, że jakiś Niemiec czy inny człowiek. Wziąłem to za majaki albo szok bo brzmi bez sensu z medycznego punktu widzenia. - Lekarz zaczął zerkać na towarzysza Noemie wyraźnie chcąc odejść do swoich obowiązków.

- Pani Porucznik? - Perry spojrzał na nią sprawdzając czy ma jeszcze jakieś pytania. Noemie pokręciła jednak przecząco głową.

- Chciałabym teraz porozmawiać z… Spencerem Bradshawem. - Powoli przeczytała podane na początku rozmowy nazwisko marynarza.

- Nie widzę przeciwwskazań ale przypomnę proszę mieć na względzie, że ten biedak spadł z tej drabiny na twarz. Mocno ją sobie rozbił więc ma tam sporo bandaży. No i musiałem go mocno znieczulić podczas zabiegu. Więc proszę o ostrożność i wyrozumiałość podczas rozmowy.

- Rozumiem… postaram się zadać proste pytania. - Noemie uśmiechnęła się i weszła do kajuty mieszczącej lazaret, po tym jak Hoobs otworzył jej drzwi. Porucznik Perry podprowadził ją do odpowiedniego łóżka, gdzie lekko nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na nią Bradshaw.

[MEDIA]https://i.postimg.cc/L4bthKHp/Bradshaw.jpg[/MEDIA]

- Witam. Jestem porucznik Perry i przybyłam zająć się sprawą statku Alster. - Powiedziała spokojnie stając tuż obok łóżka.

Mężczyzna wyraźnie chciał zasalutować, ale utrudniła mu to połamana ręka.

- Spencer Bradshaw. - Przedstawił się mówiąc z trudem. - Po.. Pomogę jak mogę.

- Opisz co dokładnie się wydarzyło. - Noemie otworzyła notatnik i uśmiechnęła się do marynarza zachęcająco.

Ten wyraźnie się zmieszał, ale chwilę później na jego twarzy pojawiło się skupienie. Widziała, że ma z nim problem.
- Byłem... na straży zamkniętych Niemców ...akurat schodziłem z kolegą Ballem… Jensonem… Jansonem Ball.. - Przypomnienie sobie imienia kumpla zajęło mu chwilę. - Skończyła się nasza zmiana… Pani porucznik i… szliśmy aby odpocząć. WTedy usłyszeliśmy ten dziwny dźwięk. Myśleliśmy że to jakiś kolejny Fryc, ale gdy otworzyliśmy drzwi światło zgasło. Więc Ball… wrócił na koniec korytarza by je zapalić.

Nagle twarz Bradshawa przeszył szczery strach. Patrzyła jak jego obite oblicze wykrzywia się, a oczy otwierają się szerzej.
- Drzwi zamknęły się… same… i wtedy usłyszałem to… coś jakby skrzeczenie… dyszenie. W ciemnościach było jakieś... - Spojrzał na Noemie jakby wiedział, że ta mu nie uwierzy. Belgijka skinęła jednak głową by kontynuował. - zwierzę… spanikowałam… zacząłem krzyczeć i uciekać. No i wtedy Ball zapalił światło. Stało tam… pies.. Tylko.. Straszniejszy… dziwny… wtedy zobaczyłem tą drabinę.. Pobiegłem do niej, ale spadłem. Potem wylądowałem tutaj.

- Co było w nim strasznego, wyróżniał się czymś konkretnym? - Noemi z pełną powagą wynotowała szczegóły obserwowana przez niedowierzającego Bradshawa.

- No... - Marynarz wyraźnie nie mógł uwierzyć, że porucznik traktuje go poważnie. - Był dłuższy niż wyższy… czworonóg… czarny.. Cholernie… Wybaczy Pani Porucznik. Bardzo duży. Z jego grzbietu coś wystawało ni to skrzydła.. Ni to szpon.. Coś dziwnego.

- Dziękuję. Odpoczywaj teraz, a gdybyś o czymś sobie przypomniał poproś by mnie wezwano - Noemie schowała notesik i uśmiechnęła się do Marynarza. Ten znów spróbował jej zasalutować i znów mu to nie wyszło.

Gdy opuścili kajutę i ruszyli w kierunku mostka odezwała się do Perrego.
- Będę musiała złożyć sprawozdanie z tego centrali. - Powiedziała spokojnie, rozglądając się po pokładzie. - Będzie mi też zależało na tym by porozmawiać z tym Ballem i przeszukać Alster. Czy mogę liczyć na wsparcie jakiejś grupy marynarzy?
 
Aiko jest offline