05-10-2019, 13:42
|
#116 |
Administrator | Bogom należało dziękować, że minotaur był tylko jeden. Dwie takie bestie być może dałoby się pokonać, ale z pewnością nie obyłoby się bez strat.
Konrad wytarł ostrze miecza w kawał szmaty, zerwany z pokonanego wroga, po czym zabrał róg. Nieboszczykowi nie był już potrzebny, a kiepsko by było, gdyby ktoś się przyplątał i z niego skorzystał, ściągając im na kark nie wiadomo kogo.
Wejścia do grobowca (czy co to tam się kryło w kurhanie) nie było i nie bardzo było wiadomo, czego minotaur pilnował. Dopiero po chwili wytężonej pracy spod stosu kości, czaszek i głów wyłoniły się schody.
Sforsowanie kamiennych drzwi nie było zbyt trudne, ale to, co znajdowało się za nimi nie wyglądał zachęcająco, głównie ze względu na plugawe napisy i paskudne rysunki, tudzież materiał, jaki wykorzystano do ich utworzenia. Oraz atmosferę, która wprost nawoływała do podrzynania gardeł.
A potem nagle skończyły się korytarze i powitały ich ślepe ściany.
- Ojcze Odo, dokąd teraz? - Konrad zwrócił się do zakonnika. |
| |