Axel nie do końca wierzył w to, że udało mu się dotrzeć na drugą stronę mostu cało i zdrowo. I że nie czekał na niego żaden komitet powitalny, chcący go wysłać do Ogrodów Morra.
Czyżby strażnicy, wszyscy, pozostali po tamtej stronie przepaści, a tu ostali się jedynie jaśnie państwo von Wittgenstein. I, ewentualnie, paru służących, których wartość bojowa z pewnością nie była najwyższa, podobnie jak i miłość do pracodawców... Zapewne.
- Zobaczę, czy tu jest pusto i bezpiecznie - powiedział, gdy dołączył do niego Bernhardt i pokiereszowany Lothar.
Ruszył w stronę wejścia do budynku bramnego. Miał zamiar nie tylko sprawdzić, czy nikt na nich nie czyha, by zaatakować ich znienacka, ale i przekonać się, czy dałoby 'z wysokości' ustrzelić paru strażników pilnujących mostów.